[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wygody zaś zrezygnowano bez namysłu i bez żalu. Szóstą osobą musiał być zwyczajny
kulturysta. Drobna modyfikacja drabinki umożliwiała nawinięcie jej na cokolwiek. Poszerzony
najniższy stopień miał służyć jako imitacja platformy.
- Nawet nie trzeba będzie tego przykręcać do podłogi - powiedział rozpromieniony pilot. -
Wystarczy, jak się oprze o drzwiczki. One są dosyć wąskie i raczej solidne.
- Wyjście i wejście tak samo, na bazie windy - ucieszył się doradca do spraw
technicznych. - Pośrednie szczeble się wyjmie i od razu to będzie do niczego niepodobne.
Natychmiast i z wielkim zapałem rozpatrzono kandydaturę właściwego osobnika, typując
go spośród znajomych sportowców. Musiał być nie tylko silny, ale także mało gadatliwy. W
miarę możności uczynny. Wybrano wreszcie jednego i sekretarz redakcji zobowiązał się załatwić
z nim sprawę zaraz jutro, wywołując ogólną ulgę i radość.
Po czym pilot wprowadził dysonans.
- Zaraz, panowie, ale była mowa, że wysiadamy wszyscy, żeby nikt nie został w środku.
To jak z tym osiłkiem? Wyskoczy na końcu i wskoczy pierwszy? Czy jednak zostanie...?
Sekretarz redakcji był naturą elastyczną i potrafił zmieniać poglądy. Podejmował decyzję
w ciągu dwóch sekund.
- Trudno, zostanie. Z tym że nie będziemy ryzykować, ktoś go rzeczywiście może
zobaczyć, musi też być niepodobny do człowieka...
- W tym ubranku korbką będzie mu się zle kręciło - zauważył ostrzegawczo satyryk. -
Istoty zlecą na mordę...
- A kto mówi o kompletnym ubranku?! Twarz! Mogą dojrzeć tylko twarz! I ta twarz musi
być nieludzka!
- Kazać mu siedzieć do góry nogami - zaproponował satyryk. - Jako twarz, wyjdzie dosyć
obco...
- Maska - powiedział równocześnie fotoreporter. - %7łeby przykryła i głowę.
- Hełm...? - spytał nieśmiało socjolog.
- Niezły byłby. Ale więcej nie mamy...
Hełmów posiadano tylko pięć, szóstego brakowało, nabycie go zaś przedstawiało
trudności nie do przezwyciężenia, ponadto zastępca głównego księgowego w Ośrodku Badania
Opinii Publicznej zaczynał kręcić nosem na wydatki. Automatyczny podnośnik musiał zostać
przystrojony jakoś inaczej.
- Cholera, wiecie, człowiek to robił w młodszym wieku - rzekł z lekkim zakłopotaniem
fotoreporter. - Zdaje się, że u mojej ciotki w piwnicy do tej pory leży dynia. Konkursowa...
- Co to znaczy, konkursowa? - przerwał nieufnie sekretarz redakcji.
- Był jakiś konkurs działkowiczów, czy coś takiego, i jeden gość wyhodował dynię, która
wzięła pierwsze miejsce. Miała chyba z metr średnicy.
- I skąd ta dynia u twojej ciotki?
- Jakieś gnoje mu ją rąbnęły. Dla draki, no, wiecie, zrobili dziury na oczy, gębę i tak dalej,
nasadzili na łeb i straszyli ludzi. No więc im odebrałem...
- Niech ja się w pawia przemienię, jeśli nie zamierzał postraszyć ciotki! - rzekł stanowczo
satyryk.
- Co chciałem, to chciałem! - obruszył się fotoreporter, którego chęci straszenia szły
znacznie dalej i nie zamierzał się z nich zwierzać. - Ważne, że w końcu zostawiłem ją w tej
piwnicy.
- I ona tam jeszcze jest?
- Jest, niedawno ją widziałem. Ciotka w piwnicy nie bywa. Wyschła dokładnie, lekka...
- Rozumiem, że dynia, nie ciotka? - upewnił się doradca do spraw technicznych.
- Dynia. Ma dziury, oddychać w niej można, tylko tego... gabaryty. Mam na myśli, że
wszerz za duża, trzeba by ją trochę przerobić, żeby mu nasadzić na łeb pionowo, a nie poziomo.
Chyba nawet jeszcze dziwniej.
- To w czym problem?
- W dziurach. Wyschła na blachę i trudno wiercić. A coś na oczy będzie chyba potrzebne?
- No owszem. Lepiej, żeby coś widział, nie zdejmując jej z głowy...
- Co wy mi tu za brednie pieprzycie! - zdenerwował się doradca do spraw technicznych. -
Wiercić w dyni, rzeczywiście...! Szkło się wierci, nie tylko blachę!
- Potrafisz?
- A żebyś wiedział, że potrafię! Ty, Janusz, dawaj tę dynię zaraz jutro! Przymierzymy i
sprawdzimy, jak najlepiej. W razie czego jeszcze się ją czymś z wierzchu przyozdobi!
- I do ludzkiej mordy nie będzie podobna? - spytał sekretarz redakcji.
- Zgłupiałeś? Prędzej wręcz odwrotnie!
- No to mamy! Chłopak zostanie w środku, pysk wystawi i niech się gapią, rączki
schowa...
Uszczęśliwione ostatecznym rozwiązaniem problemu grono astronautów postanowiło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- Chmielewska Joanna Wszyscy jestesmy podejrzani
- Joanna Chmielewska Jeden kierunek ruchu
- Chmielewska_Joanna_ _Najstarsza_prawnuczka
- 0802. DePalo Anna Rewanśź milionera
- Glen Cook Black Company 10 Soldiers Live
- James H. Schmitz Dangerous Territory
- Heinlein Robert A Kawaleria kosmosu
- Cindy Gerard Bratnie dusze
- Modern Tantra
- Lawrence Watt Evans Cykl Legendy Etshar (2) Jednym zaklćÂciem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aprzybyt.xlx.pl