[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niezwykłym doświadczeniem w jej życiu. Poddała się
po prostu ,,obróbce  i entuzjazmowi Olivii.
Nie miała pojęcia o istnieniu zabiegów upiększają-
cych, przez które przechodziła: kąpiel błotna, masecz-
ki, masaże, wosk, nacieranie balsamami i kremami.
Potem farbowanie włosów, modelowanie, makijaż...
Kiedy stanęła w przymierzalni, kiedy włożyła jedwab-
ną suknię, nie mogła uwierzyć, że osoba, którą widzi
w lustrze, to ona.
TOSKACSKA PRZYGODA 97
 Powiedziałam ci, że będziesz wyglądała fantas-
tycznie i dopięłam swego.
Rzeczywiście. Magda czuła się jak Kopciuszek po
spotkaniu z Dobrą Wróżką. Zaczęła dziękować Olivii,
a ta wybuchnęła śmiechem.
 Ciekawa jestem, jakÄ… minÄ™ zrobi Rafael, kiedy
ciÄ™ zobaczy.
Rafael na jej widok osłupiał. Wreszcie gotowa
była uwierzyć, że Olivia nie zrobiła z niej karykatury
kobiety.
Rafael nachylił się ku niej i podał kartę.
 Chcesz, żebym tłumaczył?
Nie byłaby w tej chwili w stanie zliczyć do trzech,
a co dopiero czytać menu po włosku.
Przełknęła z trudem ślinę.
 Wezmę coś prostego  szepnęła.
W oczach Rafaela zapaliły się złote iskierki, wy-
prostował się.
 Dobrze  powiedziaÅ‚ z úsmiechem.
Widziała już, jak się uśmiechał: wczoraj wieczorem
do ciotki, dzisiaj do Olivii, ale tym razem... tym razem
uśmiech przeznaczony był dla niej. To niemożliwe,
powtarzała sobie. To sen...
Jeśli był to sen, śniła nadal. Rafael ujął ją pod łokieć
i poprowadził przez restaurację na niewielkie, pełne
kwiatów patio; tu usiedli przy stoliku ocienionym
parasolem.
Rafael zamawiał lunch i teraz ona z kolei mogła
mu się przyglądać. Patrzyła na niego i ciągle nie
mogła uwierzyć, że to nie sen, że wszystko dzieje
98 JULIA JAMES
się naprawdę, że oto siedzi przy stoliku z najpiękniej-
szym facetem na świecie.
 Incredibile  powiedział, kiedy kelner odszedł.
 Po prostu brak mi słów.  Rozłożył bezradnie ręce.
 To makijaż, fryzura i w ogóle wszystko...  mruk-
nęła Magda zdławionym głosem.
 Właśnie, wszystko  podchwycił.  Byłem ślepy.
Zupełnie ślepy.  W jego głosie zabrzmiała dziwna
nuta. Magda podniosła wzrok, spojrzała mu w oczy
i poczuła... Nie potrafiła tego nazwać.
 Byłem ślepy na wszystko  powtórzył.  Proszę
cię...  jego głos zabrzmiał teraz inaczej.  Wybacz mi
moją ślepotę i zawrzyjmy pokój.
Wyjął z kieszeni płaską okrągłą paczuszkę owiniętą
w srebrny papier, przewiązaną złotą wstążeczką, zakup,
którego dokonał, zostawiwszyMagdę pod opieką Olivii.
 Otwórz.
Posłusznie rozwiązała wstążeczkę, rozwinęła pa-
pier, otworzyła wieczko pudełka i jej oczom ukazał się
niezwykle kunsztowny złoty naszyjnik.
 Przyjmij jako dowód mojej skruchy. yle cię
traktowałem i bardzo tego żałuję.
Magda poczuła ucisk w gardle.
 Nie mogę go przyjąć  powiedziała cicho.  To
zupełnie niepotrzebne. Płacisz mi tak ogromne pienią-
dze, że...
Rafael położył rękę na jej dłoni, nie dał jej dokoń-
czyć zdania.
 Nie.  Jego głos zabrzmiał tak ostro, że spojrzała
na niego z lękiem.  O tym nie będziemy mówić. Jeśli
TOSKACSKA PRZYGODA 99
podoba ci się ten naszyjnik, załóż go.  Mówił już
łagodniejszym tonem.  Będzie pasował do twojej
sukni.
Tak, tak właśnie powinnam potraktować ten pre-
zent, jako ozdobę do sukni. A suknia, makijaż, fryzura,
wszystko, co zrobiła Olivia, było tylko spełnieniem
życzeń Rafaela. Miał już dość kopciucha snującego się
po jego domu i postanowił coś z tym zrobić. Niczego
sobie nie wmawiaj. Nie wolno ci!
Wyjęła naszyjnik z pudełka i założyła, ale nie
mogła zapiąć. Rafael poderwał się z krzesła.
 Pozwól...
Z Magdą zaczęły dziać się dziwne rzeczy, miała
wrażenie, że cała krew odpłynęła jej do stóp. Do-
tknięcie palców Rafaela sprawiło, że poczuła mrowie-
nie na karku.
Niechby ta chwila trwała wiecznie, pomyślała,
przymykajÄ…c oczy.
Ale Rafael już siedział z powrotem na swoim
miejscu, przyglądał się naszyjnikowi...
I jej.
 Dzisiaj zaczniemy wszystko jeszcze raz od po-
czątku  powiedział, nie odrywając od niej oczu.
Cały dzień minął jak we śnie, a Rafael wydawał się
zupełnie inną osobą. Już nie patrzył na nią jak na
kopciucha i kamień obrazy dla ojca. Tamten Rafael
zniknął. Został najwspanialszy mężczyzna na świecie.
Mężczyzna, który traktował ją jak księżniczkę. Kręci-
ło się jej w głowie, traciła poczucie rzeczywistości.
100 JULIA JAMES
Miała wrażenie, że unosi się nad ziemią, zamiast po
niej twardo stąpać.
W czasie lunchu, który zdawał się nie mieć końca,
rozmawiali na tematy neutralne. On opowiadał jej
o Lukce, Toskanii, o historii Włoch i o współcze-
sności.
Magda, początkowo spięta, w końcu się rozluzniła.
Sączyła powoli wino, słuchała uważnie wyjaśnień
Rafaela, zadawała pytania i odnotowywała w pamięci
każde jego słowo, każdy gest i uśmiech.
Dopiero pod koniec lunchu ocknęła się z cudow-
nego snu, wróciła na ziemię.
Benji.
 Czy mogę zadzwonić do Marii?  zapytała zdjęta
wyrzutami sumienia.
 Oczywiście.
Nie dał jej jednak telefonu. Wyjął aparat z kieszeni,
wybrał numer, zamienił kilka zdań i rozłączył się.
 Benji bawił się całe rano. Zjadł ogromny lunch
i teraz śpi spokojnie, ale Maria mówi, że byłoby
dobrze, gdybyś wróciła, zanim się obudzi. Odłożymy
zatem zwiedzanie miasta na kiedy indziej. Zrobimy
sobie tylko krótki spacer wzdłuż murów i jedziemy do
domu.
Kiedy wyszli z restauracji, założyła okulary prze-
ciwsłoneczne; Olivia pomyślała nawet o tym drobiaz-
gu. Teraz mogła bezpiecznie przyglądać się Rafaelowi
zza ciemnych szkieł.
Po kilku minutach przechadzki uświadomiła sobie,
że oboje budzą powszechne zainteresowanie. Szcze-
TOSKACSKA PRZYGODA 101
gólnie ona. Przechodzący mężczyzni przyglądali się
jej całkiem otwarcie, miała wrażenie, że rozbierają ją
wzrokiem.
 My, Włosi, nie wstydzimy się okazywać po-
dziwu, kiedy widzimy piękną kobietę  powiedział
Rafael z lekko drwiącym uśmiechem.  Nie bój się,
dopóki jesteś ze mną, nikt się nie ośmieli cię zaczepić.
Samotne spacery jednak bym odradzał  dodał sucho.
Magda zaczerwieniła się.
Nazwał mnie ,,piękną kobietą  .
Pod murami poczuła się pewniej. Było tu więcej
turystów.
 Bogaci mieszkańcy Lukki zaczęli w szesnastym
wieku budować letnie wille poza murami miasta
 opowiadał Rafael, kiedy się zatrzymali.  Kilka
z nich można zwiedzać. Może któregoś dnia wybierze-
my siÄ™ do jednej z nich. W Toskanii jest tyle do
oglÄ…dania...
 Nie musisz się mną zajmować  powiedziała
Magda.  Mogę spędzać czas w rezydencji, a ty na
pewno masz dużo własnych zajęć.
 Nie mam nic pilnego do roboty.  Zebranie
zarządu miało się odbyć dopiero za tydzień, ale ta
zwłoka go nie martwiła. Ojciec był zbyt dumny, by
wycofać się z raz danej obietnicy.
Nie chciał teraz myśleć o ojcu, natychmiast budził
się w nim gniew. Wiedział tylko, że po powrocie zmusi
Enrica, by uznał Magdę. Gdyby mógł, cofnąłby wszys-
tko, co o niej powiedział i co ojciec wykrzyczał rano. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •