[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sypialni świetle księżyca dostrzegłem w kąciku jej oka łzę.
 Ja usłyszałam to samo, Dawidzie  powiedziała Gwen  Wyjeżdżamy, prawda?
Objąłem ją w ciemności.
 Tak, moja kochana, wyjeżdżamy.
W następną niedzielę wypadała piąta rocznica objęcia przeze mnie funkcji pastora w kościele
w Philipsburghu. Stałem tamtego ranka za kazalnicą i patrzyłem na twarze tak dobrze
znanych mi ludzi.
 Moi przyjaciele  powiedziałem  pewnie spodziewacie się, że moje kazanie będzie
związane z dzisiejszą rocznicą. Jak wiecie, zarówno dla mnie jak i dla mojej żony i dzieci
było to pięć niezwykle szczęśliwych i wspaniałych lat. Dwoje z naszych dzieci urodziło się
tutaj, w Philipsburghu. Zawsze będziemy wspominać te lata jako czas szczególnie bliskich
łączących nas z wami więzów.
Jednak we środę wieczorem zdarzyło się coś niezwykłego  coś, co wytłumaczyć można
tylko w jeden sposób.
Opowiedziałem zgromadzeniu o moim przeżyciu wśród zbóż i o tym, że Gwen przebywająca
w tym samym czasie w domu przeżyła coś bardzo podobnego. Powiedziałem im, że nie
wątpię w to, że to głos Boży, i że muszę mu być posłuszny. Dodałem, że nie umiem
odpowiedzieć na pytanie, gdzie mamy jechać. Podejrzewam, że będzie to Nowy Jork, ale nie
mam pewności. Wiem tylko, że mamy opuścić Philipsburgh  teraz, bez zwłoki.
Jakie to niesamowite być prowadzonym przez Ducha Zwiętego! Kiedy po południu wróciłem
do domu, zaczęła się seria telefonów. Jeden był z Florydy, od pastora, który twierdził, że
czuje nieodparcie, że musi do mnie zadzwonić i zaprosić mnie, żebym natychmiast przyjechał
i poprowadził w jego kościele serię spotkań rekolekcyjnych. Potem był następny telefon i
jeszcze kolejny, tak że zanim dzień dobiegł końca, miałem plan usługiwania w całym kraju w
ciągu następnych dwunastu tygodni. Po upływie trzech tygodni oddaliśmy do przechowania
nasze meble i przeprowadziliśmy się z plebani do czterech pokoi w domu moich teściów.
Potem ruszyłem w trasę. Przez resztę lata, a także część następnej zimy przemawiałem na
zgromadzeniach w różnych miastach i miasteczkach w całym kraju. Sam się z siebie śmiałem:
sprawdzałem ile jest kilometrów do kolejnego miejsca nie stamtąd, gdzie właśnie się
znajdowałem, ale z Nowego Jorku. To miasto przyciągało mnie jak magnes. Kiedy to tylko
było możliwe, wybierałem na usługę miejsca leżące jak najbliżej tego ogromnego,
przeludnionego, przepełnionego cierpieniem miasta, które było tak bliskie memu sercu.
Pod koniec zimy 1960 roku posługiwałem w Irvington w stanie New Jersey. Mieszkałem tam
u pastora, Reginalda Yake'a, i opowiedziałem mu, jak to zresztą zwykle robiłem, o niektórych
z moich nowojorskich przeżyć. Siedząc na oparciu kanapy, Pastor Yake przez godzinę
uważnie mnie słuchał, od czasu do czasu zadając jakieś pytanie.
69
 Dawidzie  powiedział w końcu  wydaje mi się, że kościoły potrzebują pełnoetatowego
pracownika wśród nowojorskich gangów. Jeśli pozwolisz, zadzwonię do kilku moich
znajomych w tym mieście.
Zadzwonił między innymi do Stanleya Berga, drugiego pastora kongregacji Glad Tidings
Tabernacle na Trzydziestej Trzeciej Zachodniej ulicy, w pobliżu Penn Station. Spotkanie dla
zainteresowanych duchownych zostało zaplanowane w podziemiach kościoła pastora Berga.
Przebiegało to dość zwyczajnie. Ktoś przeczytał pismo od komisarza policji, Kennedy'ego,
wzywające kościoły do intensywniejszej pracy wśród młodocianych. Pan Berg powiedział
trochę o pracy, którą wykonałem do tej pory. Potem ja mówiłem o tym, w jakim kierunku,
moim zdaniem, mogłaby pójść praca wśród nastolatków.
Przed upływem spotkania, narodziła się nowa misja. Jej głównym celem było zaniesienie
młodzieży wieści o Bożej miłości, dlatego też nazwaliśmy ją Teen-Age Evangelism
(Ewangelizacja Wśród Nastolatków). Ponieważ już wcześniej byłem zaangażowany w taką
pracę, zostałem wybrany na dyrektora nowo powstałej organizacji. Pewien kapitan policji,
niejaki Paul DiLena, parafianin pana Berga, został wybrany na sekretarza i skarbnika. Biedny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •