[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tem przez hol. Liczyła na to, że zdąży schować swój
album, zanim Farik do niego zajrzy. Kto by siÄ™ spo­
dziewaÅ‚, że pamiÄ…tkowe fotografie stanÄ… siÄ™ najwiÄ™k­
szym zagrożeniem! A tak się cieszyła, że ma je ze
sobą. Zdjęcia matki, ojca i braci pomogły przetrwać
pierwsze dni, kiedy okropnie tęskniła za domem.
Niestety w tym albumie są nie tylko zdjęcia, ale
również wycinki z gazet.
W salonie, koÅ‚o stolika, przy którym pijaÅ‚o siÄ™ ka­
wę, stał Farik, lecz niestety kawy nie pił. Trzymał
nieszczęsny album, a na czole pojawiła się głęboka
zmarszczka. Widomy znak, że książę ten album już
sobie obejrzał.
- Gdzie... dzieci? - spytała Crystal.
- KazaÅ‚em im iść do swoich pokoi. Za karÄ™. Grze­
bały w twoich rzeczach. Chociaż właściwie nie wiem,
czy słusznie je ukarałem. Bez ich pomocy nigdy nie
dowiedziałbym się prawdy o tobie.
- Wszystko ci wyjaśnię.
- Nie wÄ…tpiÄ™.
Farik przewrócił kartkę albumu.
- No proszę... Twoi koledzy i koleżanki z liceum
uznali, że jesteÅ› najlepszÄ… kandydatkÄ… na Miss Ame­
ryki. Kiedy to było? Zanim cię wybrano na królową
szkolnego balu? Czy pózniej?
- Fariku, proszÄ™...
Przerzucił następną kartkę.
- A tu jest artykuÅ‚ z gazety. Panna Rawlins królo­
wą piękności miasta Pullman.
- Fariku, czy w końcu mnie wysłuchasz?
- Czemu nie? - rzucił tonem, który niezbicie
świadczył, że i tak nie uwierzy ani jednemu jej słowu.
ROZDZIAA JEDENASTY
Crystal stała twarzą w twarz z Farikiem Hassanem
w jego luksusowym salonie. Od ksiÄ™cia dzieliÅ‚ jÄ… tyl­
ko elegancki stoliczek ze szklanym blatem. Na pod­
łodze był gruby i puszysty perski dywan, chyba za
bardzo puszysty, bo stopy siÄ™ w nim zapadaÅ‚y. A mo­
że to nie puszystość, tylko mroczne spojrzenie księcia
wbijało ją w ten dywan. No cóż... Podobno ludziom
zdarzają się takie chwile, kiedy całe życie jak film
przelatuje im przed oczami. Wygląda na to, że taka
chwila przytrafiła się Crystal. Była przerażona, że za
moment straci wszystko, na czym tak ogromnie za­
częło jej zależeć.
- Czy... czy mógÅ‚byÅ› mi oddać okulary? - Wy­
ciągnęła ku księciu drżącą rękę. Nie mogła na to
drżenie nic zaradzić, przecież jej los wÅ‚aÅ›nie wymy­
kał się z tych rąk.
- Po co ci te okulary? Może pora skończyć z tą
żałosną maskaradą?
- Maskarada to mocne i bardzo negatywne słowo.
- Ale też i nadzwyczaj adekwatne. Przebrałaś się
za kogoÅ›, kim wcale nie jesteÅ›. - Gniewnym spojrze­
niem omiótł postać Crystal od stóp do głów. - Zwykle
wyglÄ…dasz inaczej, prawda?
- Owszem, trochÄ™ inaczej. Ale w tej konkretnie
pracy pożądany był wygląd jak najskromniejszy.
ZmieniÅ‚am wiÄ™c uczesanie, nie malujÄ™ siÄ™, noszÄ™ oku­
lary. W zasadzie to wszystko. - Wygłosiła to w miarę
spokojnie, choć jej serce biło jak oszalałe, boleśnie
rozpychajÄ…c siÄ™ w piersi. Crystal w chwili tak bardzo
krytycznej nagle krótko i precyzyjnie określiła stan
owego serca. Cóż, zakochała się... lecz szansa na
szczęśliwe zakończenie tej historii miłosnej jest taka
sama jak zabawa w śnieżki na środku pustyni,
Uczucia schodzą jednak teraz na dalszy plan. Jeśli
Crystal uda się zachować trzezwość umysłu, może
uratuje posadÄ™, bezcenne zródÅ‚o dochodów, pozwala­
jących pomóc matce.
- Fariku, proszÄ™, oddaj mi okulary.
- Mam uwierzyć, że historyjka o twoim złym
wzroku jest prawdziwa?
- Tak. Zwykle noszę szkła kontaktowe.
- Rozumiem.
WyciÄ…gnÄ…Å‚ okulary z kieszeni i podaÅ‚ Crystal, do­
kÅ‚adajÄ…c wszelkich staraÅ„, aby, broÅ„ Boże, nie do­
tknąć jej palców. Zaś ona, nałożywszy okulary, omal
nie jÄ™knęła, dostrzegajÄ…c z caÅ‚Ä… ostroÅ›ciÄ… wrogość ja­
rzÄ…cÄ… siÄ™ w czarnych oczach szejka.
- Fariku, spróbujmy porozmawiać spokojnie. Nie
dziwiłabym się twemu oburzeniu, gdybym była osobą
bez kwalifikacji i nie spełniała swoich obowiązków.
Zmiem jednak twierdzić, że jest inaczej. Powiedz mi
szczerze, czy masz jakieÅ› konkretne zarzuty? yle zaj­
muję się dziećmi? Naruszyłam porządek obowiązują-
cy w paÅ‚acu? Zwracam na siebie uwagÄ™ niestosow­
nym zachowaniem? Odpowiedz, proszÄ™.
Brak odpowiedzi mówił za siebie.
- A jeśli chodzi o mój wygląd... Zmieniłam go
trochę, bo zależało mi na tej pracy. Z bardzo istotnych
powodów, niestety mało wzniosłych. Zrobiłam to dla
pieniędzy.
- Dla pieniędzy?!
Jedna maleńka satysfakcja. Gniew znikł ze smagłej
twarzy szejka, ustępując wielkiemu zdziwieniu.
- Po pierwsze chcę podkreślić, że przedłożone
przeze mnie listy polecajÄ…ce i referencje sÄ… autentycz­
ne. W swoim zawodzie jestem naprawdÄ™ dobra i po­
siadam wysokie kwalifikacje.
- Nikt nie kwestionuje twoich kompetencji. Ale co
do metod mam wielkie wątpliwości.
GÅ‚os szejka nie mógÅ‚ być bardziej lodowaty. Cry¬
stal jęknęła w duchu, brnęła jednak dalej:
- Kiedy przyjechaÅ‚am do Nowego Jorku na roz­
mowÄ™ do agencji, dowiedziaÅ‚am siÄ™, że moja kandy­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •