[ Pobierz całość w formacie PDF ]

biurkach, i przy tym jakby najgłówniejszym biurku siedział ten ważny gliniarz i wgapiał się we
mnie bardzo serio i przygważdżał mnie zimnym wzrokiem, który wbił w moje wciąż senne ryło.
Więc ja do niego:
- Proszę proszę. Co jest, braciszku. Co się połuczyło w tym jasnym środku nocy? -
Odpowiedział:
- Daję ci dokładnie dziesięć sekund na to, ażebyś starł ten głupawy uśmiech ze
swego ryja. A następnie posłuchasz.
- Co takiego? - ześmiałem się. Nie wystarczy ci, że pobito mnie prawie na śmierć i opluto,
i zmuszono, abym przez wiele godzin wyznawał swe zbrodnie i w końcu wepchnięto mnie
pomiędzy psychów i śmierdzących zboczeńców w tej zafajdanej celi? Masz dla mnie jakieś nowe
męczarnie, ty skurwlu?
- Sam je sobie zadasz - stwierdził jak najpoważniej. - Jak mi Bóg miły, spodziewam się,
że twoje własne tortury doprowadzą cię do szaleństwa.
I nagle, zanim jeszcze zdążył powiedzieć, już wiedziałem. Ta stara chryczka, właścicielka
tych kotów i koszek przeniosła się do lepszego świata w jednym ze szpitali miejskich. Widać ją
ciut za mocno stuknąłem. No no, to byłby szczyt wszystkiego. Przywidziały mi się te wszystkie
koszki, jak miauczą, żeby im dać mleka i figę, więcej go nie połuczą od tej starej bzdręgi, swojej
paniusi. To już koniec i aut. Popełniłem wszystko, co tylko można. A dopiero mam piętnaście lat.
Część druga
1
To co teraz, ha?
Podejmuję w tym miejscu i dopiero zaczyna się po nastojaszczy płaksiwa i jakby
tragiczna część tej opowieści, o braciszkowie i jedyni drużkowie moi, w tej Wupie (czyli
Więzieniu Państwowym) numer 84 F. Nie ochotno wam będzie słuszać ten szajsowaty i użasny
razkaz, jak to mój ojczyk w szoku obtłukiwał i juszył sobie grabki na tym poniekąd oszukanym
Bogu w Niebiesiech i jak maciocha usta w prostokąt rozdziawiała do tego ouuuu ouuuu ouuuu w
matczynej rozpaczy, że jedyna latorośl i syn piersią jej wykarmiony rozczarował wszystkich ach
jak horror szoł i do takiego stopnia. Po czym stary i kurewsko cięty chryk sędzioła z niższego
sądu jak wziął i obsmarował od najgorszych waszego Brata i Piszącego Te Słowa, co mi jeszcze
wpierw łajnem i brudnymi kalumniami przyłożyli P.R. Deltoid i polucyjniaki, a żeby ich Bóg
pokarał. I znów do tego zacuchłego kicia, między tych smrodliwych zwyrodnialców i
przystupników. A potem się odbył wyższy sąd ostateczny i nastojaszczy sędzioła, i ława
przysięgłych, i znów ten bałach na mnie od samych najgorszych i z trąbami uroczysto w zadęciu,
a potem: winien! i maciocha w bu-hu-huuuu! jak mi rąbnęli: czternaście lat! o braciszkowie moi.
No i uszły co do dzionyszka dwa lata, jak się znalazłem na kopach i szczęk brzdęk w tej Wupie
84 F, ubrany w szczyt mody więziennej, czyli w brudny jednoczęściowy łach w kolorze jak fekał,
z naszytym na grudzi tuż powyżej cyk cyk cykacza numerem i tak samo na plecach, więc czy idę
czy przydę, zawsze jestem 6655321 i już: a nie wasz malutki stary drużoczek Alex.
- To co teraz, ha?
Nie żeby to było wychowawcze, o nie! siedzieć dwa lata w tej gnojni piekielnej i jakby w
zwierzyńcu dla szkaciny ludzkiej, a te ciurmaki łamignaty nic tylko ładują z buta i z piąchy i
krugom te przystupniki, zbrodniarze, nieraz to całkiem zboczone i śliniące się od stóp do głów, że
taki przyjebny malczyszka: jak niżej podpisany. I dzień w dzień rabotać na warsztacie przy
proizwodztwie pudełek na spiczki, no i na podwórko i szagom marsz w kółko i w kółko i w
kółko, niby dla zdrowia i czasami wieczorem jakiś starożytny chryk w typie psora z dokładem o
żuczkach albo Drodze Mlecznej lub o Cudach i Tajemnicach Płatka Zniegu, co już mi zupełnie
dawało w rechot, bo przypominał mi się ten chryk, co wyszedł z Publo Bibloteki w zimową noc i
jak ustroili my z nim łomot i Czysty Wandalizm, kiedy moi drużkowie jeszcze nie zdradzili mine
i tak jakby szczęśliwy byłem i swobodny. O tych drużkach tylko jeden raz usłyszałem, jak faty i
maty przyszli na widzenie i skazali mi, że Georgie nie żyje. A tak, nie żyje, o braciszkowie moi.
Po prostu martwy jak psi fekał na drodze. Powiódł mój %7łorżyk tych dwóch do chaty jakiegoś
oczeń bogatego członia i dali mu fest kop i łomot na podłodze, a potem Georgie wziął się razrez
do poduszek i zasłon, a stary Jołop wziął się łup cup za jakieś bardzo drogie ukraszenia, figury i
tym podobne, aż ten bogaty i złomotany mudak wściekł się jak z uma szedłszy i na nich z ważącą
po nastojaszczy sztabą żelazną. I takiej siły nadzwyczajnej dostał przez ten razdraz, że Jołop i
Pete ledwie mu zdołali ubryknąć w akoszko, a Georgie potknął się o dywan i jak wziął tą żelazną
sztabą z rozmachu łup i bryzg po starym czerepie, tak i skończył się zdradziecki Georgie. A ten
stary ubijca wykręcił się, że w Obronie Koniecznej i git galant. Więc jak na %7łorżyka przyszła
czapa, chociaż w rok i dłużej po tym, jak mnie chapnęło gliniarstwo, to wszystko już widziało się
fajno fajn i przednio, tak jakby Wyrok od Samego Losu.
- To co teraz, ha?
Byłem jak raz w Kaplicy Blokowej, bo niedziela rano i kapłon więzienny truł normalnie
Słowo Boże. Moja robota była przygrywać na stereo, puszczać te zafajdane muzyki świętojebliwe
przed i po i w trakcie również, jak piali hymniszcza. Znachodziłem się w tyle Blokowej Kaplicy
(było ich cztery w tej Wupie 84 F) tam, gdzie klawisze (znaczy się ciurmaki) czuwali stojąc przy
wintowkach i z nabuchanymi sino w ryj mordzielami na pogotowiu i widziałem, jak wsie
zakluczone siad na rzop i zasłuchali się w Słowo Boże, w tych więziennych ciuchach koloru
łajna, i tylko ten cuch brudacki od nich zajeżdża, nie żeby po nastojaszczy z nieumycia się, nie od
istnego brudu czy fekału, ale taki własny zaprzały śmiard co to od przystupników, o braciszkowie
moi, ta woń jakby kurzu zjełczała, tłusta i beznadziejna. Aż uwidziało mi się, że może i ja tak
cuchnę skoro już zrobił się ze mnie nastojaszczy pryzner, mimo że taki młodziak. Więc było to
dla mnie oczeń ważne, braciszkowie, żeby się co najrychlej wydostać z tego smrodliwego
zwierzyńca. I jak sami uświadczycie, jeżeli to będziecie dalsze poczytywać, za niedługo mi się
udało. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •