[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ale, Greg... - Zawahała się, szukając słów. - Nie myślisz logicznie.
Mówisz, że mnie kochasz, ja czuję to samo, i jeśli teraz mnie opuścisz, i tak
uczynisz mnie nieszczęśliwą. Pozostaną mi wspomnienia jednego
wspólnego dnia. O wiele mniej, niż gdybyśmy przeżyli z sobą całe lata.
- Ale łatwiej ci będzie o tym zapomnieć. Musisz być wolna, Serino, żeby
znalezć partnera na całe życie.
- Jak mam cię przekonać? Jeden dzień szczęścia z kimś, kogo kocham,
znaczy dla mnie więcej niż trzydzieści lat małżeństwa z kimś innym.
- Wiem, że teraz tak czujesz, ale... - Rozłożył ręce w geście rozpaczy. -
Znamy się tak krótko. Masz jeszcze czas, żeby uciec.
- Tak sądzisz? - spytała z goryczą.
- Przepraszam, Serino, że zepsułem ci ten dzień. Wiem, że jest pózno. To
nie najlepsza pora na takie rozmowy, ale nie mogłem pozwolić, żebyś
uważała mnie za kogoś, komu wszystko jedno, czy sprawi ból.
- Cieszę się, że mi to powiedziałeś, ale...
- Ale musisz wszystko spokojnie przemyśleć.
Był zdecydowany uchronić ją przed podjęciem pochopnej decyzji,
skinęła więc niechętnie głową, choć wolałaby objąć go i zatrzymać przy
sobie na zawsze.
Z ciężkim sercem wśliznęła się do łóżka. Doświadczenia ostatniego
tygodnia nauczyły ją, że trudno jest wyrzec się uczuć do Grega.
Zwiadomość, że on potrzebuje miłości, sprawiła, że teraz było to jeszcze
trudniejsze. Naprawdę pragnęła go pocieszyć. Słyszała, jak Greg przewraca
się z boku na bok, i żałowała, że nie ma dość odwagi, by pójść do niego i
przytulić się. Czuła jednak, że powinna być ostrożna.
Kiedy w końcu usłyszała brzęczenie jego zegarka, miała wrażenie, że w
ogóle nie zmrużyła oka. Powlokła się do łazienki, nie chcąc pokazać
Gregowi, jakie szkody wyrządziła na jej twarzy bezsenna noc. Kiedy
wróciła w końcu do pokoju, Greg był już na nogach, a na stoliku stała kawa.
- Rozmawiałem z Eriką. Możemy zostać, jak długo chcemy -powiedział.
- Ale jeżeli nie masz nic przeciwko temu, wolałbym jechać dalej. Pokażę ci
Lake Louise i ten lodowiec, który widzieliśmy z kolejki linowej.
- Cudownie - odparła z uśmiechem.
Przy śniadaniu Erika zapytała Grega, czy wybiera się do Jean.
- Nie - odparł krótko. - Musimy wcześnie wyruszyć.
RS
81
Serina uniosła głowę znad talerza, ciekawa, o kim mówią. Sądząc ze
sposobu, w jaki to imię wypływało w rozmowach, Jean musi być dla Grega
kimś ważnym, dlaczego więc nie wspomniał o mej poprzedniej nocy, a teraz
unika jej pytającego spojrzenia? Jego wczorajsze wyjaśnienia wydawały się
być wiarygodne, ale jeżeli nie wspomniał jej o kobiecie, którą, zdaniem
znajomych, powinien odwiedzić, może należy podać w wątpliwość
wszystko, co mówił? Nie mogła wypytywać go w obecności Eriki,
postanowiła jednak, że zrobi to, gdy tylko zostaną sami.
RS
82
ROZDZIAA ÓSMY
Na początku podróży Greg był tak pochłonięty pokazywaniem jej
szczytów i dolin, że nie miała okazji zapytać o Jean. W końcu zatrzymali się
przy wodospadzie Atabaska.
- Greg, kto to jest Jean? - zapytała, gdy wysiedli.
- Opiekuje siÄ™ mojÄ… babciÄ… - mruknÄ…Å‚.
Była zdumiona, że nie wspomniał o tak bliskiej krewnej mieszkającej w
okolicy. Doszła do wniosku, że musiała go zle zrozumieć.
- Gdzie?
- W Jasper.
- Ale kto to jest Jean?
- Znajoma - odparł zwięzle.
- Dlaczego Brad i Erika uważają, że powinieneś ją odwiedzić?
- Chodzi o to, że... Och, nie mogę przekrzykiwać się z wodospadem!
Powiem ci pózniej.
Próbując pohamować ciekawość, Serina zrobiła kilka zdjęć.
- Przypuszczam, że nie oddadzą tego piękna. W życiu czegoś takiego nie
widziałam.
W drodze powrotnej do samochodu Greg otoczył ją ramieniem.
- Jean opiekuje się moją babcią, która ma Alzheimera.
Nie spodziewała się usłyszeć czegoś takiego. Choroba Alzheimera nie
tłumaczy jednak, dlaczego nie chciał zabrać jej w odwiedziny do babci.
- Często ją odwiedzasz?
- Dosyć.
- Pojedziemy tam dzisiaj?
- To nie jest dobry pomysł. Ona... nie chce mnie widzieć, czasem reaguje
dosyć agresywnie. Ustalam te wizyty z Jean, żeby trafić na lepszy dzień.
- Przykro mi.
Wzruszył ramionami.
- To siÄ™ zdarza.
- Jak daleko posunęła się choroba?
- Babcia ma lepsze i gorsze dni. Nie chciałem narażać cię na spotkanie z
niÄ….
Serina była pewna, że z jakiegoś powodu nie chce jej przedstawić Jean.
- Poradziłabym sobie! Jestem przecież pielęgniarką!
- Rozumiem, że to dziwnie wygląda, ale nie ma nic wspólnego z tobą.
Bardzo żałuję, że Brad i Erika poruszyli ten temat. - Stanął, szukając
właściwych słów. - Widzisz, ja prawie nie znałem babci przed jej chorobą.
RS
83
- Jak to? - spytała zdumiona.
- Mieszkała w Anglii i nie chciała tu przyjechać. Zrobiła to dopiero
wtedy, gdy umarła jej siostra i została sama. Byłem już wtedy na studiach.
Mama radziła sobie, dopóki mogła. - Zawahał się. - Widzisz, babcia
obwinia mnie i mamę o śmierć ojca.
- Dlaczego?!
- Mój ojciec był jej synem. Babcia jest przekonana, że gdyby nie mama,
nigdy nie wyjechałby z Anglii i żyłby do dziś.
- To okrutne, po tym wszystkim, co przeszła twoja matka - szepnęła
Serina.
- To przeszłość. Nie chcę ci zwalać na barki swoich kłopotów.
- Dobrze jest czasem się nimi podzielić.
Skinął wolno głową i otworzył drzwiczki samochodu.
- Wracamy do terazniejszości. Następny przystanek - lodowiec. Przyroda
była tu niewiarygodnie piękna, ale myślami Serina wracała do rozmowy z
Gregiem. Pragnęła udowodnić mu, że miał pecha, że życie rodzinne może
być zupełnie inne, jeżeli najważniejsza będzie miłość. Wymaga to jednak
czasu, czyli jedynej rzeczy, której nie posiadała.
Samochód skręcił niespodziewanie na zatłoczony parking, po czym Greg
zaprowadził ją na tyły drewnianej chaty.
- Założę się, że czegoś takiego nie widziałaś.
Trzeba było paru chwil, by zrozumiała, że biała płaszczyzna, która
rozciąga się przed nimi, to lód.
- Nie zarwie się pod nimi? - Wskazała autobusy wiozące turystów na
lodowiec.
- To nie jest zamarznięte jezioro. To pokrywa lodowa gruba miejscami
na tysiąc metrów.
- Ojej! Czy my też możemy na nią wejść?
- Jasne, ale włóż sweter. Gdybyśmy mieli odpowiednie buty,
moglibyśmy pójść piechotą, ale nie wiedziałem, że tu dotrzemy.
Kiedy stanęli na lodowcu i ostry wiatr zaczął smagać ich policzki, Greg
przytulił do siebie Serinę, chcąc ją ogrzać, a ona pomyślała, że chętnie
zostałaby tu na zawsze, z dala od wszystkich kłopotów.
Spędzili dwie noce we wspaniałym otoczeniu hotelu  Lake Louise", ale
w osobnych pokojach. W sobotÄ™ spacerowali i jezdzili po okolicy, lecz
ilekroć Serina próbowała skierować rozmowę na sprawę przyszłości, Greg
zmieniał temat. Po kolacji odprowadził ją do pokoju i pocałował lekko na
dobranoc.
- Może wejdziesz? - zaproponowała nieśmiało.
RS
84
- Lepiej nie. W ten sposób nikt nie będzie cierpiał.
Patrzyła na niego z ciężkim sercem. Skoro nie mógł zrobić drobnego
odstępstwa teraz, kiedy znajdują się pod urokiem gór, jakie właściwie ma
szanse?
Nie sypiał lepiej od niej i w drodze powrotnej do Jasper żadne z nich nie
było w dobrym nastroju. Na prośbę Seriny zgodził się jednak odwiedzić
babciÄ™.
- Obyś tego nie żałowała - powiedział z gorzkim uśmiechem. - Potrafi
być nieznośna.
Gdy przedstawił jej Jean, pięćdziesięcioletnią wdowę, Serina musiała
przyznać, że nie można w niej upatrywać rywalki.
- Przedstawię cię pani Pardoe - zaproponowała Jean. - Jest w saloniku.
Edna? - Jean wypchnęła Serinę do przodu. - To jest znajoma Grega.
- Nie chcę go widzieć. - Starsza pani ujęła rękę Seriny. - Ty jesteś w
porządku. Nie tak, jak jego matka. Zabiła mojego chłopca; to nie był jego
syn.
Serina przykucnęła przy fotelu babci.
- Kto nie był jego synem?
Staruszka popatrzyła na nią pustym wzrokiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •