[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jesteś pewna? - pyta, kładąc się z powrotem na łóżku.
Skinieniem głowy daję mu znać, że tak. Nie mogę mówić. On
się uśmiecha, ale milczy. Po chwili delikatnie zaczyna we mnie
wchodzić. Troszkę... znowu troszkę... znowu troszkę, a mnie
pokonuje niecierpliwość i to ja domagam się więcej.
Ruchem bioder nabijam się na niego, spragniona tego, żeby
rozładował na mnie cały swój seksualny potencjał. To natarcie
zaskakuje go. Słyszę, jak wzdycha, chwyta mnie za biodra i
zaczyna wbijać we mnie członek. Podoba mi się to. Tak...
dalej... dalej... Ale potrzebuję czegoś więcej. Moja pochwa się
otwiera, żeby go przyjąć, ale to nie tego członka w sobie
pragnę. Czuję skurcze mięśni, które domagają
się większego zanurzenia, większej żądzy, ale Fernando po
kilku kolejnych pchnięciach opada na mnie.
Zamykam oczy i zbiera mi się na płacz. Pragnę Erica. Pragnę,
żeby to on mnie brał i przyprawiał o drżenie. To, co robiłam
miesiąc temu z Fernando czy kimkolwiek innym, był cudowne;
teraz, po nim, stało się mdłe i nudne. Potrzebuję czegoś więcej,
a Erie wie, jak mi to dać.
Czuję na szyi głowę Fernando. Słyszę, jak dyszy z wysiłku.
Odsuwa się ode mnie i pyta, czy wszystko w porządku. Kłamię
i kiwam głową. Nie chcę go zranić.
Pomaga mi się podnieść. Idę do łazienki. Zamykam drzwi i
ochlapuję sobie twarz wodą.
- Co ty ze mną zrobiłeś, dupku? - szepczę, patrząc na swoje
odbicie w lustrze, myśląc o Ericu.
Odświeżona wychodzę i widzę Fernando, siedzącego na
krześle. Patrzymy na siebie.
- Idę.
Twarz mu poważnieje.
- Nie, Judith... nie idz.
Zdaję sobie sprawę z tego, że zachowuję się jak zły człowiek,
jak świnia, że jestem najgorsza z najgorszych. Podchodzę do
niego i całuję go w usta.
- Proszę, Fernando, żyj swoim życiem i daj żyć mnie. Do
zobaczenia w Jerez.
Po tych słowach odwracam się i odchodzę. Zamykam za sobą
drzwi, zamykam oczy i wzdycham. Czuję się zle. Idę do windy
i kiedy wychodzę na ulicę, dzwonię do mojej przyjaciółki Azu.
Mówi mi, w jakim są lokalu i idę do nich. Muszę się upić, żeby
zapomnieć o tym, co zrobiłam.
Rozdział 31
Kiedy zjawiam się w Amnesii, znajomi pytają mnie o Fer-
nando. Po mojej minie widzą, że nie chcę mówić. Szanują moje
milczenie i nie dociekają. Mój dobry przyjaciel, Nacho,
podchodzi do mnie i zamawia mi coca-colę.
- Pij... Dobrze ci zrobi.
Po godzinie jestem już rozluzniona. Nacho wziął na siebie to,
żeby wywołać uśmiech na mojej twarzy i pozwolił mi pić tylko
coca-colę. Jego zdaniem alkohol nie jest dobry na smutki.
Kiedy rozmawiamy, zwracam uwagę na jego rękę. Mój wzrok
pada na tatuaż. Chwytam go i przyciągam do siebie.
- Nowy?
- Tak. Podoba ci się? Kiwam głową.
Tatuaże podobają mi się od zawsze, tak jak mężczyzni, którzy
je mają. Erie go nie ma. Jego skóra jest delikatna i nieskażona,
czym nie może się pochwalić Nacho, który jest tatuażystą i
wielbicielem znaczenia skóry. Nagle wpada mi coś do głowy.
- Nacho, zrobiłbyś mi tatuaż? Przygląda mi się migdałowymi
oczami.
- Pewnie, że tak. Kiedy tylko będziesz chciała, Judith.
- Ile mi policzysz? Uśmiecha się.
- Nic, złotko. Tobie zrobię gratis.
- Poważnie?
- Tak, nudziaro.
- A zrobiłbyś mi go teraz? Zaskoczony, odstawia piwo na blat
baru.
- Teraz? - powtarza po mnie.
- Tak.
- Jest piąta nad ranem.
Uśmiecham się. Zawzięta, żeby osiągnąć cel, podchodzę do
niego.
- Nie sądzisz, że to idealna pora?
Nie ma co rozmawiać dalej. Nacho chwyta mnie mocno za
rękę i wychodzimy z baru. Wsiadamy na jego motocykl i
zawozi mnie do swojego studia tatuażu. Wchodzimy, zapala
światło, a ja rozglądam się wokół siebie. Setki rysunków
porozwieszanych na ścianach, prace Nacho przez te wszystkie
lata. Herby, imiona, karykatury, smoki...
- Dobra, panno Niecierpliwa, jaki tatuaż mam ci zrobić?
Nie ruszając się, przyglądam się zdjęciom, aż dostrzegam coś
i wiem, jaki tatuaż chcę. Jest zaskoczony, kiedy mu mówię, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •