[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozgorączkowanych fanów i audycja dobiegła końca. Było mi niemal przykro, że nie
mieliśmy więcej czasu. To było coś.
Rudy i pozostali też najwyrazniej świetnie się bawili. Po dżinglu na zakończenie Bucky i
Len pożegnali się ze mną żywiołowo. Rudy uściskał mnie, jakbyśmy byli rodzeństwem,
które odnalazło się po latach. Obiecał, że kiedyś to powtórzymy. Czułam, że audycja była
naprawdę udana. Nie miało znaczenia, że demon Morgantix nie zgodził się porozmawiać
ze mną za pośrednictwem ciała Tima, w którym zamieszkiwał. Choć nie ukrywam, że z
chęcią bym przeprowadziła pierwszy radiowy wywiad z demonem.
Tim ociągał się z wyjściem ze studia, czekając, aż Rudy i reszta znajdą się na korytarzu i
zostawią nas samych.
Miał w sobie jakiś wyrachowany spokój. Nic nie mogłam na to poradzić, zaczęłam się
denerwować. Serce mi waliło i kątem oka szukałam wyjścia.
- Mogę ci coś powiedzieć? - spytał swoim zwykłym głosem, niepozornym i
niedemonicznym. Morgantix opuścił już budynek...
- Pewnie.
Spuścił na moment wzrok na podłogę z chytrą miną, jakby chciał opowiedzieć kawał.
- Wydajesz się super, a ja muszę to komuś powiedzieć. Potrafisz dochować tajemnicy?
- Jasne. - Na takie pytanie zawsze odpowiada się twierdząco. W ten sposób
dowiadywałam się najlepszych rzeczy.
- No dobra. A więc tak naprawdę nie jestem opętany przez demona Morgantixa - rzucił.
W pewnym sensie byłam jednocześnie zdziwiona i nie.
- A w ogóle jesteś opętany przez jakiegokolwiek demona?
- Nie. - Pokręcił głową i się uśmiechnął. Byłam niemal zawiedziona.
- Mógłbyś powiedzieć cokolwiek, a ja i tak musiałabym ci uwierzyć. Nie jestem w stanie
stwierdzić, czy jesteś opętany, czy nie - dodałam.
- Na szczęście nikt inny też nie jest.
- To po co wszystkim mówisz, że jesteś? To jakiś chwyt reklamowy?
- Nie, to nie pod publikę. To dla nich. - Kiwnął w stronę korytarza i oddalających się
chłopaków. - To najbardziej chaotyczni, niezdecydowani ludzie, jakich znam.
Zrozumiałem, że zespół będzie w stanie cokolwiek osiągnąć wyłącznie wtedy, jeśli ktoś
nim pokieruje. Ale nie chcieli mnie słuchać, bo ja jestem ten cichy. A z drugiej strony
dostali istotę z innego wymiaru. Jej posłuchali. Tylko w ten sposób mogę ich nakłonić do
jakichkolwiek decyzji.
Przyglądałam się mu zafascynowana. To była historia z gatunku tych, w które nigdy
bym nie uwierzyła, gdybym nie zobaczyła na własne oczy. Takich rzeczy nie da się
wymyślić.
- Nie boisz się, że cię wydam? Uśmiechnął się.
- W co łatwiej uwierzyć: w to, że jestem naprawdę opętany przez demona Morgantixa,
czy że przez ostatnie trzy lata udawało mi się przekonać trzech dorosłych facetów, że
jestem opętany przez Morgantixa?
- Wiesz, że to loteria, prawda?
Uśmiechnął się i wyszedł za resztą zespołu ze studia.
No i co? Wyszukałam historię o nadnaturalnym, która okazała się mieć jak najbardziej
przyziemne wytłumaczenie.
Niezłe przejście z mojej życiowej telenoweli. Potwierdzające tylko to, co już od jakiegoś
czasu wiedziałam.
Kocham swoją pracę.
***
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •