[ Pobierz całość w formacie PDF ]
senatorzy oraz przywódca mniejszości w Izbie Reprezentantów.
Owa Grupa Dwunastu utrzymywała własny personel do liczenia głosów i własny zestaw niezbędnych
narzędzi: na tablicach nieustannie rysowano wykresy ilustrujące tendencje „wybieralności" poszczególnych
kandydatów, wewnętrzna sieć telefoniczna zapewniała kontakt z menedżerami sali i przywódcami
poszczególnych delegacji, a osobne, wydzielone linie - łączność z najważniejszymi uczestnikami tej gry,
którzy czekali w swych hotelowych apartamentach na sygnał, aby w pośpiechu dołączyć do uczestników
Konwentu i przyjąć nominację.
Ścisłe, dwunastoosobowe grono osób kontrolujących decyzje ogółu delegatów miało nad sobą jeszcze jeden
niezwykle istotny aparat nacisku: stacje telewizyjne, które tak naprawdę były właścicielami Konwentu. To
one starały się, by wybór kandydata wiązał się w przyszłości z jak najmniejszą liczbą problemów. Liczył się
uśmiech żony nominowanego, jego styl, wzrost w porównaniu z przywódcami innych państw, ilość głupot
wygadywanych publicznie, stan uzębienia ujawniany w szerokim uśmiechu, a także sytuacja podatkowa.
Sieci telewizyjne wykładały ponad dwadzieścia siedem milionów dolarów za tydzień Konwentu w Dallas.
Tymczasem Narodowy Komitet Republikański przeznaczał na ten cel zaledwie dwa miliony sto
osiemdziesiąt tysięcy.
I właśnie dlatego, z przyczyn znajdujących się poza jego kontrolą już od pierwszego dnia walki o nominację,
Ned Price, mierzący sto siedemdziesiąt trzy centymetry wzrostu wdowiec przemawiający w stylu Franklina
D. Roosevelta (czyli brzmiący anachronicznie w czasach gładkiej mowy sączącej się z telewizorów przez
okrągłą dobę i wręcz katastrofalnie w zestawieniu z krzykliwym stylem reklam), nie dostał nominacji Partii
Republikańskiej w wyborach prezydenckich - i to mimo przytłaczającej przewagi głosów delegatów, które
tak pracowicie skupowali jego ludzie. Ojciec Eduarda doskonale rozumiał wzajemne zależności między
wszystkimi uczestnikami tej gry, przewidział taką możliwość i z góry zaplanował alternatywną drogę
spełnienia ambicji syna (i całej fratellanzy). Po pierwszym tajnym głosowaniu, gdy rozpoczynał się drugi
wieczór Konwentu w Dallas, Nedowi Price'owi brakowało do zwycięstwa zaledwie dwustu
dziewięćdziesięciu siedmiu głosów. Coraz głośniej mówiono jednak o kilku faktach przemawiających na
jego niekorzyść: stał się faworytem tych samych religijnych oszołomów z prawego skrzydła, którzy w tysiąc
dziewięćset osiemdziesiątym ósmym roku doprowadzili partię do katastrofy, a do tego był pretendentem
bodaj najsilniej od czasów Averilla Harrimana związanym z establishmentem Wschodniego Wybrzeża.
Profesjonaliści postanowili więc zostawić w sali zasłonę dymną i zmienić historię Stanów Zjednoczonych w
zwyczajowo przyjęty sposób.
Grupa Dwunastu zebrała się w obszernym salonie Rezydencji Turtle Creek. Oczyściwszy stoły z zastawy,
zasiedli do narady i zgodnie ustalili, że Ed Price jest kandydatem niewybieralnym. Dwaj z nich nie
przestawali przy tym uśmiechać się tajemniczo - wiedzieli, że pieniądze wniesione przez KAP-y Price'a nie
zniknęły, nie przepadły. Wielu wiernych członków partii mogło dzięki nim kupić sobie letnie domki w
atrakcyjnych miejscach.
Po krótkiej dyskusji podzielono zadania tak, by sprawy nabrały tempa. Przywódcy poszczególnych delegacji
otrzymali instrukcje przez bezpośrednie łącza telefoniczne. Niezbędna liczba głosów została przeniesiona na
Gordona Manninga z Connecticut.
Najbardziej zagorzali zwolennicy Price'a dostali aż czterdzieści sześć minut na zademonstrowanie swej
wierności przed całym Konwentem - głównie dlatego, że sieci telewizyjne musiały jakoś wypełnić czas
między reklamami, które przyniosły im kolosalne dochody, umożliwiając tym samym współfinansowanie
imprezy. Ned Price został na lodzie.
Manning, gubernator stanu Connecticut, niezrównany faworyt pragmatyków (którzy doskonale rozumieli, że
wybory roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego
nie będą dla republikanów szczęśliwe, kraj bowiem potrzebował co najmniej dwunastu lat, by podnieść się
ze stanu totalnego chaosu, w który wprowadziła go przed czterema laty administracja starego zgreda, nim
rozpłynęła się bez śladu niczym poranna mgła), uzyskał w drugim tajnym głosowaniu dziewięćdziesiąt sześć
głosów przewagi. W trzecim zaś delegaci jednomyślnie go nominowali.
Pierwszym posunięciem gubernatora Manninga po otrzymaniu nominacji na kandydata Partii
Republikańskiej w wyborach prezydenckich była rozmowa telefoniczna z Nedem Price'em, w której
zaproponował mu kluczowe stanowisko w swym gabinecie. Edward S. Price zgodził się zostać prokuratorem
generalnym Stanów Zjednoczonych.
-
Naród przemówił - rzekł Price do uczestników Konwentu, wspomagając swój głos kiepskim
nagłośnieniem sali. - Oto partia daje Stanom Zjednoczonym najsilniejszego w historii kandydata na
prezydenta, wielkiego Amerykanina, Gordona Godbera Manninga.
Ned Price opuścił salę wcale nie upokorzony. Powróciwszy do hotelu, starannie zamknął drzwi, wyjął
protezę dentystyczną „wizjonera Woodrowa Wilsona" i włożył na jej miejsce bardziej swojskie,
sympatyczne zęby w stylu Adolfa Hitlera, po czym zatelefonował do Nowego Jorku, do Claire Coolidge.
- Już po wszystkim, skarbie - powiedział Eduardo do słuchawki. - Po pierwsze, teraz już nic nas nie
rozdzieli, a po drugie, załatwię ci główną rolę w Giselle.
- Och, Edwardzie! - odpowiedziała z przejęciem panna Coolidge. I choć nie wymazała z pamięci Charlesa
Macy'ego Bartona, postanowiła chwilowo zawiesić kontakty, które z nim utrzymywała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- Richards_Emilie_ _Tuz_po_polnocy
- Holenderski SśÂowniczek polsko holenderski
- 20. Onetti, Juan Carlos Cuando ya no importe
- May Karol W Kordylierach
- Clark Elementary Number Theory
- Zelazny Roger Amber 08 Znak Chaosu (pdf)
- Austen Leigh Joan Emma i inni
- LE Modesitt Ecolitan 02 The Ecolitian Enigma
- Mahatma Letters
- Charlotte Hughes Gra o miśÂośÂćÂ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- filmowka.pev.pl