[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przydatne substancje, energię, karmę? Oceniłem odległość i światło, jeszcze kilka kroków, Jerzy
przesuwał się w lewo, a ja szedłem prosto, tu miałem chyba najlepszy strzał. Zlepiec odwrócił się
w moją stronę i ni to parsknął, ni charknął. Odebrałem to jako komplement: Patrzcie, udało mu
się uciec z bombowej cukierni! . Wystrzeliłem, i od razu poprawiłem, bo pierwszy pocisk trafił
znakomicie: w środek czoła. Drugi nieco wyżej, bo siła odrzutu poderwała mężczyznie głowę.
Zagulgotał. Tyle krzywdy zrobiły mu specjalne pociski. Zbliżałem się, nieco wolniej, ale
nieuchronnie. Wystrzeliłem znowu dwa razy, mierzyłem w lewą nogę i trafiłem, podłamała mu
się, ale wyprostowała od razu. Milczał.
Zaczął się zmieniać. W świetle księżyca i dwóch latarń było widać, jak się prostuje, rośnie;
pękła tkanina... Nagle wykonał jakiś dziwny ruch okręcił się na jednej stopie, ale nie stracił
mnie z oczu, coś się zmieniło w jego nogach, a raczej powiedziałbym: łapach zupełnie jak w
jakimś wilkołaczym horrorze, starszy pan o szczupłej sylwetce i wąskiej wydłużonej twarzy
zmieniał się w pokrytego gadzią skórą utrzymującego pionową sylwetkę kolco-jeżo-ropucha.
Ropucharz. Na głowie puchły mu jakieś wyrostki, które przeobrażały się w długie kolce; po
chwili zaczęły przypominać koronę Statui Wolności.
Widziałem, że gapił się niemal bez przerwy na mnie, zbierał się do skoku w moją stronę, ale
chyba jednak pociski w nodze utrudniały mu poruszanie. Zatrzymałem się i wymierzyłem znowu
w to samo miejsce. Chwiejący się gad zamamrotał coś, nie brzmiało to ani przyjaznie, ani miło.
Wystrzeliłem cztery razy, noga mu się ugięła, prawie uklęknął i wtedy zza drzewa, o które
Fn thal opierał się przed momentem, wypadł Jerzy. Byłem przekonany, że jednym cięciem
zdekapituje stwora, ale ten, mimo że jeszcze kilka minut temu zasiedlał ciało niewidomego, teraz
widział wszystko odskoczył, i to o dobre trzy metry.
Dobrze, warto zapamiętać, że ma nieprzyjemny zasięg. Cholera, w co celować? Czy toto ma
jakiś odpowiednik serca? Mózgu? Kręgosłupa? Chyba tak, bo kości miało, stawy też... Akurat
stał bokiem, więc szybko zrobiłem trzy kroki, korzystając z tego, że kołysał się, patrząc na wolno
zbliżającego się z mieczem w dłoni Jerzego. Wystrzeliłem. Pocisk wszedł w okolice łopatki
jeśli stwór budową przypominał człowieka, to musiałem mu zgruchotać niezle gnaty. Niestety,
nie dał po sobie tego poznać, transformers pieprzony!
Jerzy świsnął mieczem. Stwór odchylił się i od razu sięgnął długimi łapami, zakończonymi
szponami jak u lwa. Nie był to zbyt przekonujący atak. Jerzy natychmiast wykonał zgrabny
półkolisty ruch i miecz pomknął w kierunku łap. Chyba nawet drapieżnik w rodzaju tygrysa nie
zdążyłby cofnąć łapy, ten zdążył. Gdyby udało mi się trafić w tę jego dłoń , może pocisk
zgruchotałby ją na tyle, że zostałby z jednym kompletem szponów. I wtedy zrozumiałem, że uśpił
nas, a przynajmniej mnie miał chyba jeszcze dłuższe brzytwy na dolnych łapach, którymi się
nie popisywał i chyba starał się, żebyśmy o nich zapomnieli. Na razie syczał, kręcił głową i
buchał obrzydliwym kwaśnym smrodem.
Ma niezłe brzytwy na nogach! zawołałem, usuwając się z obłoku odoru.
Aha. Masz rację.
Stwór musiał zrozumieć, bo nagle zaczął przestępować z nogi na nogę, wykonywać małe
kroczki, poruszał przy tym łapami. Wszystko, żeby utrudnić mi celowanie. Czyli jednak coś
odczuwał! Przesunął się tak, żeby mieć nas obu w zasięgu wzroku. Ale przecież mogłem się
przemieścić również! Poszedłem w lewo, nie spuszczając go z muszki i dlatego od razu to
zobaczyłem: jedno oko, lewe, wędrowało mu po twarzy, przez cały czas mnie nim namierzał
kąta widzenia pozazdrościłby mu kameleon! Wycelowałem i posłałem w to oko dwa pociski, ale
uderzyły w czaszkę.
W tej samej chwili Jerzy skoczył i korzystając z ułamka sekundy oszołomienia ropucharza,
ciął go po prawej łapie. Miecz brzęknął, jakby trafił co najmniej w rurę, ale koniec łapy zwisł, a z
cięcia trysnął obłok... Pary? Gazu? Ropucharz wychylił się do tyłu, wystrzelił dolnym łapskiem
w stronę Jerzego, a ten skorzystał z okazji i ciął od góry w kolano. Teraz brzęknięcie było
głośniejsze, a stwór ryknął tak, że na kilka sekund straciłem słuch. Dlatego nie usłyszałem, co
krzyczy do mnie Jerzy. A co mógł? Przymierzyłem do znacznie wolniej poruszającego się
wysłannika piekieł i posłałem mu cztery kulki. Alstern musiał na niego działać, nie tak szybko i
radykalnie jak na zwyczajne guimony, ale jednak zakołysał się, niezbyt zręcznie pociągnął lewą
łapą. Ruszyłem do niego i z czterech kroków wystrzeliłem resztę pocisków, chyba trzy.
Odrzuciłem Gnata, wyszarpnąłem swój wierny, dziwnie tu wiotki i niepasujący do powagi walki
mieczyk i przygotowałem się do cięcia. Fn thal pokręcił głową, dokładnie tak, jak to robią w
hollywoodzkich produkcjach ranne stwory, machnął prawą łapą, jakby chciał a może tak
właśnie chciał? cisnąć niemal odciętym ładunkiem szponów w Jerzego, ale to coś, co było
jakby jego dłonią, trzymało się jeszcze mocno. Zrobiłem dwa szybkie kroki i, mimo że ostra
octowo-kwasowa woń wyciskała łzy, udało mi się chlasnąć Fn thala po ramieniu. Zderzenie
japońskiej stali z kośćmi pomiotu Cthulhu omal nie wytrąciło mi miecza z ręki. Oko Ropucharza
zjechało na ścięgnie niemal na szyję, wciągnęło się z powrotem; machnął łapą, ale to nie był atak,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- hamlet shakespeare w.
- Instalacja Nawigacji
- Aleksander SośÂśźenicyn Lenin w Zurychu
- 05.Cass
- Greg Bear Eon 1 Eon
- Chmielewska Joanna Wszyscy jestesmy podejrzani
- Mandy M Roth Warriors Of Darkness (Ncp)
- Dancing Moon Ranch 8 Dancing With Danger Patricia Watters
- 1. Gier, Kerstin Rubinrot
- Dussler Barbara AniośÂy naprawdć istniejćÂ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- amerraind.pev.pl