[ Pobierz całość w formacie PDF ]

użytkowników języka szczerze zainteresowanych poprawnością własnych wypowiedzi i ogólnym
poziomem poprawności językowej, naszego społeczeństwa. Jednym wystarcza sama odpowiedz -
byle autorytatywna i jednoznaczna - na postawione pytanie, tzn. informacja, czy dana forma
językowa jest poprawna, czy nie (a jeśli nie, to jaka jest forma poprawna) - natomiast nie
obchodzi już ich, dlaczego ta forma jest poprawna (lub niepoprawna) i często w ogóle nie chcą
słuchać wyjaśnienia czy uzasadnienia w tym względzie. Zupełnie inaczej zachowują się drudzy -
ci właśnie chcieliby wiedzieć, na jakiej podstawie orzeka się o poprawności lub niepoprawności
danej formy. Uważają, że uzasadnienie jest konieczne, by przekonać oponentów (jako że w wielu
kwestiach zdania ogółu są podzielone i nieraz dochodzi do żywych dyskusji na tematy
poprawnościowe). Ponadto, znając podstawy orzekania o poprawności lub niepoprawności form
językowych, chcieliby sami próbować rozstrzygać nasuwające się kwestie sporne. Nie zawsze
bowiem są możliwości, by się zwrócić z prośbą o kompetentną poradę, a w wypadku
 najświeższych" spornych zagadnień odpowiedzi nie dostarczą również drukowane poradniki
językowe i słowniki poprawnościowe. Wydawnictwa te bowiem, przy naszym bardzo długim
wydawniczym  cyklu produkcyjnym" i znanych trudnościach w tej dziedzinie, nie są w stanie
odpowiednio szybko reagować na dziesiątki i setki pojawiających się nowych form językowych,
które wymagają oceny poprawnościowej.
Jakkolwiek każda forma troski o poprawność własnych wypowiedzi zasługuje na uznanie
i szacunek, nie ulega przecież wątpliwości wyższość tej drugiej postawy nad pierwszą. I właśnie
do tych aktywnych, dociekliwych miłośników pięknej polszczyzny kierujemy poniższe uwagi.
Sądzimy jednak, że i pierwsi wynieśliby z ich lektury pewną korzyść, a w każdym razie
uświadomiliby sobie, jak często nie na miejscu są ich żądania odpowiedzi absolutnie
jednoznacznej. Zrozumieliby, że częste rozstrzygnięcia  kompromisowe" nie są wynikiem
niekompetencji językoznawców, lecz złożoności samej materii, której dotyczą.
Język to zmagazynowany w naszej pamięci zasób środków służących społecznemu
porozumiewaniu się, tzn. wzajemnemu komunikowaniu sądów o rzeczywistości, wyrażaniu
własnych uczuć i pragnień, wpływaniu na zachowanie odbiorcy komunikatu językowego.
Porozumiewając się za pomocą języka stale i o wszystkim, stosujemy ten zasób środków
językowych do ciągle nowych - przynajmniej w jakimś stopniu nowych - sytuacji. Ta ciągła
nowość sytuacji nie pozwala na mechaniczne powielanie wcześniejszych wypowiedzi, lecz
zmusza do indywidualnego kształtowania każdej następnej. W wyniku tego zdarza się od czasu
do czasu, że w kształcie językowym wypowiedzi pojawia się coś nowego, nietradycyjnego, co na
skutek tej swojej nowości zwraca natychmiast naszą uwagę. Językoznawcy nazywają takie nowe
elementy innowacjami językowymi.
Konserwatyści i tradycjonaliści językowi skłonni są potępić każdą innowację, uważając
za poprawne, godne społecznej aprobaty i zalecenia tylko to wszystko, co zostało przekazane
tradycją, zwłaszcza jeśli jest to usankcjonowane praktyką wybitnych użytkowników języka,
przede wszystkim wielkich pisarzy. Jakże często spotykamy się z argumentem, że dana forma
językowa jest poprawna, gdyż użył jej, na przykład, Henryk Sienkiewicz! Jesteśmy jak najdalsi
od negowania wielkiego i zasłużonego autorytetu językowego Sienkiewicza - wypada jednak
zapytać, dlaczego zdeklarowani przeciwnicy wszelkich innowacji nie odwołają się do Reja lub
Kochanowskiego, pierwszych naszych wielkich pisarzy. Odpowiedz jest prosta: odwołanie do
Reja lub Kochanowskiego w sposób nieuchronny ujawnia rozmiary przemian, jakim uległ nasz
język w ciągu kilku ostatnich wieków. Jak zmieniał się w przeszłości, tak samo musi zmieniać się
i dziś, by móc funkcjonować jako środek komunikowania o nieustannie zmieniającej się
rzeczywistości.
Tak więc uznanie każdej innowacji za niepożądaną prowadzi do absurdalnego wniosku,
że niepożądany jest rozwój języka. Czy z tego by należało wnosić, że trzeba każdą nowość w
języku aprobować? I tutaj odpowiedz musi być przecząca. Aprobata każdej innowacji
oznaczałaby w praktyce rezygnację z próby jakiegokolwiek wpływu na bieg spraw językowych, a
więc rezygnację ze świadomej uprawy języka ojczystego. W tej podstawowej sprawie oceny
innowacji językowych językoznawcy-normatywiści zajmują dziś stanowisko następujące:
pożądane, zasługujące na aprobatę i poparcie są te innowacje, które są językowi potrzebne,
przydatne, które korzystnie wpływają na spełnianie jego podstawowych funkcji, czyli - jak
mówią językoznawcy - są uzasadnione funkcjonalnie; natomiast innowacje, które nie mogą się
wylegitymować tym funkcjonalnym uzasadnieniem, są błędami językowymi.
Pojęcie zasadności funkcjonalnej jest jednak zbyt ogólne i wymaga dalszych uściśleń.
Nasuwa się bowiem pytanie, w jaki sposób można stwierdzić istnienie lub brak owego
uzasadnienia funkcjonalnego.
Kryteriów, które pozwalają tę kwestię rozstrzygać, jest wiele. Gdyby uwzględnić całą
literaturę językoznawczą na ten temat, można by się ich doliczyć przynajmniej kilkunastu. Co
gorsza, często wyniki uzyskiwane przy stosowaniu poszczególnych kryteriów są ze sobą
wzajemnie sprzeczne - tzn. ta sama forma językowa jawi się nam jako poprawna przy użyciu
jednego kryterium, zaś jako niepoprawna przy użyciu innego. Z wielu względów trudno też
ustalić jakąś jedną hierarchię wszystkich stosowanych kryteriów. W tej sytuacji nadmiar
kryteriów jest zjawiskiem niekorzystnym, gdyż dodatkowo komplikuje rzecz i tak już
dostatecznie skomplikowaną, jaką jest właściwy werdykt w sprawach poprawności językowej. Z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •