[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Conner słusznie podejrzewał, że Nichole go unika. Nawet schowała się przed nim w łazience.
Przez całą noc wierciła się w łóżku. Zresztą, on też zle spał. Męczyły go wyrzuty sumienia, że
pozwolił jej pisać o swojej rodzinie.
Nie zamierzał jednak się wycofywać z raz podjętej decyzji. To nie w jego stylu. Nie na darmo
nazywano go rekinem biznesu. Dopilnuje, żeby to on rozdawał karty w tej rozgrywce. Dopilnuje, by
widziała w nim kochanka, a nie bohatera wymarzonego felietonu.
Zakręcił wodę i poczuł słodkawy zapach. Spojrzał na butelkę z żelem i zaklął pod nosem. Właśnie
umył się mydłem o zapachu truskawkowego ciasteczka. Cholera, teraz przez cały dzień będzie się za
nim ciągnął ten zapaszek!
Wyszedł z kabiny i poszukał w szafce czystego ręcznika. Wytarł się nim i owinął go wokół bioder.
Nie miał się czym ogolić, nie miał dezodorantu ani ubrań na zmianę, ale zupełnie się tym nie przejął.
Powiadomił esemesem Randalla, co ma mu dostarczyć do biura.
Rozległ się dzwonek telefonu. Conner zawahał się i po chwili wyszedł z łazienki. Dobiegł go
ściszony głos Nichole. Wszedł do sypialni. Nichole stała przed garderobą, ściskając między uchem
a ramieniem bezprzewodowy telefon.
 Tak, mamo. Wszystko w porządku. Przepraszam, że wczoraj nie zadzwoniłam.
Zamilkła, wsłuchując się w głos w słuchawce. Zdjęła z wieszaka szafirową sukienkę. Odwróciła
się i na widok Connera zastygła w bezruchu.
 Nie, nie miałam randki. Byłam na kolacji u Jane Macafee.
Nichole uśmiechnęła się, słysząc reakcję matki.
 Jest równie czarująca jak w telewizji.  Mamo, śpieszę się. Zadzwonię po południu.  Znów
zamilkła.  Ja też cię kocham.
Rozłączyła się i rzuciła telefon na łóżko.
 Mieszkam tutaj już dziesięć lat, ale muszę dzwonić do mamy codziennie. Jeśli któregoś dnia
zapomnę, mama oddzwania. Boi się, że stało mi się coś złego.
 Moja matka jest identyczna  przyznał Conner.  Za każdym razem udaje, że interesuje ją jakaś
sprawa biznesowa.
Wyciągnęła z szuflady komplet jasnobeżowej bielizny ozdobionej koronką. Conner się spieszył, ale
z przyjemnością obserwował Nichole podczas codziennych czynności.
 Będziesz się tak na mnie gapił?  zapytała.
 Nie mogę oderwać od ciebie oczu. Jesteś śliczna.
Lekko dygnęła.
 Dziękuję, nie przeczę.
Podobało mu się jej poczucie humoru. Im dłużej z nią przebywał, tym bardziej łaknął jej
towarzystwa. Kto by przypuszczał, że kobieta wywróci jego świat do góry nogami?
Szybko włożyła sukienkę i usiadła przy toaletce. Conner zaczął się ubierać, raz po raz zerkając
w jej stronę. Nagle ich spojrzenia spotkały się w lustrze. Błyskawicznie odwróciła wzrok i nerwowo
przypudrowała twarz. Widział, że dręczyły ją wyrzuty sumienia, choć nie wątpił, że seks z nim
sprawiał jej frajdę.
 Wszystko w porządku?  Zdał sobie sprawę, że jego pytanie zabrzmiało niezręcznie.  Chyba nie
nadałbym się na reportera, co?
 Ani trochę.  Uśmiechnęła się lekko.  Po prostu się nie wyspałam.
 To brzmi jak wymówka.  Zapinał koszulę.  %7łałujesz wczorajszej nocy?
Potrząsnęła głową.
 O nie! To był mój priorytet od dnia, w którym cię poznałam.
 Priorytety czasem się zmieniają. Kiedy zaczynałem karierę, ustaliłem sobie pewne cele. Byłem
przekonany, że jak zdobędę konkretną kasę, będę ustawiony. Okazało się, że pieniądze nie są
najważniejsze.
Odwróciła się i spojrzała mu w twarz.
 A co jest najważniejsze?
 Wiara we własne siły. Nauczyłem się sobie ufać.
Pokiwała głową w zadumie. Właśnie zdał sobie sprawę, że nie zamierzał jej tego mówić. Cholera!
Musi bardziej uważać.
 Dzięki za szczerość.
 Nie ma za co.  Ubrał się szybko. Teraz on czuł się niezręcznie. Prawie nigdy mu się to nie
zdarzało. Rozległ się sygnał z jego komórki. Zerknął na wyświetlacz. To Randall wysłał esemesa
z informacją, że samochód już czeka na niego pod domem.
 Muszę iść. Masz czas na lunch albo popołudniowego drinka?
 Wolałabym lunch. Muszę wpaść na plan  Seksownych i samotnych .
 Niech będzie lunch. Big Apple Kiwi Klub pasuje?  zaproponował.  Omówimy szczegóły
twojej przeprowadzki.
Pokiwała głową, a on pocałował ją na do widzenia.
 Miłego dnia, rudzielcu.
Nichole dłużył się ten poranek. Zebranie w wydawnictwie wlokło się i było nudne. Nie mogła się
skupić na pracy. Myślała o nocy spędzonej z Connerem. O tych chwilach, kiedy kochał się z nią dziś
pod prysznicem.
Pragnęła być z nim. Na stałe. To ją przerażało. Zwłaszcza że dał jej do zrozumienia, że już za
miesiąc każde z nich pójdzie w swoją stronę. Zerknęła na zegarek i obliczyła, że jeszcze kwadrans
dzieli ją od spotkania z Connerem. Postanowiła, że na wstępie zada mu kilka pytań albo przynajmniej
umówi się na wywiad. Bo inaczej na jego widok znów zapomni o bożym świecie!
Już miała wyjść z biura, gdy zadzwonił telefon. Spojrzała na wyświetlacz. Gail.
 Cześć.  Nichole starała się, by jej głos brzmiał pogodnie.
 Spotkamy się w czasie lunchu? Chciałam z tobą pogadać  powiedziała Gail.
 Nie, jestem zajęta. A co się stało?
 Ostatnio wydajesz się taka& zagubiona. Choć to może nie najlepsze słowo. Nie obraz się, ale
chyba nie radzisz sobie z Macafeem.
 No dobra. Zupełnie popłynęłam. Nie wiem, co robić  przyznała Nichole.  On jest inny niż
reszta facetów. Nie umiem się z nim obchodzić.
 Tak myślałam  westchnęła Gail.  Wieczorem jestem zajęta. Zjemy jutro śniadanie?
 Chętnie. Jutro będę na planie. Namówię Willow na poranne pogaduchy.
 Zwietnie. Wyślę ci esemesa. Na razie.
 Gail?!  zawołała Nichole.
 Tak?
 Dzięki za telefon.  Trochę było jej wstyd, że wciąga w tę sprawę przyjaciółki. Nie chciała, by
uważały ją za mazgaja, ale musiała z kimś porozmawiać.
 Nie ma problemu. Ty i Willow jesteście dla mnie jak siostry. Musimy sobie pomagać.
 Jasne. Chociaż to trudne, kiedy mamy tyle zajęć.
 Dla was zawsze znajdę czas  zapewniła Gail.  Trzymaj się.
 Ty też.
Nichole zrobiło się lżej na duszy. Wyszła z biura i zatrzymała taksówkę. Był spory ruch na ulicach, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •