[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jak mógł posunąć się tak daleko? Stracić kontrolę nad sobą? Gdyby się z nią przespał, przepadłby. Nie
uwolniłby się od niej, domagałaby się jego uwagi, czułości, chciałaby więcej i więcej. On chciałby
więcej. Zycie na co dzień. Spotkania w pracy, wieczory i noce w jej mieszkaniu, w jego mieszkaniu.
Zażyłość, bliskość, zaangażowanie...
W głowie pojawiały się przyprawiające o dreszcz zgrozy wizje.
242
ANNA CLE ARY
Kochajmy się, powiedziała, jakby byli parą. Cholera, oczekiwała, że będzie jej facetem.
Wyobraził ją sobie nagą na swoim szerokim łóżku i czym prędzej odgonił kuszący obraz. Zapiął
koszulę, poprawił spodnie. Myślał o tragedii sprzed sześciu lat, o swoim zrujnowanym, pustym życiu.
Podniósł marynarkę, otrząsnął z piasku. To wszystko jego wina. Uwodził ją, obudził w niej pragnienia
i nadzieje.
Powinien strzelić sobie w łeb.
Obejrzał się. Szła plażą do schodów prowadzących na bulwar z wysoko uniesioną głową. Poczuł
bolesny ucisk w piersi.
Dogonił ją przed hotelem.
- OdwiozÄ™ ciÄ™ do domu.
- Wrócę taksówką.
- Nie. Odwiozę cię. - Zimny, surowy ton. Tak właśnie powinien się zachowywać, brutalnie,
bezwzględnie. Będzie miał bezsenną noc, ale musiał grać bezlitosnego drania. - Nie złapiesz tu
taksówki o tej porze. - Ujął ją pod łokieć i poprowadził do samochodu. Poprosił, żeby pilotowała,
chociaż, oczywiście, znał drogę.
Jazda do Neutral Bay minęła w pełnej napięcia ciszy. Connor nie zrobił nic, żeby rozładować ciężką
atmosferÄ™. Im bardziej Sophy cier-
ZAKOCHANY AGENT
243
piała, tym lepiej, chociaż w tej chwili tego nie rozumiała, ale zachowywał się, jak się zachowywał, dla
jej dobra.
Skręcił w cichą, zadrzewioną uliczkę i zatrzymał się przed niewielkim dziewiętnastowiecznym
domem w stylu federalnym.
Sophy położyła dłoń na klamce.
- Dziękuję...
- Nie dziękuj. - Zawstydziły go jej dobre maniery. Obszedł samochód, otworzył drzwi. Wysiadła i
ruszyła w stronę ganku, nie patrząc na niego.
Odprowadził ją do progu.
- Nie wejdę - zapewnił, ale kiedy chciała zamknąć drzwi, wsunął stopę w szparę, przeczesał
nerwowym gestem włosy. - Zaczekaj
- poprosił. - Pozwól mi wytłumaczyć...
- Nie - przerwała mu. - Nie musisz nic tłumaczyć. Dziękuję za kolację.
- Sophy. - Skręcał się w poczuciu winy.
- Jesteś bardzo piękna. Straciłem kontrolę nad sobą. Oczarowałaś mnie, dałem się ponieść pragnieniu.
Myślę, że to przez ten przeklęty księżyc. - Gdy chciała zamknąć drzwi, przyciągnął ją do siebie. -
Kochanie... - Dlaczego tak bardzo jej pragnie? Miał ochotę pocałować ją i wszystko znowu zaczęłoby
siÄ™ od poczÄ…tku.
- Nie chcę się angażować. Nie jestem facetem
244
ANNA CLEARY
dla ciebie. To... nic osobistego, nic, ćo dotyczyłoby ciebie bezpośrednio. Odsunęła się od niego.
- A ja myślałam, że jesteś moim wymarzonym mężczyzną. Co za rozczarowanie - powiedziała kpiąco.
- Nie jestem niczyim wymarzonym facetem. Zapomnijmy o dzisiejszym wieczorze. Uznajmy, że nic
się nie zdarzyło. Nikomu nie stała się krzywda. W porządku?
Zdecydowanym gestem zamknęła drzwi.
ROZDZIAA SIÓDMY
Natknęła się na niego od razu następnego dnia rano, stanowczo za wcześnie. Stała u szczytu schodów
i wskazywała matce małego pacjenta, jak trafić do kafeterii, kiedy pojawił się Connor O'Brien. Był w
grafitowym, eleganckim garniturze, z torbą przerzuconą przez ramię. Szedł korytarzem w stronę
swojego biura. Uśmiechnął się na powitanie jakby nigdy nic i otworzył drzwi. Skinęła mu uprzejmie
głową.
Wróciła do siebie. Powinna uzupełnić kartę pacjenta, który właśnie wyszedł, ale nie mogła się skupić,
bo Connor bez reszty wypełniał jej myśli. Nic dziwnego w przypadku kogoś tak niedoświadczonego i
naiwnego, mówiła sobie. Pamiętała każdy jego gest, każde słowo, każdą pieszczotę. Była chyba
jedyną kobietą w całej Australii, która o północy, przy pełni księżyca wybiera się z zabójczym facetem
na spacer po plaży, po czym wraca do domu virgo intacta.
Boże! Ukryła twarz w dłoniach. Po co
246
ANNA CLEARY
powiedziała mu prawdę? Nie powinna była nic mówić.
Zraziła go swoim zapałem. Zachowała się jak dzikuska, obsesjonatka. Rozpustnica.
Podobała mu się, była tego pewna. Mężczyzni lubią namiętne kobiety. Nieraz czytała o tym w
 Cosmo" i innych podobnych magazynach pełnych rad na temat seksu.
Dlaczego przy pożegnaniu opowiadał o zaangażowaniu, że to nie dla niego? Przecież nie oświadczyła
mu się, nie proponowała ślubu. Mężczyzna nie odrzuca okazji na seks, kiedy się pojawia.
Może w ostatniej chwili doszedł do wniosku, że nie jest pociągająca?
Gdyby mogła z kimś porozmawiać o ostatnim wieczorze. Nawet gdyby Zoe i Leah nie wyjechały na
wakacje, za nic nie przyznałaby się im do tej klęski.
Elliott Fraser zadzwonił z samego rana, przepraszał wylewnie, co przy jego usposobieniu było dość
niezwykłe. Wyjaśnił, że gospodyni musiała nagle wyjechać i nie miał kto zająć się synkiem. Bardzo
zgrabne wytłumaczenie.
To, co mówił potem, mogło napawać optymizmem, gdyby nie potrafiła czytać między wierszami.
Elliott nadal chciał omawiać ich  sytuację", zapraszał ją do siebie, do domu.
ZAKOCHANY AGENT
247
Ponieważ nie wiadomo było, kiedy wróci gospodyni, a w pracy, u niego czy u niej, z oczywistych
względów nie powinni być widziani razem, natomiast  problem" należało  zamknąć", więc
najrozsądniejszym wyjściem było spotkanie w domu.
W jego domu.
Doskonale. Może.
Ze słów Elliotta, ze sposobu, w jaki mówił, jasno wynikało, że była dla niego wyłącznie krępującym
kłopotem, niczym więcej.
W pewnym momencie miała ochotę powiedzieć:  Daj sobie spokój. Zapomnij, że kontaktowałam się
z tobą" - i odwiesić słuchawkę.
Dobrze, że tego nie zrobiła. Straciłaby szansę na poznanie brata. Zaproponował kolację. Obiecał, że
zadzwoni w najbliższych dniach i ustalą datę.
Po lunchu podeszła do okna, żeby podlać geranium, i przypomniała sobie...
List.
Przez perypetie z Connorem 0'Brienem zupełnie o nim zapomniała. Ten cholerny kawałek papieru
musiał poniewierać się gdzieś w biurze 0'Briena. Najpewniej zgubiła go, kiedy pomagała Millie się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •