X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Carter zrozumiał, że wszystko zależało od celu lotu awionetki. Wylądowanie na trawiastym pasie
startowym rodziny Jacksonów nie wchodziło raczej w grę, bo było zbyt daleko od siedliska i od
White-horse. Najprawdopodobniej pilot zabłądził w burzy śnieżnej w drodze do Glasgow.
Przynajmniej tak to widział Carter i w to chciał wierzyć. Wolałby też, by pilot i pasażerowie samolotu
byli obcymi ludzmi. A jeszcze lepiej, by się okazało, że nie przeżyli po wypadku i zginęli w zamieci
śnieżnej, nie wydostawszy się nigdy z wąwozu.
W ten sposób nikt ze Starego Miasta nie byłby o nic podejrzany. A ludzie, których znał od urodzenia,
nie musieliby przechowywać w pamięci żadnego sekretu o samolocie i morderstwie. I wtedy cała
sprawa nie miałaby nic wspólnego z jego rodziną, ani z rodziną Eve.
Eve właśnie się ubrała, gdy usłyszała pikapa matki zajeżdżającego przed dom. Przez okno zobaczyła,
jak matka parkuje na podjezdzie i wyłącza silnik.
Było pózne popołudnie. Najgorsza część burzy już
60
B. J. DANIELS
się przetoczyła i na zachodzie pojawiały się skrawki czystego nieba, choć słońce nadał było schowane.
Jeszcze trochę mżyło i nadal wypełniały się kałuże na podwórku.
Drzwi pikapa wreszcie się otwarły i Lila wyszła z samochodu. Wymijając kałuże, biegła do domu.
Eve odwróciła się od okna i zeszła na dół. Nie miała ochoty na kontynuowanie wczorajszej sprzeczki.
A co jeszcze mogłaby usłyszeć? Przecież matka zdradzała ojca. I jakby tego było jeszcze mało, to w
dodatku zdradzała go z Errolem Wilsonem.
Gdy Eve otworzyła drzwi, jej matka spoglądała w stronę przełomów. Odwróciła się do niej z twarzą
pogrążoną w zadumie, jakby zapomniała, po co tu przyjechała. W ręku trzymała jakieś zawiniątko.
Pewnie jedzenie dla Eve.
- Chciałam zobaczyć, czy się dobrze czujesz. Nie mogę zostać. Przyniosłam ci zapiekankę od Arlene.
-Wyciągnęła zawinięty w folię pojemnik, ale Eve go nie Wzięła.
- Proszę, wejdz, mamo. - Eve zrobiła krok do tyłu. - I tak miałam was odwiedzić.
Lila nie wyglądała na ucieszoną perspektywą dłuższej wizyty. Wiedziała, że ich ostra dyskusja z po-
przedniego dnia nie była zakończona.
Matka Eve zawsze chowała głowę w piasek, mając nadzieję, że gdy się wynurzy, by nabrać powietrza,
to problem sam się rozwiąże lub zostanie zapomniany. Eve była zaskoczona, że tę samą postawę
przyjęła w sprawie swojego męża i udawała, że wierzy w to, iż wyniósł się z domu, by zamieszkać
bliżej miejsca pracy. I tę samą postawę zajęła, gdy
WW�Z ZMIERCI
61
Eve pojawiła się z ważnymi pytaniami, na które żądała klarownych odpowiedzi.
- Jestem pewna, że kilka minut cię nie zbawi. Chcę ci coś pokazać.
Matka zawahała się, spoglądając na drabinę i puszki z farbą. Najwyrazniej nie spodziewała się, że roz-
mowa tak się potoczy i była ciekawa, co też Eve chce jej pokazać.
- Widzę, że wzięłaś się za remont, robisz zmiany
- oświadczyła z dezaprobatą w głosie, wchodząc do środka na folię przykrywającą drewniany parkiet.
- Muszę zaraz wracać. Pearl jest w szpitalu, a jeśli mamy skończyć tę kołdrę, zanim Maddie i Bo zdążą
się pobrać... - Lila weszła do salonu.
- Jaki kolor najbardziej ci się podoba? - zapytała Eve, jakby to był jedyny powód, dla którego zaprosi-
ła mamę do środka.
Lila przyjrzała się jaskrawym plamom i chyba starała się wymyślić jakąś uprzejmą odpowiedz.
- Wszystkie są ładne.
Eve zachichotała. Zciany rodzinnego domu, w którym dorastała, miały nie zmienione tapety aż do mo-
mentu wyprowadzki ojca. Eve zauważyła, że dopiero wtedy Lila pomalowała wszystkie ściany na
biało.
Czy to może był znak, że jej matka zaczyna wszystko od nowa? A może od dawna chciała zamalować
stare tapety? Eve nie miała pojęcia. Matka zawsze trzymała swoje uczucia i przemyślenia tylko dla
siebie.
- Wybierz kolor, jaki ci się najbardziej podoba. To ty będziesz tutaj mieszkać. Ja naprawdę muszę już
wracać. - Lila skierowała się w stronę drzwi.
62
B. J. DANIELS
- To nie jest to, co chciałam ci pokazać. - Eve sięgnęła do torby i wyjęła z niej broszkę.
Mimo że tyle lat leżała zakurzona w samolocie, jej kamienie nadal błyszczały. Kwiatowy wzór
broszki był dość staroświecki i miał przynajmniej trzydzieści dwa lata, choć Eve podejrzewała, że
broszka może być nawet starsza. Gdy widziała tę broszkę na starych fotografiach, zawsze fascynował
ją jej oryginalny wzór, jak i historia z nią związana, opowiadana przez babcię.
Eve położyła sobie broszkę na dłoni i wyciągnęła rękę w kierunku matki.
- Co to jest...? - Lila zesztywniała na widok broszki.
- Nie poznajesz? - Eve dostrzegła zdumione spojrzenie matki, rozpoznającej broszkę.
Okazało się, że Lila Bailey natychmiast rozpoznała broszkę, tak samo jak Eve, gdy znalazła ją w sa-
molocie.
- To broszka babci Niny. Dostała ją od dziadka w dzień ich ślubu.
Matka spojrzała Eve prosto w oczy.
- Mylisz się. To nie może być broszka twojej babci. Ona zgubiła swoją dawno temu w Kanadzie. A
zresztą, takiej sztucznej biżuterii wyprodukowano w tamtych latach bardzo dużo. Była po prostu
modna.
- Jednak wydaje mi się, że wśród tych setek wyprodukowanych nieczęsto zdarza się broszka z wy-
mienionym jednym kamieniem. Jestem pewna, że pamiętasz związaną z tym historię.
Lila milczała. Stała bez ruchu, jakby czekała na następny cios.
WW�Z ZMIERCI
63
Eve nie wiedziała dlaczego, ale nagle zrobiło się jej żal matki. Zdała sobie sprawę, że przez wiele lat
złościła się na nią i winiła ją za wyprowadzenie się ojca z domu. Zawsze krytycznie myślała o matce,
uważała, że jest chłodna i mało troskliwa. Ale teraz ta stojąca przed nią kobieta była smutna i zraniona.
Eve schowała broszkę do kieszeni i spojrzała matce w oczy. Chciała wykrzyczeć z siebie pytanie, co
ona takiego widziała w Errolu Wilsonie, ale nie potrafiła zebrać w sobie tyle siły. Była zbyt
wyczerpana.
- Muszę wracać do szycia. - Lila "odwróciła się i szybko ruszyła w stronę drzwi, jakby bała się, że Eve
ją zatrzyma. - Dziś będziemy dłużej pracować, bo... wczoraj nie miałyśmy możliwości.
Z winy Eve. Ton matki mówił jej, że Eve zawsze powodowała problemy. I tym razem tak samo.
- Nie chcesz wiedzieć, gdzie znalazłam broszkę babci? - wybuchła Eve, gdy matka otwarła drzwi.
- Charley Cross złamał serce twojej babce. Wątpię, czy chciałaby odzyskać broszkę, która tylko by jej
o nim przypominała.
- To dlatego w twoim domu nie ma fotografii taty? Bo złamał twoje serce? - zapytała niemalże
żartobliwie.
- Ja nie mam romansu z Errolem Wilsonem. Przykro mi, że tak to odebrałaś.
- Tak jak zle odebrałam listy, które znalazłam pod podłogą w twoim pokoju? - zapytała Eve.
- Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego twój ojciec się wyprowadził, to sama go o to zapytaj - mówiąc to,
odwróciła się z uniesioną głową i sztywno, jakby połknęła kij, wyszła.
Eve zobaczyła, jak matka, schodząc po stopniach
64
B. J. DANIELS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.