[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i wszystko przemyśleć. Udawanie niewinnej na nic już się nie zda. Nasza cierpliwość również się
wyczerpuje!
Osobiście wyprowadził Krystynę Słoniewską na korytarz. Z przeciwnej strony posuwał się w jej
kierunku Jan Zadras w asyście plutonowego milicji. Spojrzała na aresztowanego, Zadras gwałtownie
odwrócił głowę. Dawał w ten sposób znak, że nie zna Krystyny.
Mirski przekazał Słoniewską strażnikowi, sam zaś uśmiechnął się pod wąsem.
Kto jest szefem?
W gabinecie kapitana Mirskiego czarno było od tytoniowego dymu. Odprawa ciągnęła się już kilka
godzin, brało w niej udział kilkunastu oficerów.
Kapitan Mirski krótko zreferował sprawę, poinformował o aresztowaniu Zadrasa, który usiłował
zamordować Mirę Aazów- nę. Przytoczył także sporo dowodów na to, że Zadras maczał palce w
sprawie oznaczonej kryptonimem  Złote kółka . Następnie przedstawił długą listę podejrzanych,
którzy wprawdzie są jeszcze na wolności, ale pozostają pod ścisłą obserwacją milicji. Postępowanie
podejrzanych może dostarczyć wielu materiałów i dowodów. Mirski poinformował także zebranych,
że Berlin przekazał mu nowe materiały, ale w dalszym ciągu nie mogą ustalić miejsca zamieszkania i
pobytu Elwiry Malinkę, u której zatrzymała się Mirka.
 Czy z posiadanych materiałów można wnosić, że Zadras jest szefem gangu?  zapytał
Jaworski.
 Nie mamy na to dowodów  odpowiedział po namyśle Mirski.  Nie przesłuchałem jeszcze
Zadrasa. Sfingowałem tylko  przypadkowe spotkanie na korytarzu Zadrasa i Słoniewskiej. Jestem
przekonany, że się poznali. Pozostawiłem ich na razie w spokoju, niech trochę  skruszeją . Nie
wiem, czy Zadras jest głównym prowodyrem, w każdym razie mam uzasadnione podejrzenie, że jest
jedną z ważniejszych figur.
Postanowiono, w związku ze zbliżającym się finałem operacji  Złote kółka , zwiększyć liczbę
osób odkomenderowanych do tej sprawy, a także w miarę możliwości przyspieszyć tempo śledztwa.
Rozważania w samotności
Konwojent wprowadził Jana Zadrasa do celi i zdjął mu z rąk kajdanki. Była to wąska cela. W rogu
stała prycza z kocem, u wezgłowia miniaturowa poduszecz- ka.
Po chwili wahania Zadras zdecydował się usiąść na pryczy. Była twarda, znacznie twardsza od
jego wygodnego tapczanu, który pozostał w domu. Pomyślał
o tym z goryczą.
Spotkanie z Krystyną Słoniewską wprowadziło go w jak najgorszy humor. Tego się nie
spodziewał. Wprawdzie wszystko wskazywało na to, że Krystyna została zatrzymana, ale Zadras,
podobnie jak Witold, nie dopuszczał do siebie tej myśli.
 A więc tak stoją sprawy  rzekł do siebie.  To zasadniczo zmienia stan rzeczy. Trzeba
szybko zastanowić się nad planem dalszego postępowania, bo łada moment mogą mnie wezwać na
przesłuchanie.
Zdawał sobie sprawę, że znajduje się już w areszcie centrali, więc zarzuty, z jakimi się spotka, są
raczej najcięższego kalibru.
Nie miał najmniejszych wątpliwości, że Krystyna zdradziła się, może powiedziała nawet nie tylko
o działalności swojej, ale ljego czy innych...
Trudno się teraz będzie wypierać, zwłaszcza że istnieje możność konfrontacji. Zresztą jeśli nawet
Krystyna nie sypała dotychczas, zrobi to teraz. Widziała przecież, że z nim sprawa jest skończona
i mogła podejrzewać, że on również nie będzie milczał. To logiczne. Zadrasowi nie pozostaje
więc nic innego, jak przyznać się. Do zabójstwa Zygmunta Szorskiego nie przyzna się. To byłby
najcięższy zarzut. Ale przecież śladów nie zostawił. Krystyna również nie ma pojęcia ani
o śmierci Zygmunta, ani nawet o ich znajomości. Nie spotykali się wcale.
A więc usiłowanie zabójstwa Mirosławy Aazówny. Nie ma konkretnych dowodów. Będzie
uparcie twierdził, że to zwykły przypadek. %7łył przecież spokojnie i z nikim nie zadzierał. Tego dnia
po prostu upił się i narozrabiał jak pijany zając. Użyje nawet zwrotu: chuligański wybryk,
postanowił, ale nic więcej.
Będzie także musiał przyznać się do przemytu i organizowania przerzutów. No, cóż... Był po prostu
wykonawcą, nie miał nic wspólnego z szefem. Pracował za pieniądze. To oczywiście przestępstwo,
ale znowu nie takie wielkie. Odpowiedzialny za całość jest kto inny. On był zaledwie nikłym
pionkiem w rękach szefa.
Zresztą nie o wszystkim powie i nie wszystko potrafią mu udowodnić. Przecież jeszcze inni
pozostali na wolności. Kiedy stwierdzą, że nie zjawił się na spotkanie, zaczną coś robić, aby mu
ulżyć w biedzie.
Z apetytem zjadł nader skromny obiad
i wyciągnął się na pryczy  spokojny już  z przeświadczeniem, że nakreślony plan obrony jest
słuszny.
Planowane spotkanie
 Personalia pana znam, panie Zadras  zaczął kapitan.  Moje nazwisko Mirski. Będę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •