[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjmować swą narzeczoną. Nic jednak nie powiedziała.
- Jego Królewska Mość zdecydowanie woli pokoje
należące do południowego skrzydła. Tam się w tej chwili
udajemy - poinformował ją lokaj.
Szli dalej w ciszy. Zorinie odległość od jej pokoju do
apartamentów królewskich wydała się niezmiernie długa.
Kiedy zeszli po schodach, okazało się, że są w drugim końcu
pałacu. Josef podszedł do rzezbionych, zwieńczonych koroną
drzwi i otworzył je. Zorina miała sucho w ustach i ledwie
mogła oddychać ze strachu. Miała wrażenie, że na jej piersi
spadł ciężki kamień.
- Jej Książęca Wysokość, księżniczka Zorina -
zapowiedział ją Josef, a potem wyszedł z pokoju i zamknął za
sobą drzwi.
Wystarczyło jedno spojrzenie, by stwierdzić, że ten pokój
jest zupełnie niepodobny do innych pomieszczeń pałacowych.
Wydawał się zwyczajny, a już na pewno nie tak bogato
wyposażony jak inne komnaty, ale Zorina nie rozglądała się,
bo jej myśli skupiły się na osobie króla.
Stał na końcu pokoju przy otwartym kredensie, w którym
widać było butelki pełne różnokolorowych płynów oraz
kieliszki i szklanki. Król miał w jednej ręce butelkę, a w
drugiej kieliszek, do którego nalewał sporą ilość alkoholu.
Kiedy Josef zapowiedział księżniczkę, król odwrócił się,
odstawił butelkę, kieliszek jednak w dalszym ciągu trzymał w
dłoni. Dziewczyna zauważyła, zbliżając się do niego, że nie
ma na sobie fraka, a biała koszula jest rozpięta pod szyją,
spodnie zaś podtrzymują szelki. Zamarła z wrażenia. Stała i
patrzyła oszołomiona swobodnym strojem Jego Królewskiej
Mości. Ojciec Zoriny już od dawna nie żył, nie pamiętała więc
widoku mężczyzny bez fraka, w samej koszuli.
- No, jest już pani - odezwał się król, kiedy podeszła
dostatecznie blisko.
Zorina się skłoniła.
- Pański lokaj powiedział mi... - mówiła cicho i z
wahaniem - że Wasza Królewska Mość... chce się ze mną
widzieć.
Król upił spory łyk z kieliszka i odstawił go na bok.
- Mój starszy syn uważa - zaczął niskim głosem Otto - że
powinienem się z panią spotkać i przeprosić za moje
zachowanie wczoraj wieczorem.
Zorina nie śmiała na niego spojrzeć.
- Nie... proszę... to zupełnie... niepotrzebne - wyjąkała.
- Jemu się wydawało, że owszem, bardzo potrzebne -
odparł król. - Powiedział również, że powinienem okazać
Waszej Wysokości, jak bardzo mi się podoba.
Wpatrywała się w podłogę zażenowana. Pomyślała, że
książę Karl nie powinien był się wtrącać. Przypomniała sobie,
że jest sam na sam z królem, i trudno jej było zapanować nad
strachem, który znów nią owładnął.
- Jest pani bardzo ładna - stwierdził monarcha. - To
prawda, że miałem wiele szczęścia.
W głosie króla zabrzmiała nutka, która sprawiła, że Zorina
zaczęła bać się jeszcze bardziej. Zanim zdążyła sobie
uświadomić, skąd bierze się ten strach, Otto podszedł do niej i
ku jej całkowitemu zaskoczeniu objął ją i przycisnął do siebie.
- Bardzo ładna - powtórzył gardłowym głosem. - Taka
ładna dziewczyna da mi dzieci, których mi teraz potrzeba.
Objął ją mocniej. Zorina krzyknęła, bo zdała sobie sprawę,
że ma zamiar ją pocałować. Zaczęła się wyrywać i
instynktownie czuła, że musi uciec. Nie chciała dopuścić, by
jego wargi dotknęły jej twarzy. Pocałował ją w policzek i
poczuła na skórze wąsy, a do jej nozdrzy dobiegł silny zapach
alkoholu. Wzdrygnęła się w odruchu odrazy i wstrętu.
Dotknęła dłońmi jego klatki piersiowej i wyprostowała ręce,
odpychając się mocno.
- Nie... nie... proszę mnie puścić! - zawołała.
Stary monarcha okazał się jednak silniejszy, niż
przypuszczała. Przycisnął ją do siebie jeszcze mocniej, a
Zorina poczuła na skórze gorące usta. Z całej siły odchyliła
głowę i odepchnęła go od siebie. Chyba zaskoczył go ten gest,
bo wypuścił ją z objęć, a dziewczyna natychmiast popchnęła
go silnie.
Król szarpnął się, jakby chciał ją przytrzymać, ale
przewrócił się do tyłu i runął na podłogę, uderzając
jednocześnie głową o krawędz stojącego za nim fotela. Jęknął
głośno, jak gdyby chciał wołać o pomoc, ale po chwili
zamknął oczy i przestał się ruszać. Zorina stała zaskoczona.
Wpatrywała się bezmyślnie w leżącego mężczyznę, nie mogąc
uwierzyć, że to wszystko naprawdę się stało, że król
rzeczywiście leży nieprzytomny u jej stóp.
Po chwili otworzyły się drzwi na drugim końcu pokoju i
wypadła z nich rudowłosa kobieta w średnim wieku, ubrana w
jedwabny negliż ozdobiony koronkami. Strój nie pozostawiał
wiele dla wyobrazni obserwatora. Zorina w pierwszej chwili
pomyślała, że to służąca, ale jedwabny szlafroczek
wyprowadził ją z błędu. Kobieta pochyliła się, uklękła i
przyłożyła dłoń do czoła króla. Drugą dłoń przytknęła do jego
serca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •