[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drugiej. Jęknęła. Nick potraktował to jako znak. Zcią-
gnął jej bieliznę i zaczął dręczyć Sophię szybkimi, go-
rącymi pocałunkami. Delikatnie kąsał jej uda, powra-
cając tam, gdzie najbardziej za nim tęskniła. W końcu
usta Nicka znów ją odnalazły i oczekiwanie Sophii zo-
S
R
stało nagrodzone. Już po chwili wiła się w jego obję-
ciach.
- Chcę cię teraz - wydyszała. - Błagam.
Tym razem uległ jej prośbie. Zsunął dżinsy, wszedł w
nią. Ogarnęła ich niczym nieskrępowana namiętność.
Płomienie ekstazy wciąż rosły, wyżej i wyżej, stawały
się coraz gorętsze, aż w końcu żadne z nich nie mogło
tego dłużej znieść.
Sophia krzyknęła i zadrżała. Nick wymruczał jej
imię i natychmiast za nią podążył.
Minęło sporo czasu, zanim byli w stanie się poru-
szyć. Wreszcie Sophia pogładziła plecy Nicka, on zaś
lekkimi pocałunkami wyznaczył ścieżkę na jej karku.
Aódz kołysała się na rzecznych falach, łagodnie tuląc
ich do snu.
- Wrócisz - szepnęła.
- Tak.
Z westchnieniem zamknęła oczy. Nawet nie zauwa-
żyła, kiedy Nick wziął ją na ręce i ostrożnie przeniósł
do łóżka. Ułożył ją na materacu i znów się nad nią po-
chylił. Zatonęła w jego dotyku, smaku i zapachu. To,
czego nie mogła powiedzieć słowami, wyznała mu
ustami, rękoma, całym ciałem.
- Kocham cię.
Na chwilę znów nawiedziły ją mroczne myśli. Co
będzie, jeśli Nick nie wróci? - pomyślała z rozpaczą.
W tym momencie zrozumiała, że gdyby stało mu się
coś złego, byłaby zdolna do przemocy i okrucieństwa.
S
R
Wiedziała, że znalazłaby sposób, by Kurt i John Em-
met zapłacili najwyższą cenę za swe zbrodnie. Jej za-
płacili.
Nick ułożył urządzenie alarmowe na pomoście.
Niepozorne pudełeczko miało ponad cztery metry za-
sięgu, więc alarm włączy się, kiedy ktoś spróbuje
wejść na pokład łodzi.
Wręczył Sophii pilota i odpiął berettę od paska
spodni.
- Chcę, żebyś to wzięła. - Wręczył jej broń. - Tak na
wszelki wypadek.
Wpatrywała się uważnie w pistolet rozszerzonymi
oczami. Wreszcie energicznie potrząsnęła głową.
- Nie umiem strzelać. Poza tym ty bardziej się nara-
żasz.
- Soph, jeśli Kurt lub jego wspólnik odkryje to
miejsce...
- To ciebie szukają, pamiętasz? Zresztą, jeśli nawet
próbowałabym strzelać, zapewne i tak nie trafię i tylko
rozjuszę napastnika. Wtedy na chybiony strzał na
pewno odpowie celnym strzałem.
Nick wiedział, że miała rację, ale wprost zapadał się
w siebie z przerażenia, że Sophia zostanie tu sama bez
żadnej ochrony. Jednak nie mógł wziąć jej z sobą, bo
to stanowiło o wiele większe niebezpieczeństwo. Nie-
chętnie schował broń z powrotem do kabury.
- Idz na górny pokład i tam na mnie zaczekaj. Nie
będzie mnie przez godzinę, góra dwie. Wez z sobą te-
S
R
lefon. Jeśli nie wrócę w ciągu dwóch godzin, musisz
go użyć.
Nie zdążyła nawet skinąć głową, gdy porwał ją w
ramiona i mocno przytulił. Ich pocałunek był krótki i
szorstki, lecz pozostawił ją bez tchu. Pragnęła więcej,
była przerażona... Czy Nick wrócić Jak ona wytrzyma
te dwie godziny niepewności?
Nick puścił ją i odszedł.
Ze ściśniętym sercem patrzyła, jak równym krokiem
przemierza pomost, wychodzi z doku i znika za inną
łodzią. Szybko usunęła się z zasięgu czujników alarmu
i pognała na górny pokład. Miała nadzieję, że zdąży
jeszcze zobaczyć Nicka, jak idzie przez przystań.
Jednak nigdzie nie mogła go dostrzec. Pionowa
kreska przecięła jej zachmurzone czoło. Nie mógł
zniknąć tak szybko. Z jej punktu obserwacyjnego było
widać całe nabrzeże aż do River Street.
Gdzie on się podział? - pomyślała zaniepokojona.
Ze zmarszczonymi brwiami przesuwała się po po-
kładzie, by lepiej widzieć okolicę. W dokach również
go nie było. Wreszcie dostrzegła Nicka na parkingu,
obok zielonej furgonetki.
Co on tam robi? Przecież to nie po drodze, myślała.
Nagle zza samochodu wyszedł Kurt, mierząc z pi-
stoletu wprost w pierś Nicka.
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
- Wiem, że masz gnata pod tą koszulą, Nick
- warknął Kurt. - Grzecznie położysz go na
ziemi i zrobisz dwa kroki w tył.
Nick ocenił dystans dzielący go od Kurta. Odległość
była tak niewielka, że natychmiast zrozumiał, jak nikłe
ma szanse na powalenie go i uniknięcie postrzału.
Zaklął szpetnie. Jak mógł być tak lekkomyślny?
Cały czas myślał o Sophii, o tym, że musi zostawić ją
samą, a teraz jego błąd może kosztować ich życie.
- Nie poproszę po raz drugi, Sloane - rzucił
gniewnie Kurt. - Odkładaj gnata, inaczej odstrzelę ci
stopę.
S
R
W kąciku oka Nicka zadrgał mięsień. Jednak nie
miał innego wyjścia. Musiał posłuchać tego bydlaka.
Niechętnie sięgnął pod koszulę, wyjął berettę, położył
ją na ziemi i posłusznie się cofnął.
- Jak mnie znalazłeś?
- Dzięki koszykowi łakoci, które zachwycona doko-
naną transakcją agentka posłała do mieszkania Sophii.
Wystarczyło zadzwonić do jej biura i rozradowana
idiotka ze szczegółami opowiedziała mi o najnowszym
zakupie Sophii. - Kurt podszedł powoli i lufą pistoletu
szturchnął w brzuch Nicka. - Wiem, że ona jest na ło-
dzi. Może do niej dołączymy? - Kiedy Nick się zawa-
hał, pomachał mu bronią przed nosem.
- eraz - warknął. - I trzymaj ręce na widoku.
Za te wszystkie kłopoty, których mi przysporzyłeś,
powinienem cię od razu zastrzelić.
Nick nie odważył się spojrzeć w stronę górnego po-
kładu łodzi. Nie chciał zdradzić pozycji Sophii. Modlił
się tylko o to, by widziała, co się dzieje. Może zdąży
uciec albo się schować, jeśli Nick kupi jej trochę czasu.
- Ty tu rządzisz - rzucił pojednawczo i, by zmylić
Kurta, bezradnie wzruszył ramionami.
- A gdzie Emmet? - Powoli ruszył w stronę
łodzi.
- Ukryłeś pluskwę w moim biurze i wydaje ci
się, że wszystko już rozgryzłeś ? - Kurt roześmiał
S
R
się nieprzyjemnie. - To było niezłe posunięcie. Muszę
ci pogratulować. Zachodzę w głowę, jak się tam dosta-
łeś.
Z dłońmi uniesionymi w górę, Nick w żółwim tem- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •