[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nemu oddziałowi? Sposoby użyte przeciwko Mikowi Deckowi i doktorowi Patakowi
nie wystarczą, gdyż policja nie da się nabrać na diabelskie sztuczki. Obaj postanowili
więc doszczętnie zburzyć fortecę, i czekali jedynie na odpowiedni moment! Pod basztę,
bastiony i starą kaplicę zostały podłożone ładunki dynamitu, a aparat, który ma wzbu-
dzić prąd elektryczny, uczyni to z opóznieniem, by dać czas baronowi de Gortz i jego
wspólnikowi na ucieczkę tunelem do przełęczy Vulkan. Następnie gdy hrabiego i więk-
szość z tych, którzy przekroczą mury zamku, pogrzebie wybuch, obaj ukryją się tak da-
leko, że nigdy nikt nie znajdzie ich śladu.
To, co usłyszał z tej rozmowy Franciszek, wyjaśniło mu dotychczasowe wydarze-
nia. Wiedział teraz, że między zamkiem Karpaty a wioską Werst istniało połączenie te-
lefoniczne. Było mu również wiadomym, że forteca zostanie unicestwiona w katastro-
fie, która będzie kosztować życie jego i policjantów sprowadzonych przez Rotzkę. Do-
wiedział, się w końcu, że baron de Gortz i Orfanik zostawili sobie czas na ucieczkę...
Ucieczkę z niczego nieświadomą Stillą!
Ach, dlaczego Franciszek nie może dostać się do kaplicy, rzucić się na tych dwóch lu-
dzi!... Powaliłby ich na ziemię, pobił, przeszkodziłby ich zamiarom, zapobiegł straszli-
wej ruinie!
Lecz to, co było niewykonalne w tym momencie, być może będzie możliwe po odej-
ściu barona. Gdy obaj opuszczą kaplicę, Franciszek pójdzie za nimi do baszty i z pomo-
cą boską wymierzy sprawiedliwość!
Baron de Gortz i Orfanik byli już u końca nawy. Franciszek nie spuszczał z nich
wzroku. Którędy pójdą? Może drzwiami wychodzącymi na jedną z promenad murów
obronnych lub na jakiś korytarz wewnętrzny łączący kaplicę z basztą, gdyż wydaje się,
że wszystkie budowle fortecy łączą się ze sobą. Wszystko to zresztą jest nieistotne, byle-
by tylko hrabia nie napotkał przeszkody nie do przebycia.
Tymczasem baron de Gortz i Orfanik wymienili jeszcze kilka słów.
 Czy wszystko tutaj zostało już zrobione?
 Tak.
 A więc rozdzielamy się.
 Czy nadal życzeniem pana jest, abym go zostawił samego w zamku?
 Tak, Orfaniku, i wychodz natychmiast przez tunel na przełęcz Vulkan.
 A pan?
 Ja opuszczę fortecę w ostatniej chwili.
 A więc uzgodnione. Mam oczekiwać pana w Bistritz?
 W Bistritz.
 A więc zostawiam pana samego, baronie, ponieważ taka jest pana wola.
 Tak... Chcę jej jeszcze raz posłuchać... Jeszcze jeden raz tej ostatniej nocy spędzo-
108
nej w zamku Karpaty!
Po kilku chwilach baron de Gortz i Orfanik opuścili kaplicę. Mimo że imię Stilli nie
zostało wymienione w tej rozmowie to Franciszek nie miał wątpliwości, że to o niej mó-
wił przed chwilą Rudolf de Gortz.
XVI
Katastrofa była nieuchronna. Franciszek mógł jej zapobiec, jedynie unieszkodliwia-
jąc barona de Gortz.
Była godzina jedenasta wieczór. Nie obawiając się już, że zostanie odkryty, Franci-
szek podjął swą pracę. Cegły dawały się wykruszać ze ściany dość łatwo, lecz jej grubość
sprawiła, że upłynęło z pół godziny, zanim otwór stał się wystarczająco szeroki, by po-
zwolić na przejście.
Gdy Franciszek znalazł się wewnątrz kaplicy otwartej na podmuchy ze wszystkich
stron, poczuł, że świeże powietrze przywraca go do życia. Poprzez pęknięcia w nawie
i otwory okienne mógł dostrzec lekkie chmury na niebie, przepędzane nocnym wia-
trem. Tu i ówdzie ukazywały się gwiazdy, blednące w świetle księżyca wschodzącego
nad horyzontem.
Należało teraz znalezć drzwi w głębi kaplicy, przez które wyszedł baron de Gortz
z Orfanikiem. Szukając ich, Franciszek przeszedł na ukos nawę i zbliżył się do absydy.
W tej bardzo ciemnej części pomieszczenia, gdzie nie docierały promienie księżyca,
stopy hrabiego potykały się o szczątki grobów i zniszczone fragmenty sklepienia.
Wreszcie w końcu absydy, za retabulum ołtarza, przy pozostającym w mroku naroż-
niku ścian, Franciszek wyczuł jakieś zniszczone drzwi, które ustąpiły pod naciskiem
ręki.
Drzwi otwierały się na galerię, zapewne przecinającą mury obronne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •