[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ale Zazulka potrząsnęła tylko głową.
 Maleńki królu Mikrusie, od wszystkich twoich klejnotów droższy mi jest jeden z tych
promieni słonecznych, które się załamują na łupkowym dachu mojego rodzinnego domu.
Wtedy król Mikrus rozkazał otworzyć drugą skrzynię. Były w niej perły okrągłe i bez ska-
zy, a ich zmienne barwy przybierały wszystkie odcienie nieba i głębin morskich. Blask ich
był tak słodki jak spojrzenie pełne miłości.
 Wez je, Zazulko!  powiedział król karłów.
Ale Zazulka odparła:
 Maleńki królu Mikrusie, perły te przypominają mi oczy Jantarka. Podobają mi się bar-
dzo, ale milsze mi są zrenice mojego braciszka.
Posłyszawszy te słowa król Mikrus odwrócił głowę. Po chwili otworzył trzecią skrzynię i
pokazał dziewczęciu kawałek kryształu, w którym tkwiła kropla wody uwięziona tu od po-
czątku świata, kropla ta drżała, gdy się potrząsało kamieniem. Pokazał także Zazulce bryłki
bursztynu, w których owady barwniejsze od drogich kamieni zachowały się przez miliardy
lat. Widać było doskonale ich maleńkie łapki i cieniutkie różki, uleciałyby z pewnością w
powietrze, gdyby jakaś tajemna moc roztopiła jak okruch lodu ich pachnące więzienie.
 Oto są największe cuda przyrody  rzekł król Mikrus.  Wez je sobie, Zazulko.
A Zazulka odrzekła:
 Maleńki królu Mikrusie, zatrzymaj dla siebie kryształ i bryłki bursztynu, gdyż nie umia-
łabym wyzwolić z więzienia ani tych muszek, ani tej kropli wody.
Król Mikrus uważnie patrzył przez chwilę na dziewczynę, po czym rzekł:
 Zazulko, największe skarby świata mogą należeć do ciebie. Bo choć ty nimi zawładniesz,
one nie zawładną tobą. Skąpiec jest niewolnikiem swego złota. Ci jednak, którzy gardzą bo-
gactwem, mogą bezpiecznie stać się bogaczami, bowiem ich dusza zawsze się wzniesie ponad
to, co posiadają.
To rzekłszy skinął na skarbnika, który podał na poduszce złotą koronę.
 Przyjmij ten klejnot, jako dowód naszej czci, Zazulko  rzekł król.  Od dziś będziesz
władczynią karzełków. I własnoręcznie włożył koronę na głowę dziewczęcia.
ROZDZIAA TRZYNASTY
w którym król Mikrus oświadcza się
Krasnoludki święciły radośnie koronację swojej pierwszej władczyni. W olbrzymim amfi-
teatrze igraszki trwały przez trzydzieści dni. Małe ludziki z gałązką paproci lub dwoma liśćmi
dębu, zalotnie przyczepionymi do kapturów, w uciesznych podskokach krążyły po podziem-
23
nych ulicach. Upojony szczęściem Bzik zachowywał natchniony wyraz twarzy. Cnotliwy Aad
radował się szczęściem ogółu. Tkliwy Puk ronił łzy rozczulenia. Mruk z wielkiej radości do-
pominał się znowu, by Zazulkę zamknięto w klatce, gdyż obawiał się, by nie zaginęła im uro-
cza księżniczka. Fik Mik, przelatując na swoim kruku, wznosił tak wesołe okrzyki, że nawet
czarny ptak się rozochocił i od czasu do czasu krakał zawadiacko.
Jeden tylko król Mikrus był smutny.
Wreszcie trzydziestego dnia, podczas wspaniałej uczty wydanej ku czci królowej dla całe-
go plemienia karlików, król Mikrus wszedł na stołek i dosięgnąwszy w ten sposób ucha Za-
zulki, szepnął:
 Księżniczko Zazulko, pragnę przedstawić d prośbę, którą możesz przyjąć lub odrzucić.
Zazulko, królowo karzełków, czy chcesz być moją żoną?
Tkliwość i powaga malowały się na obliczu króla Mikrusa, gdy wymawiał te słowa. Nigdy
bardziej niż w tej chwili nie przypominał łagodnego, dostojnego pudla.
Zazulka pociągnęła go pieszczotliwie za brodę.
 Maleńki królu Mikrusie  odpowiedziała  jeżeli chcesz być moim mężem na żarty, to
nie mam nic przeciwko temu. Ale naprawdę żoną twoją nigdy nie będę. Kiedy mnie prosisz o
rękę, przypomina mi się Szczerogęba, który tam na ziemi opowiadał mi dla zabawy najbar-
dziej nieprawdopodobne historie.
Król Mikrus odwrócił głowę, nie dość szybko jednak, by Zazulka nie dojrzała łzy, która
zawisła na jego rzęsach. Wtedy żal jej się zrobiło, że sprawiła mu przykrość.
 Maleńki królu Mikrusie  rzekła  wiesz, że cię kocham, jak się kocha maleńkiego króla
Mikrusa. I nie powinieneś mi brać za złe, że cię przyrównałam do Szczerogęby, bo Szczero-
gęba układał bardzo ładne piosenki i byłby nawet dość powabny, gdyby nie jego siwe włosy i
wielki czerwony nos.
Na to król Mikrus odpowiedział:
 Zazulko, księżniczko %7łyznych Pól, królowo karzełków, kocham cię i nie tracę nadziei,
że i ty mnie kiedyś pokochasz. Zresztą, gdybym nie miał tej nadziei, kochałbym cię zupełnie
tak samo. Proszę cię o jedno tylko  w zamian za moją miłość  bądz zawsze ze mną szczera.
 Obiecuję ci to, maleńki królu Mikrusie!
 Więc powiedz mi, Zazulko, czy kochasz kogo tak mocno, byś pragnęła zostać jego żoną?
 Nie, maleńki królu Mikrusie, tak mocno nie kocham nikogo.
Król Mikrus uśmiechnął się i chwyciwszy złotą czarę donośnym głosem wzniósł zdrowie
młodej królowej. Nieopisana wrzawa wstrząsnęła całym podziemiem, gdyż stół biesiadny
ciągnął się od jednego do drugiego krańca państwa karzełków.
ROZDZIAA CZTERNASTY
w którym opowiedziano, jak Zazulka ujrzała swą matkę, ale nie
mogła jej uściskać
Odkąd czoło Zazulki ozdobiła królewska korona, smutek i zaduma nawiedzały ją częściej
niż wówczas, kiedy włosy jej spływały na ramiona i kiedy ze śmiechem wpadała do kuzni
karzełków, by pociągnąć za brodę swych przyjaciół  Fika Mika, Aada, Brzdęka i Puka. Na
jej widok oblicza krasnoludków, zarumienione od blasku płomieni, rozjaśniały się radośnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •