[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wstał i wyszedł z gabinetu, zanim mógłby się rozmyślić. Tamsyn ma
rację. Zostało mu niewiele czasu z Isobel, więc powinien wykorzystać go w
pełni.
I wzbraniał się myśleć o tym, jak niedługo ten czas się skończy.
 Jesteś pewien, że to dobry pomysł?  spytała Isobel, zapinając plecak.
 Nie  odparł zwięzle Ethan.
Podniosła wzrok i przyjrzała mu się uważnie.
 Sądziłam, że my nie...
 Bo nie.
 Ale przecież my...
 Tak.
95
R
L
T
 W porządku.  Wydała długie westchnienie, podniosła plecak i wyszła
za Ethanem do samochodu.  Czy znowu pojedziemy do twojego
mieszkania?
Zacisnął wargi i zdawał się rozważać odpowiedz.
 Owszem. Chyba że wolisz zatrzymać się w hotelu?
 Nie, wolę twoje mieszkanie. Podobało mi się tam  odrzekła z
uśmiechem zarazem wstydliwym i śmiałym.
Ethan zachowywał się dziś inaczej niż zwykle. Prawdę mówiąc,
wydawał się odmieniony od chwili, gdy zaproponował jej, aby towarzyszyła
mu podczas ceremonii rozdania nagród. Właściwie zakończyła już realizację
zlecenia. Była znowu wolna i mogła jechać, dokąd zechce.
Wzywały ją kwestie, obrony praw ludzkich. Idylliczny pobyt w
południowej Australii pozwolił jej się odbudować, ale musi wkrótce wrócić
do swojej prawdziwej pracy. Jednak w głębi duszy przyznawała, że trzyma ją
tu obecność mężczyzny idącego teraz obok niej. Myśl o choćby tylko jeszcze
jednej spędzonej z nim nocy rozpalała jej zmysły. Isobel wiedziała, że
powinna nad sobą zapanować, ale za nic w świecie nie chciała.
Jazda do Adelaide nie trwała długo. Isobel przyglądała się mijanym
okolicom. Ethan odzywał się z rzadka, ale sprawiał wrażenie odprężonego,
nawet szczęśliwego. Kiedy już wjechał do podziemnego garażu
apartamentowca i zaparkował, ujął jej dłoń.
 Mamy jeszcze czas. Chodz  powiedział.
 Czas? Na co?  spytała, czując że na jej wargi wypływa uśmiech.
 Zobaczysz.  Też się uśmiechnął i otworzył drzwi po jej stronie. 
Chodz. Nie traćmy ani chwili.
Nigdy dotąd nie widziała go tak beztroskiego, a gorący błysk w jego
oczach przyprawił ją o mocniejsze bicie serca. Zanim zdążyła odpiąć pas,
96
R
L
T
Ethan już wyjmował ich rzeczy z bagażnika.
 Pośpiesz się, guzdrało  rzucił żartobliwie.
Wysiadła i dogoniła go, gdy szedł do windy. Usłyszała za sobą cichy
odgłos, kiedy pilotem zamknął samochód.
W windzie miała wrażenie, że jej ciało płonie. Gdy wysiedli w
prywatnym holu, Ethan postawił ich bagaże na podłodze, objął ją i zaczął
całować. Przytuliła się do niego, zarzuciła mu ramiona na szyję i wplotła
palce w jego włosy. Upajała się tym pocałunkiem. Ethan uniósł ją nieco.
Oplotła nogami jego biodra. Poniósł ją korytarzem, ani na moment nie
odrywając warg od jej ust.
Poczuła, że położył ją na łóżku. Sięgnęła do suwaka jego dżinsów i
ściągnęła mu je z bioder, a on zdjął jej dżinsy, stringi i sandałki. Zaczęła go
pieścić przez materiał bokserek. Wyjął z szafki nocnej prezerwatywę, roze-
brał się do naga, włożył ją szybko i wszedł w Isobel.
Jego szalone tempo ją oszołomiło. Wreszcie ostatnim mocnym
pchnięciem Ethan wyniósł ją na szczyt tak cudownej rozkoszy, że w oczach
zakręciły się jej łzy. Osunął się na nią, wciskając ją w materac, a jego ciałem
wstrząsały dreszcze zaspokojenia.
Upajała się jego ciężarem. Objęła go mocno. Pragnęła, by ta chwila
intymnej bliskości trwała wiecznie.
 Rzućmy w diabły tę wieczorną uroczystość i po prostu zostańmy tutaj
 wyszeptał.  Dość już zadałem sobie udręki, trzymając się tak długo z dala
od ciebie. Nie marnujmy więcej ani chwili.
Roześmiała się. Kusiło ją, by się zgodzić, ale nagroda, do której został
nominowany, stanowiła ważny dowód uznania. Isobel pragnęła dzielić z nim
jego sukces.
 Będziemy mieli całą noc po ceremonii.
97
R
L
T
 Nie, to nie wystarczy  odrzekł, pokrywając pocałunkami jej skórę w
dekolcie bluzki.
 A jeśli obiecam, że jeżeli wygrasz, to ja...  resztę wyszeptała mu do
ucha.
 Tylko jeżeli wygram?
 No, może nie tylko wtedy, ale pod warunkiem, że pojedziemy tam i
zrobię te zdjęcia, na których zależy Tamsyn.
Jęknął.
 Twardo negocjujesz. Ale dobrze, zgadzam się. Chodzmy wziąć
prysznic.
Wstał, chwycił ją za ręce i pociągnął do siebie. Zaśmiała się, gdy zrzucił
buty oraz spodnie, które opadły mu do kostek. Czuła się taka odprężona, tak
niewiarygodnie szczęśliwa.
Tak bardzo zakochana.
98
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Nie. To niemożliwe. Nie zakochana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •