X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

scandalous
uzgodnić parę spraw z zarządcą, żeby się upew�
nić, że wszystko jest w porządku.
Choć Livvy powiedziała to beztroskim gło�
sem, po jej postawie i zmęczonej twarzy Ellie
poznała, że jest bliska załamania.
Pomachała ręką swoim gościom i ruszyła
w drogę powrotną ulicą biegnącą wzdłuż nad�
brzeża.
- Proszę się na chwilę zatrzymać - usłyszała
Ellie szorstki, podniesiony głos. Odwróciła głowę
w kierunku, skąd dobiegło wołanie, i zobaczyła
rumianego grubaska w policyjnym mundurze,
z wypolerowaną, błyszczącą w słońcu oznaką.
Policjant zbliżał się niespiesznym krokiem do
Livvy. Ellie podeszła do niej, gotowa ją wesprzeć,
gdyby władza miała do niej jakieś pretensje.
Nie musiała długo czekać.
- Słyszałem, że wczoraj wieczorem ktoś
u pani o włos uniknął śmierci - warknął szef
posterunku miejscowej policji.
- Komisarzu Fraley - Livvy wyraznie zbladła
- kto panu to powiedział?
- Powinna pani wiedzieć, że nic, co dzieje się
na moim terenie, nie ujdzie mojej uwagi.
Fraley uśmiechnął się szeroko, a Ellie pomyś�
lała, że facet musi być bardzo pewny siebie.
- Nic się wielkiego nie stało - wtrąciła się.
- Poluzował się kamień. Jestem najlepiej poin�
formowana, ponieważ stałam w pobliżu, kiedy
się toczył. - Uśmiechnęła się. - Jeśli nic gorszego
scandalous
nie wydarzyło się na wyspie poprzedniego wie�
czoru, to mogę panu tylko pogratulować. Ma
pan pod swoją opieką wyjątkowo spokojne
miasteczko.
Spojrzała za siebie na pokrytą patyną czasu,
otwartą na morze przystań, na małe i duże
łodzie zakotwiczone wzdłuż brzegu, na czyste
błękitne niebo, na ptaki i rozwinięte żagle łopo�
czące na wietrze.
- Zliczne miasteczko- dodała. -Cieszę się, że
mogłam tu przyjechać i je zobaczyć. - Miała
ochotę zatrzepotać rzęsami, uznała jednak, że to
już byłaby przesada.
Komisarz przyjrzał jej się podejrzliwie.
- Słyszałem, że to było coś większego niż
kamień.
- Ojej, wcale się nie dziwię - wtrąciła Livvy.
- Kto jak kto, ale pan wie najlepiej, jakie historie
tutejsi ludzie potrafią wymyślić i jak łatwo robią
z igły widły. Kto to panu powiedział?
- To już nie powinno pani obchodzić, pani
Hamilton. Mówiłem pani, że nic się przede mną
nie ukryje. Obserwuję to miejsce - ostrzegł,
ogarniając wzrokiem ją i Ellie. - Proszę dopil�
nować, żeby już nic złego tam się nie działo, bo
inaczej zamknę pani lokal.
- Nie może pan tego zrobić - zawołała zdener�
wowana Livvy.
- Co się tu dzieje- - zapytał Jeff, który do
nich dołączył.
scandalous
- Nic, co pan mógłby załatwić - warknął
Fraley i znów zwrócił się do Livvy. - Od począt�
ku uprzedzałem, jeśli pani pamięta, że ponowne
otwarcie tego zajazdu nie wróży nic dobrego.
Odwrócił się i przeszedł na drugą stronę ulicy,
żeby wejść do piętrowego białego budynku z na�
pisem  Ratusz" nad frontowymi podwójnymi
drzwiami.
- Jaki to niesympatyczny facet - otrząsnęła
się Ellie.
- Pewnie mu się zdaje, że wypełnia swój
obowiązek - powiedziała Livvy z troską w gło�
sie. - Tak się jakoś stało, że od początku moje
stosunki z nim nie układają się najlepiej. Komi�
sarz uważa, że nie powinnam była ponownie
otwierać zajazdu. Można by pomyśleć, że wszyst�
ko, co robię, robię zle.
Kiedy sobie uświadomiła, że stawia siebie
w nie najlepszym świetle, rozpogodziła się i do�
dała z uśmiechem:
- Bywają ludzie, których nic nie zadowoli.
- Nie zabrzmiało to jednak przekonująco.
Ellie wiedziała dlaczego. Coś złego działo się
w zajezdzie  Pod Zabłąkanym Aniołem". Prze�
czuła to już pierwszego wieczoru, jeszcze zanim
przekroczyła frontowe drzwi, i to wrażenie
trwało do tej chwili. Całym sercem była po
stronie tej kobiety, która poświęciła wszystko,
żeby móc spełnić swoje marzenie.
Ellie zerknęła na Jeffa. Odgadła po wyrazie
scandalous
jego twarzy, że podziela jej myśli. On również
wiedział, że dzieje się coś niedobrego, coś groz�
nego, a zarazem tajemniczego.
Może to wszystko jest sprawką Jeffa Cunning-
hama? Ellie uważała tak na początku; chyba
powinna pozostać przy swoim pierwszym wra�
żeniu.
Nie zdążyła się głębiej nad tym zastanowić,
bo u jej boku pojawił się Curtis. Miał na sobie
białe spodnie i kurtkę, kapitańską czapkę nasu�
nął na czoło, jednym słowem idealny strój na
przejażdżkę statkiem. Zawsze ubierał się tak,
żeby zrobić wrażenie na innych; wygoda i luz
były kwestią drugorzędną.
Ellie przyłapała się na tym, że zastanawia się,
czy Curtis pokazuje swoje prawdziwe oblicze
- szanowanego dziekana, pragnącego zacieśnić
więz z dawną znajomą. Głupia myśl, ale nie
mogła się jej pozbyć.
Zerknęła na Jeffa. Zaszokował ją wyraz jego
twarzy w chwili, gdy zobaczył Curtisa. W niczy�
ich oczach nie widziała dotąd tak jawnej niena�
wiści. Pogratulowała sobie, że to nie ona jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.