[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Otoczył talię Leslie mocnym uściskiem, aż poczuła, że ich ciała
przywierają do siebie.
- Ale co tu robisz tak wcześnie? Byłam pewna, że nie ruszysz się
do południa. To znaczy, że nie zasnąłeś przed trzecią.
- Dokładniej mówiąc przed czwartą. Ale lubię ranne wstawanie.
Poranek jest najpiękniejszą porą.
Nie wiadomo, czy jedwabista miękkość głosu, czy też
szczególny błysk w oku nadały jego słowom dodatkowy podtekst.
Leslie nawet nie próbowała dociekać. W pełnym obawy odruchu
chciała rozluznić uścisk otaczających ją ramion. Z początku doznała
ulgi, gdy Oliver wypuścił ją z objęć. Kiedy jednak bez słowa pobiegł
ku morzu, poczuła się zawiedziona. A kiedy ruchem wprawnego
pływaka rzucił się w fale, osamotniona. Gdy wyszedł z wody, jego
mokra skóra lśniła w promieniach porannego słońca. Leslie
obserwowała go z biciem serca.
44
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Przyjemnie było - wydyszał i mijając ją, podszedł ku
porzuconemu pod skałami leżakowi. Zciągnął z niego materacyk i
rozłożył go u boku Leslie. Za moment leżał już na plecach, z
zamkniętymi oczami, splótłszy ręce na brzuchu.
Nie mogła się powstrzymać od zerkania. Tak, miał piękne ciało,
choć nie do końca doskonałe. Tu pieprzyk na ramieniu, tam blizna
pod żebrami. Zapewne pamiątka po zazdrosnym mężu albo mściwej
kochance.
Jej wzrok przyciągnęła druga blizna, ledwie widoczna sponad
obcisłych slipów. Uderzenie poniżej pasa przez niezadowoloną
klientkę?
- Operacja wyrostka - pospieszył z odpowiedzią. Uciekła
spojrzeniem na widok jego chytrej miny.
- Zastanawiałam się, czy to nie ślad po pojedynku -rzuciła
impulsywnie.
Spojrzał po sobie.
- Owszem, ale inna blizna. - Dotknął miejsca pod żebrami, a
potem przesunął palec niżej, w stronę uda, gdzie wyraznie odznaczała
się głębsza szrama. - Jest jeszcze całkiem różowa. Myślałem, że zdąży
już zblednąć.
- Kiedy to się stało?
- Zeszłej zimy. - Znów opuścił głowę na materac i zamknął oczy.
Zachichotał z cicha. - Męczący ze mnie pacjent. Więcej wycierpiał się
szpital niż ja.
45
Anula
ous
l
a
and
c
s
Leslie jakoś nie mogła w to uwierzyć. Zerknęła z ukosa na
Olivera.
- Chcesz powiedzieć, że nie zrobiłeś wrażenia na
pielęgniarkach?
- Jeżeli nawet, to szybko ochłonęły. Przypuszczam, że byłem
nieznośny, ale po dwóch dniach szarpania, przetaczania z boku na
bok, szturchania, rozbierania, kąpania i pudrowania miałem naprawdę
dosyć!
Parsknął z dezaprobatą.
- Chyba po prostu nie lubię, jak ktoś chodzi koło mnie jak
niańka.
A szkoda, rozmarzyła się Leslie. Przyjemnie byłoby o niego
dbać. Szczęśliwe te pielęgniarki, które mogły swobodnie dotykać jego
ciała...
Odchrząknęła.
- Wolisz sam być niańką, tak? Zwłaszcza jeżeli się to opłaca...
Oliver otworzył jedno oko.
- Co miałaś na myśli?
- Nic takiego.
- Nie krępuj się, Leslie. Możesz powiedzieć mi wszystko. -
Kiedy odwróciła tylko głowę i wbiła wzrok w fale, prosząco pogładził
ją po ręce. -Naprawdę, wszystko...
- Dobrze - zaczęła nieśmiało. - Po prostu zastanawiałam się,
dlaczego to robisz.
- Co?
46
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Pozujesz.-Wynajmujesz się. A wydawałoby się, że powinieneś
mieć bardziej stałe zajęcie.
- Nie aprobujesz mojej... rozrywkowej działalności? Rozrywka.
Nic ponadto. Hobby, uprawiane w wolnej
chwili, pretekst do dobrej zabawy.
- Może zle cię rozumiem. Sama bardziej poważnie traktuje
swoje zajęcie. Wiesz, chodzi o normalne podejście do zawodu i
kariery.
- Takie, jak w nauczaniu początkowym?
- Uhm.
- Ale co z przyjemnościami?- zapytał, nagle opierając się na
łokciu i zaglądając jej w oczy. - Musisz mieć przecież inne
zainteresowania, momenty luzu.
- Chcesz powiedzieć, że to co robisz, jest dla ciebie wyłącznie
zabawą?
Po raz pierwszy w głosie Olivera pojawił się ton
zniecierpliwienia.
- Nie tylko, Leslie, i dobrze o tym wiesz. Jasne. Przecież Tony
go wynajął.
- Słuchaj - zaczęła, umykając wzrokiem ku swoim stopom - cała
ta sytuacja jest wyjątkowo kłopotliwa. Doceniam intencje Tony'ego,
który cię tu zaprosił, ale teraz, kiedy już ubawiliśmy się dobrym
dowcipem, pora, byś wrócił do Nowego Jorku.
- Nie mogę.
- Czemu?
47
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Bo na razie wcale nie było nam do śmiechu. Dowlokłaś się
tutaj wczoraj, chora, a ja miałem jedynie szansę wmusić w ciebie
trochę picia. Tony byłby niezadowolony, że nie wypełniam
obowiązków.
- Tony nie musi o niczym wiedzieć. Możesz spokojnie wrócić do
Nowego Jorku, a ja mu powiem, że cudownie spędzaliśmy czas.
Niczego się nie domyśli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •