[ Pobierz całość w formacie PDF ]

doprowadza nas do długiej, pustej drogi.
Tyle ze nie jest to droga z żółtej cegły ani wysadzana zlotem. To zwykła ulica
zrobiona z normalnego asfaltu, taka, jakich pełno w normalnym świecie. Musze jednak
przyznać, ze jest zdecydowanie lepsza, bo okazuje się nieskazitelnie czysta i równa -
żadnych śladów hamowania czy kolein. Właściwie wszystko tutaj wydaje się lśniące i
nowe, jakby nigdy nie było używane, chociaż prawda jest taka - przynajmniej według
Avy - ze, Summerland jest starszy niz. czas.
- A wiec, co dokładnie wiesz o tych świątyniach czy tez Wielkich Salach Mądrości,
jak je nazywasz? - Pytam, wpatrując się w niezwykły budynek z białego marmuru, z
kolumnami zdobionymi postaciami aniołów i mitycznych stworzeń. Ciekawe, czy to
może być miejsce, którego szukamy. Wygląda elegancko, ale poważnie. Robi
wrażenie, ale nie jest onieśmielające - taka właśnie moim zdaniem powinna być sala
wyższej mądrości.
Ale Ava wzrusza ramionami, jakby zupełnie jej to nie interesowało. I ten gest
wydaje mi się bardziej wymijający, niżbym chciała. Była taka pewna, ze tu znajdę
odpowiedz na moje pytanie, tak bardzo nalegałabyśmy połączyły energie i przeszły
razem przez portal, a teraz, gdy nam się udało, jest zbyt zauroczona mocą
natychmiastowej manifestacji, aby skupić się na czymkolwiek innym.
- Ja tylko mówiłam, ze istnieją - odzywa się, przyglądając się uważnie swoim
dłoniom. - Wiele razy w trakcie moich badań trafiałam na wzmianki o nich.
A teraz jedyne, co studiujesz, to te wielkie, wysadzane klejnotami pierścienie, które
wyczarowałaś sobie na palcach! - Myślę, nie wypowiadając dokładnie tych słów, ale
gdyby Ava znalazła chwile i spojrzała mi w twarz, zobaczyłaby na niej poirytowanie.
Tyle ze Ava tylko się uśmiecha i myślami unaocznia komplet bransoletek pasujących
do nowych pierścionków. Gdy zaczyna spoglądać na swoje stopy, marząc o nowych
butach, wiem, ze pora przywrócić ja do rzeczywistości.
-, Co właściwie powinnyśmy zrobić, kiedy się tam znajdziemy? - Pytam,
zdecydowana zmusić Ave, by skupiła się na prawdziwym powodzie naszej wizyty
tutaj. W końcu ja zrobiłam swoje, wiec ona mogłaby przynajmniej się odwdzięczyć,
pomagając mi znalezć właściwa drogę. - Czego mamy szukać, gdy tam trafimy?
Definicji nagłych bólów głowy? Uderzeń niekontrolowanego gorąca? A czy w ogóle
ktoś nas tam wpuści?
Odwracam się, przygotowana na wykład na temat mojego negatywnego myślenia i
ciągłego pesymizmu, który zanika na chwile, lecz nigdy nie umiera - ale okazuje się, ze
Ava zniknela. Chce przez to powiedzieć, ze zniknela całkowicie, zupełnie, na sto
procent!
- Ava! - Wołam, odwracają się w różne strony, próbując zobaczyć coś w lśniącej
mgle, która wydostaje się nie wiadomo, z jakiego zródła, ale zdaje się przenikać
wszystko w Summerlandzie. - Ava, gdzie jesteś? - Krzyczę, wybiegając na środek
Długiej, pustej drogi, zatrzymując się, by zajrzeć do okien i drzwi, i zastanawiam
się, po co jest tu tyle sklepów, restauracji, galerii i salonów piękności, skoro nie ma
nikogo, kto by z nich korzystał.
- Nie znajdziesz jej.
Obracam się i widzę stojąca za mną drobna, ciemnowłosa dziewczynkę. Ma proste
włosy sięgające do ramion i prawie czarne oczy otoczone grzywka tak krzywa, ze
wygląda jak obcięta żyletka.
- Ludzie się tu gubią. Cały czas.
-, Kim?.. Kim jesteś? - Pytam dziewczynkę, ubrana, jak zauważam, w
wykrochmalona biała bluzkę, plisowana spódniczkę, niebieski sweter i podkolanówki -
ubiór typowy dla uczennicy prywatnej szkoły, ale to przecież nie może być zwykła
uczennica - nie, jeśli przebywa tutaj.
- Jestem Romy - odpowiada. Tyle ze nie porusza przy tym ustami. Glos, który
słyszę, rozlega się zza moich pleców.
Gdy odwracam się na pięcie, widzę dokładnie te sama dziewczynkę, która ze
śmiechem mówi:
- A to jest Rayne
Znów się odwracam i widzę, ze Rayne wciąż tam stoi, a po chwili dołącza do niej
Romy. Widzę przed sobą dwie identyczne dziewczynki. Wszystko w nich - włosy,
ubrania, twarze, oczy - Są identyczne.
Oprócz podkolanówek. Romyy swoje opuściła, a Rayne naciągnęła na kolana.
- Witaj w Summerlandzie. - Uśmiecha się Romy, a Rayne patrzy na mnie
podejrzliwie zmrużonymi oczami. - Przykro mi z powodu twojej przyjaciółki. -
Szturcha siostrę, a kiedy ta nie odpowiada, dodaje: - Tak, Rayne tez jest przykro.
Tylko nie chce tego przyznać.
- Wiecie, gdzie mogę ja znalezć? - Pytam, spoglądając to na jedna, to na druga i
zastanawiając się, skąd się tu wzięły.
Romy wzrusza ramionami.
- Ona nie chce być znaleziona. Zamiast tego to my znalazłyśmy ciebie.
-, O czym wy mówicie? I skąd w ogóle się wzięłyście? - Pytam, bo podczas moich
poprzednich wizyt nie widziałam tu ani jednej osoby.
- To tylko, dlatego, ze n i e c h c i a l a s widzieć żadnej osoby - mówi Romy,
odpowiadając na moje niewypowiedziane wątpliwości. - Nie chciałaś, aż do teraz.
Spoglądam na nią pytająco i zastanawiam się, czy ona czyta w moich myślach.
- Myśli to tylko energia. - Romy znów wzrusza ramionami. - A Summerland składa
się z ogromnej, zwielokrotnionej, szybkiej energii. Tak intensywnej, ze można ja
odczytać.
W chwili, gdy wypowiada ostatnie słowa, przypomina mi się, jak byłam tutaj z
Damenem i mogliśmy się wtedy porozumiewać jedynie telepatycznie. Ale myślałam, ze
jesteśmy w Summerlandzie tylko we dwoje.
-, Ale skoro to prawda, czemu nie mogłam czytać w myślach Avy? I jak udało jej
się tak nagle zniknąć?
Rayne wzdycha z irytacja, a Romy pochyla się i odpowiada cichym, delikatnym
głosem, jakby mówiła do dziecka, choć wygląda przecież na młodsza ode mnie.
-, Ponieważ musisz tego zapragnąć, żeby zaistniało. - A widząc niezrozumienie na
mojej twarzy, wyjaśnia: - W Summerlandzie wszystko jest możliwe. Wszystko. Ale
żeby coś zaczęło istnieć, musisz tego pragnąc. Inaczej pozostanie tylko możliwością,
jedna z wielu, nieunaoczniona i niepełna.
Gapie się na nią, próbując cokolwiek zrozumieć.
- Poprzednio nie widziałaś tu żadnych ludzi, ponieważ tego nie chciałaś. Ale teraz
rozejrzyj się dokoła i powiedz mi, co widzisz.
Rozglądam się i widzę, ze ma racje. Sklepy i restauracje są pełne ludzi, w galerii
ktoś wiesza nowa instalacje, a na schodach muzeum gromadzą się odwiedzający.
Skupiam się na ich energii
I myślach, zdając sobie sprawę, jak bardzo różnorodne jest
W rzeczywistości to miejsce - są tu wszystkie narodowości i religie, ale wszyscy
wspólegzystuja w pokoju. Ojej, myślę, przylga dając się otoczeniu i przyzwyczajając
do niego.
Romy kiwa głowa.
-, Dlatego kiedy zapragnęłaś odnalezć drogę do świątyń, pojawiłyśmy się, aby ci
pomóc. A Ava się rozpłynęła.
- się Wiec to ja sprawiłam, ze zniknela? - Pytam, powoli ogarniając to, co się dzieje.
Romy śmieje się, a Rayne kreci głowa i wznosi oczy do nieba, jakbym była
najgłupsza osoba, jaka spotkała w życiu.
- Raczej nie - odpowiada.
- A wiec wszyscy ci ludzie - pokazuje gestem przechodniów - Są martwi? -
Zwracam się już tylko do Romy, nie do Rayne.
Patrzę, jak to ona pochyla się i szepcze coś do ucha siostry, a Romy odsuwa się i
mówi:
- Moja siostra uważa, ze zadajesz zbyt wiele pytań.
Rayne krzywi się, pięścią daje siostrze kuksańca, ale Romy tylko się śmieje.
Przyglądam się im obu - Rayne patrzy badawczo, a Romy ciągle mówi zagadkami.
Może i wydają się zabawne, ale powoli zaczynają mnie denerwować. Mam tu sprawy
do załatwienia, świątynie do znalezienia, wiec angażowanie się w takie słowne utarczki
wygląda tylko na stratę czasu. Zbyt pózno przypominam sobie, ze obie mogą czytać w
moich myślach - Romy kiwa głowa i oświadcza:
- Jak sobie życzysz. Pokażemy ci drogę.
ROZDZIAA 25
Prowadzą mnie kolejnymi ulicami, maszerując ręka w rękę tak równo i szybko, że z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •