[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tu detektyw inspektor Forrest.  Zrobił pauzę.  Obawiam się, że... 
Następna przerwa.  ...znalezliśmy kolejne zwłoki.
Lewisham zjawił się w porze lunchu, stając w drzwiach gabinetu For-resta, gdy
ten właśnie zamierzał wbić zęby w Big Maca. Spojrzał najpierw na psychiatrę,
potem na kanapkę, by odgryzć wreszcie spory kawał. Lewisham ze wstrętem skrzywił
swój wydatny nos.
 Ma pan więc następne zwłoki, inspektorze.
Forrest w zamyśleniu przeżuł kęs i dopiero wtedy przytaknął.
 Pielęgniarka  rzekł z pełnymi ustami.
Lewisham usiadł.  Aha  mruknął.  A pan nadal nie znalazł powiązania pomiędzy
morderstwem Wilsona i szpitalem?
 Nie.
Lewisham bezwiednie powtarzał słowa Karys.  Musi być jakiś związek między
ofiarami  rzucił ostro.  Pan go po prostu jeszcze nie znalazł. Czy nie
zechciałby pan osobiście odwiedzić żony Colina Wilsona?  Te słowa zawierały
ukrytą krytykę.
 Widziałem się z nią, ale nie powiedziała mi nic nowego  bronił się Forrest,
jakby był oskarżony o złe prowadzenie sprawy, o nieróbstwo.
Lewisham nie popuszczał:  Niech mi pan opowie o ranach pielęgniarki. Nie sądzę,
by został już sporządzony raport?
Forrest przerzucał papiery na biurku.  Nie, chyba go jeszcze nie otrzymałem 
rzekł.  Z reguły zajmuje to dzień lub dwa. Ale pamię-
122
tam główne punkty. Ofierze zadano te same śmiertelne obrażenia co Wilsonowi 
dodał.  Chociaż...
Lewisham wzdrygnął się ze zniecierpliwienia.   Chirurg" na pewno nie okaleczył
drugiej ofiary w ten sam sposób.
 Skąd pan to wie?  spytał zaintrygowany Forrest. Lewisham odchylił się do
tyłu i, zadowolony z siebie, złożył palce
w protekcjonalnym, pełnym zadowolenia z siebie geście.
 Bo wiem  odparł z uśmiechem  że żaden chirurg nie zechce poświęcić całej
swej kariery tak prostym zabiegom jak operacja przepukliny.  Pochylił się do
przodu.  Czy mam rację?  zapytał z przejęciem.
Forrest skinął głową.
Oczy psychiatry błyszczały.  Więc co mamy tym razem?
 Usuniętą pierś.
 Och, doprawdy? Prawą czy lewą?
 Lewą.
 Kurczęta  rzekł Lewisham.
 Co, proszę?
 Musiał na czymś praktykować, nieprawdaż? Zastanawiałem się, czy nie były to
kurczęta. No, wie pan, żeby nauczyć się anatomii. To ma podstawowe znaczenie,
nie sądzi pan? Przyszło mi to do głowy podczas świątecznego obiadu.
Forrest poczuł, że ogarniają go zbyt silne mdłości, by zwrócić mu uwagę na
oczywisty fakt, iż kurczęta i ludzie posiadają zupełnie odmienną budowę ciała.
Może dla  chirurga" nie miało to znaczenia. Krojenie to krojenie. Może on
widział w tym tylko szansę na piłowanie kości, oddzielanie tkanek, krojenie
mięśni. Forrest już nigdy ze smakiem nie spożyje gwiazdkowego obiadu.
Lewisham wstał.  Myślę że nadeszła pora, bym złożył wizytę naszej pani patolog.
Forrest z ulgą patrzył, jak wychodzi.
Karys wepchnęła do ust kilka kostek czekolady i wczytała się w swoje notatki z
sekcji zwłok Rosemary Baring. Forrest pewnie koncentrował się na tradycyjnych
policyjnych metodach prowadzenia śledztwa, ale ona, aczkolwiek niechętnie,
musiała wziąć stronę Barneya: to motywy, którymi kierował się morderca,
stanowiły podstawę do rozwiązania za-
123
gadki. To motywy miały go w końcu zdradzić. Wielkie znaczenie mógł mieć fakt,
czy znał ofiary i czy ofiary znały się wzajemnie. Sięgała ręką po kolejny
kawałek czekolady, gdy nagle nawiedziła ją myśl: jak  chirurg" czuł się po
operacji? Czy satysfakcja połączona z winą ustępowała miejsca głębokiej odrazie?
Dlaczego używał szpitalnych worków na odpady? Z poczucia sprawiedliwości? Dla
wygody? Bo były dostępne? Musiał być jakiś powód. To na pewno było działanie
zamierzone. Zaczęła zdawać sobie sprawę, że wszystkie jego działania były
zamierzone, nic nie było przypadkowe. To dlatego zmuszony był porzucać ciała na
terenie szpitala, nawet jeśli wiązało się to dla niego z podniesionym ryzykiem,
z uwagi na dodatkowe patrole policji i wzmożoną czujność ludzi w tym rejonie.
Karys zmarszczyła brwi i wsunęła okulary wyżej na nos. Ukryła brodę w dłoniach i
myślała  intensywnie myślała.
Gnębiło ją niejasne uczucie, że wie o zabójcy coś, czego nikt inny nie wiedział.
Nie chodziło tylko o wiedzę o kolejności zadawania ciosów, o elemencie
zaskoczenia i rozmiarze obrażeń. To było oczywiste. Ale było coś jeszcze, coś,
co można by nazwać wiedzą dla wybranych, czego mogła być świadoma jedynie ona.
Czuła się tak, jakby morderca podrzucił gdzieś coś, co miała znalezć. Problem w
tym, że nie wiedziała co. Niemniej jednak uczucie było wystarczająco silne, by
przyprawić ją o zimny dreszcz, gdyż czuła, że  chirurg" pcha ją w kierunku
wcześniej obranego celu, ma nad nią kontrolę. Siedziała przy biurku nieruchomo,
pozwalając myślom błądzić, tak jak on tego chciał, zadając sobie wciąż te same
pytania. Na przykład to ze szpitalem. Dlaczego porzucił tam ciała? Czy dlatego,
że według niego ostatecznie tam było najlepsze dla nich miejsce? A może porzucał
je u drzwi instytucji, wiedziony tym samym instynktem, który kieruje matką
porzucającą noworodka na schodach kościoła? Czy więc szpital był... sanktuarium?
Jej umysł miotał się, nie podsuwając żadnych wniosków.
Po co wykonywał te chirurgiczne cięcia? Odpowiedz: by założyć szwy. Po co
mordował, a pózniej okaleczał? Odpowiedz: by tym bardziej zagmatwać sprawę. Ale
dlaczego?!  ponownie krzyknęła w myślach. Po co w ogóle ta przeklęta zabawa?
Po świętach Brenda zafundowała sobie jeszcze jeden wolny dzień. Pulsujący ból
głowy i nudności nie pozwoliły jej opuścić łóżka aż do lunchu. Ręce jej drżały,
gdy robiła sobie kawę. Pinky Sutcliffe nie miał-
124
by z niej dzisiaj żadnego pożytku, upuszczałaby instrumenty, a może nawet
zwymiotowałaby na pacjenta. Czując chłód, owinęła się różowym, frotowym
szlafrokiem, włączyła gazowy kominek, chwyciła pilot od telewizora i położyła
się z przymkniętymi oczyma.
Obudził ją dzwonek do drzwi, tak że usiadła wystraszona. Na dworze było już [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •