[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Oj, to szkoda. A poważnie, dobrze się bawiłaś?
Cara spojrzała na pierścionek na swym palcu. Po�
ranne słońce przedzierające się przez szyby igrało
z brylancikami i rozświetlało szmaragd, który świecił,
jakby mieścił w sobie zielone bożonarodzeniowe
lampki.
- Fantastycznie - odparła.
- Gdzie zabrał cię na lunch?
czytelniczka
scandalous
- Byliśmy w prywatnym gabinecie w Brighton.
Wyobraz sobie, że cały pokój dosłownie tonął w kwia�
tach. Zapamiętał z moich listów, że uwielbiam kwiaty.
- Hm, jaka szkoda. Trzeba było napisać, że uwiel�
biasz brylanty.
Cara ponownie spuściła wzrok na pierścionek, który
wcale jej się nie należał. Nie jest w końcu tą kobietą,
którą wybrał sobie szejk, i nie miała najmniejszego za�
miaru wychodzić za niego za mąż.
- I co, powiedziałaś mu prawdę? Przyznałaś się,
kim jesteś?
- Jeszcze nie, ale na pewno zrobię to dzisiaj.
- To znowu się spotykacie?
Cara wstała od stołu i postawiła czajnik z wodą na
ogniu, by się zagrzał. Nabrała ochoty na jeszcze jedną
filiżankę herbaty.
- Tak. Zadzwonił do mnie z samego rana i popro�
sił, żebym mu pokazała okolicę.
- Będziecie zwiedzać Mission Creek? A co tam jest
do oglądania? Chyba tylko bydło.
- No i to właśnie chce zobaczyć - wyjaśniła Cara.
- Prosił, żebym mu pokazała nasze ranczo.
- O rany, to się wynudzisz - westchnęła Fiona ze
współczuciem.
- Wcale nie. Z Omarem nigdy nie jest nudno.
W słuchawce zapadło milczenie.
- Słuchaj, ty go chyba lubisz, co? Na pewno chcesz
mu dzisiaj powiedzieć, jak to z nami jest?
Cara westchnęła głęboko.
- Nie, nie chcę mu powiedzieć, jak to z nami jest.
czytelniczka
scandalous
I nie mylisz się, lubię go. - Przypomniał jej się poca�
łunek, który zakołysał nią jak burza. - Bardzo go lubię.
- No to nie spiesz się tak z tymi wyznaniami, Cara,
przecież nie łamiesz żadnego prawa. Jak chcesz, wy�
bierz sobie coś z moich ciuchów, będzie ci łatwiej uda�
wać.
- Dzięki, pomyślę jeszcze - odparła, chociaż nie
miała zamiaru ciągnąć w nieskończoność tej przebie�
ranki.
- To co, siostrzyczko, muszę lecieć. Umówiłam się
ze znajomymi. Zadzwonię znów do ciebie, żeby do�
wiedzieć się, jak się toczy to przedstawienie.
Pożegnały się, Cara odłożyła słuchawkę. Zdecydo�
wanie musi wyjawić Omarowi prawdę. Poprzedni
dzień w jego towarzystwie zaliczyła do najlepszych
dni swojego życia. A pocałunek... ach, ten pocałunek.
Zbyt krótki, a jednak nigdy jeszcze nikt jej tak nie
całował.
Dotąd czuła na swoich ustach jego namiętne, a jed�
nocześnie delikatne wargi, i od razu zrobiło jej się go�
rąco. Aż zawirowało jej przed oczami.
Powietrze rozdarł przenikliwy gwizd. Cara zdjęła
czajnik z kuchenki i nalała wody do czekającej fili�
żanki.
Tak, musi mu wyznać prawdę. Oszukiwanie go
w dalszym ciągu byłoby nieuczciwe. Zaniosła filiżankę
na stół i usiadła. Czy byłoby wielkim grzechem, gdyby
jednak zaczekała z tym wyznaniem jakiś dzień czy
dwa?
W końcu poprzedniego dnia kilkakrotnie nawiązy-
czytelniczka
scandalous
wał do jej listów. Powiedział, że zauważył w nich jej
inteligencję i wrażliwość. A przecież to ona jest auto�
rką owych słów, to ona zapisywała gęsto tamte strony,
nie Fiona.
Nie stanie się nic złego, jeśli wstrzyma się parę dni
i spędzi z nim jeszcze trochę czasu, dając mu do zro�
zumienia, że kobieta, której pragnie, to właśnie ona,
Elizabeth Cara Carson. Zciągając brwi, wypiła łyk her�
baty. Co jej chodzi po głowie? Czyżby zamarzył jej
się ślub z szejkiem? Nie, ona pragnęła tylko, by to ją
wybrał i jej pożądał.
Dokończyła pić herbatę i postanowiła skorzystać
z uprzejmości siostry i zajrzeć do jej szafy. Nagle za�
tęskniła za żywymi barwami, chciała wyglądać modnie
i stylowo, żeby stać się jeszcze atrakcyjniejsza dla
Omara. Jej własna szafa nie zawierała nic, co spełnia�
łoby podobne warunki.
Włożyła filiżankę i dzbanek od zmywarki i wyszła
z domu, kierując się ku głównemu budynkowi.
Był piękny listopadowy dzień. Słońce świeciło od
rana, a temperatura sięgała dwudziestu stopni. Ten kli�
mat, ta roślinność i zwierzęta na ranczo były jej tak
bliskie i znajome jak bicie jej własnego serca.
Tutaj się urodziła i tu dorastała, wychowywana
przez Grace i Forda Carsonów. I przez całe dwadzie�
ścia siedem lat swojego życia była tara absolutnie
szczęśliwa. Otaczała ją miłość najbliższych i niepowta�
rzalnej urody krajobraz z ziemią, której zawdzięczali
swój dobrobyt.
Jednak w minionym roku zaczęło w niej narastać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- Beaton M.C. Agatha Raisin 05 Agatha Raisin i Ĺmiertelny Ĺlub
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiÄĹźniku (05) PrĂłba ognia
- KukliĹski Piotr Saga Dworek Pod Malwami 05 Tajemnice Stawu
- Bujold, Lois McMaster Vorkosigan 05 The Vor Game
- C E Murphy [Walker Papers 05] Demon Hunts (pdf)
- Lien_Merete_ _Zapomniany_ogrĂłd_05_ _Spotkanie
- South_Cobb_Sheri_ _SĹodkie_Marzenia_05_ _Wszystko_nie_tak
- Joel C Rosenberg Last Jihad 05 Dead Heat
- James White SG 05 Sector General
- Savannah Russe The Darkwing Chronicles 05 Under Darkness
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agpagp.keep.pl