[ Pobierz całość w formacie PDF ]

krążownika. Ray nie wiedział, dlaczego spodziewał się, że ten zniknie wraz z nadejściem tego
jasnego poranka, nie wiedział też, dlaczego zaskoczył go widok obcego statku pozostającego
ciągle w zasięgu jego wzroku. Statek nie zbliżał się; prawdopodobnie nie mógł ich dogonić.
Jednak załoga muriańskiego statku cały czas była pod bronią, w stanie gotowości bojowej.
Rozmowa załogi była przerywana częstymi pauzami, podczas których obserwowali swój
własny kilwater.
- Wszystko jest nie tak - Cho oparł obie ręce na burcie, wpatrując się w odległego
prześladowcę. - Oni są martwi, muszą być martwi. Ten statek jest prowadzony przez trupy!
Lady Ayna przygryzła dolną wargę, jakby chcąc się w ten sposób powstrzymać przed
wypowiedzeniem słów, których wolałaby nie wypowiadać. Ale Ray odpowiedział.
- Znasz moce, którymi władasz, więc być może masz rację, ale dopóki nie podpłyną
bliżej& - przerwał. On również odczuwał tę dręczącą nerwowość z powodu cienia ciągle
obecnego na morzu, który nie zbliżał się i nie pozwalał im zaatakować, pozostając ciągłym
zagrożeniem; tym gorszym, że ów cień rozbudzał w nich niespokojne myśli.
- Tak& , dopóki nie podpłyną bliżej& - powtórzyła Lady Ayna.
- A my musimy być blisko morskich bram Mayax u. Czy wiesz Lordzie Cho, że nigdy
nie widziałam Wielkiej Ojczyzny? Podobnie jak Lord Ray, znajduję się w nieznanym kraju.
Czy zawiniemy do Miasta Słońca. Czy jest podobne do Uighur? - prawie trajkotała, starając
się słowami zagłuszyć myśli. Cho ochoczo jej zawtórował. Zdecydowanie odwrócił się,
odrywając spojrzenie znad rufy. - Jest bardzo odmienne. Uighur wznosi się ponad górami i
wąskimi dolinami, a w Wielkiej Ojczyznie rozległe pola są poprzecinane szerokimi rzekami.
Miasto leży przy ujściu jednej z takich rzek. Czasami o zmroku okoliczni mieszkańcy
wypływają łodziami dla przyjemności, by śpiewać pieśni i słuchać gry harfiarzy&
Lady Ayna westchnęła. - Hm. W czasach pokoju. Tak odmienny od naszej zamiatanej
wiatrem krainy, gdzie stada dzikich koni biegają przy osadach, poza którymi wyjęci spod
prawa walczą z czartami i bestiami Mrocznego, by utrzymać się przy życiu.
- Więc bestie Mrocznego ciągle istnieją? - zapytał Cho.
- Skóra i długie włosy jednego z nich zostały dostarczone w pakunku z darami na
miesiąc przed wypłynięciem Ognistego Węża. Czasami dworscy młodzieńcy polują na nie.
Mam sztylet z kłem bestii tworzącym rękojeść. Lecz tę bestię zabito w czasach młodości
mego ojca. Bestie ukrywają się w górach, są samotnikami i wychodzą tylko, gdy mają zły rok
i głód przyciąga je do naszych wiosek łowieckich.
Cóż. W Mu mówi się, że wszystkie bestie wycięto dawno temu i występują tylko w
historyjkach do straszenia dzieci. Bestie, Ray u, są częściowo podobne do ludzi, chodzą
wyprostowane i są kudłate, pokryte grubymi włosami. Ich kły są długie, zagięte& o! w ten
sposób, szczególnie górne. Zawsze żyją w wysokich, dzikich miejscach. Polują w ciemności,
a na górskim śniegu pozostawiają wielkie dziwaczne ślady.
- Yeti - podpowiedziała Ray owi pamięć.
Macie je w twoim czasie? - entuzjastycznie zapytała Lady Ayna.
- Kolejna legenda, według której żyją w krainie, którą nazywacie Uighur, a która w
moim czasie tworzy najwyższe górskie tereny na świecie. Krążą różne historie o waszych
bestiach, widziano ich ślady, ale żaden nie został zabity czy schwytany.
Jakież to dziwne - powiedziała wolno kobieta. - Bestie są znane w twoim czasie, a o
krainie takiej jak Mu zapomniano. Co jeszcze pozostało?
- Zapytaj raczej - przerwał jej Cho - dlaczego jedne przetrwały, a o innych
zapomniano? Bestie Mrocznego i Atlantyda - dlaczego akurat to się zachowało?
Dzień był bezchmurny, słoneczny. Zrobiło się cieplej, więc zdjęli swoje płaszcze. A
ponad falami, teraz bardziej niebiesko zielonymi, unosiły się ptaki. Smugi ciemnych
wodorostów zdobiły powierzchnię morza, a w pewnym momencie jakaś ryba poruszyła
powierzchnię wody wystawiając głowę i jakby inteligentnie spoglądając na przepływającego
Władcę Wichrów.
- Delfin! - Lady Ayna podążyła wzrokiem za wyciągniętą ręką Ray a.
- Tancerz morski - poprawiła. - Więc te także znasz, Lordzie Ray?.
- W moim czasie ich znaczenie ciągle rośnie. Zorientowaliśmy się, że są wysoce
inteligentnymi istotami i poszukujemy sposobów porozumiewania się z nimi.
Przeniosła swe spojrzenie z Amerykanina na delfina i z powrotem.
- Ogólnie wiadomo, że tancerze morscy są bardzo przyjaznie nastawieni, że pomagają
pływakom w tarapatach i że są pod ochroną Słońca. %7ładen człowiek nie śmie podnieść ręki,
by ich zranić. Ale oni należą do. morza, a dla nas, gdy płyniemy po jego powierzchni lekko w
nim zanurzeni, świat ten jest zamknięty.
- No cóż, nie macie łodzi podwodnych - Ray pokiwał głową - ani strojów do
nurkowania i butli z tlenem. Istnieje sposób, by otworzyć głębiny morskie dla człowieka?
Jak? - spytała Lady Ayna.
Ray opisał jak mógł najlepiej działanie łodzi podwodnych. Opowiedział także, jak
człowiek mógł nie tylko podróżować w głębiny, ale także, wyposażony w aparat tlenowy,
mógł pływać w otchłaniach, ile tylko chciał, będąc bardziej częścią morza, niż był
kiedykolwiek wcześniej, odkąd pierwsze stworzenia wypełzły z wody, by rozpocząć życie na
lądzie.
- Jakie to cudowne! - krzyknęła Lady Ayna - Oh, pływanie pod wodą! Doprawdy,
żyjesz w czasach cudów, gdy cały świat stoi przed człowiekiem otworem! Uczono nas, że gdy
skończą się wojny, tak właśnie będzie.
- Wojny ciągle są na świecie - odpowiedział Ray - Wiele z tego, co wynalezliśmy,
wyniknęło z konieczności obrony lub ataku na wojnie. - Mój wiek daleki jest od złotego.
- Złotego? - powtórzyła pytająco.
- Ludzkość spogląda wstecz, do czasów złotego wieku, gdy nie było żadnych wojen, a
wszędzie panował pokój i szczęście&
Cho uśmiechnął się kryjąc twarz. - Kiedy więc był ten wiek, bracie? W naszych
czasach, które są legendą dla ciebie? Nie - sam widzisz, jaki tu mamy pokój. W czasach
Hyperborei? My mamy nasze własne legendy i te mówią tylko o śmierci i klęskach
spadających na nas z powodu ludzkiej chciwości i żądz. Jeśli był taki złoty wiek, to gdzie
możemy go znalezć? Na pewno nie w przeszłości? Nas uczono patrzeć w przyszłość.
- Która dla nas jest mroczna - odpowiedział Ray.
- Lordzie - sygnał!
Na wołanie obserwatora zwrócili się ku południowemu zachodowi. Na południowym
niebie rozciągała się biała smuga przecinająca błękit prostą linią.
- To sygnał z wieży zewnętrznych bram - powiedział Cho.
- Wydaje się, że ostatecznie wygraliśmy nasz wyścig - skomentowała Lady Ayna.
Ray spojrzał do tyłu. Krążownik był tam, lecz lekko tylko widoczny, jakby się
zatrzymał.
- To było to, co ich niepokoiło, pomyślał Ray, to czekanie na jakiś ostatni atak ze
strony tej złowieszczej czarnej plamki na horyzoncie.
Lady Ayna wzięła głęboki oddech. - Powietrze jest czyste po jego odpłynięciu. Patrz
teraz naprzód, a nie wstecz. Przyszłość ciągle na nas czeka.
Dookoła rozpoczęła się krzątanina. Metalowe ścianki chroniące śródokręcie zostały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •