[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Proszę bardzo. Krzycz, ile chcesz  powiedział jakiś głos.
Alana. Znalazła Alanę. Nie mogła przestać krzyczeć.
 Nikt cię nie usłyszy  kontynuował głos.
Gdzie była? Co się stało? Naraz przypomniała sobie wszystko. Widziała
mnicha...
Krzyk zamarł jej w gardle. Głos, który przed chwila usłyszała, wydał jej
się znajomy. Słyszała go już wcześniej. Odwracając głowę od leżącego obok
ciała, Cathlynn usiłowała zebrać myśli.
 Tak lepiej  pochwalił głos.
Patrząc przed siebie, zauważyła samotnie zwisającą z sufitu żarówkę. Jej
światło było przyciemnione przez kurz i rzucało długie cienie na kamienne
ściany. Leżała w małym, ciemnym i lodowato zimnym pomieszczeniu. Przed
nią powoli i rytmicznie poruszała się jakaś postać. Dochodziło ją ciche
skrobanie, ale nie mogła dociec jego przyczyny.
 Kim jesteś? Co chcesz ze mną zrobić?  zapytała.
 Wszystko w swoim czasie.
Jej ręce były mocno związane, ale nogi miała wolne. Jeżeli tylko zdoła
rozproszyć go na tyle, żeby nie słyszał hałasu, będzie mogła podnieść się i uciec.
Gdzie są drzwi?
 Co robisz? Zaśmiał się.
 Małą zmianę wystroju.
Tak. Poznała wreszcie ten głos.
 David, to ty?
 Oj, wydało się  zachichotał.  Na szczęście nie ma to już żadnego
znaczenia.
Przyciskając ręce do lodowatej podłogi, podciągnęła się na tyle, żeby móc
się oprzeć o ścianę.
 Zabiłeś Alanę.
 Niestety, musiałem. Powoli, ostrożnie zgięła nogi.
 Dlaczego?
 Długi należy spłacać.
Na próbę pochyliła się do przodu.
 Nie rozumiem.
 Nie musisz.
Spróbowała odepchnąć się nogami i wstać, ale straciła równowagę i
upadła.
 No, no, Cat. Nie musisz walczyć. Obiecuję, że nie będzie bolało. Nie
jestem tak okrutny. Uspokój się. Niedługo będzie po wszystkim.
Ze swojej nowej pozycji mogła dostrzec w słabym świetle czerniejącą w
murze dziurę. David, ubrany w mnisi habit, z twarzą wciąż ukrytą pod
kapturem, kładł zaprawę na kwadratowe kamienie i usuwał jej nadmiar ze
zręcznością fachowca. Wkrótce zostanie tylko tyle miejsca, żeby jedna osoba
mogła się przecisnąć.
Chciał ją zabić. Tak jak zabił Alanę. Chciał ją udusić i zostawić tutaj,
pogrzebaną w tym małym pokoju. Nie mogła na to pozwolić. Musiała zyskać na
czasie.
 Gdzie jesteśmy?  zapytała.
 W słynnym zachodnim skrzydle.
Zadzwonił telefon. David wyjął z kieszeni telefon bezprzewodowy,
którego wcześniej używał w kotłowni.
 Sądzę, że to Jonas chce sprawdzić, co się z tobą dzieje  powiedział. 
Dziwi mnie, że dzwoni dopiero teraz. Dobrze, że się obudziłaś, będziesz mogła
go zapewnić, że wszystko jest w porządku.
Odrzucając kaptur, odebrał telefon.
 O, Jonas. Tak, jest tutaj. Stara się, żeby wszystkim było ciepło i
wszyscy byli szczęśliwi. Pewnie. Poczekaj chwilę.
David zakrył słuchawkę ręką.
 Przystawię ci ją do ucha. Chcę, żebyś rozmawiała z nim normalnym
głosem. Musi myśleć, że wszystko z tobą w porządku. I bez sztuczek.
Zrozumiałaś?
Pokiwała głową. Biedny David. Powinien wiedzieć, że poddawanie się
bez walki nie leżało w jej naturze.
 Jesteś tam, Cathlynn.  Poczuł ulgę. Była tam, cała i zdrowa, a on tracił
cenne pięć minut, przyznane mu przez policję, na głupie uwagi.
 Tak, oczywiście. Gdzie indziej mogłabym być? Czy z dzieciakami
wszystko w porządku?
Drgnął. Coś było nie tak. Słyszał to w jej głosie.
 Są przerażone, ale nic im nie będzie. Nałykały się trochę wody i
zmarzły potężnie, ale teraz odpoczywają. Zostaną na noc w szpitalu na
obserwację. A jak ty się czujesz?
Zawahała się.
 Tak dobrze jak babcia.
Serce zaczęło mu bić szybciej. Babcia Cathlynn została przecież
podłączona do respiratora. Nie czuła się dobrze. David odebrał telefon.
Zapewnił go, że wszystko było w porządku...
 O mój Boże. David.
David ją miał. Jonas mocniej zacisnął dłoń na słuchawce.
 Tak. Ile czasu ci jeszcze to zajmie?
 Już jadę.
 Aż tak długo? Nie wypuszczą cię wcześniej? Próbowała uspokoić
Davida. Sprytna dziewczyna. Poczuł ucisk w gardle.
 Trzymaj się, Cat. Zaraz tam będę.
Rzucił słuchawkę i pobiegł w głąb korytarza...
 Hej, nie może pan jeszcze wyjść.  Jeden z policjantów wyszedł zza
kontuaru i ruszył za nim.
Jonas chwycił Sterlinga, wychodzącego właśnie z toalety, za kołnierz i
rzucił nim o ścianę.
 Daj mi kluczyki do swojego samochodu. Już! Oszołomiony Sterling
posłuchał.
Wybiegając przez frontowe drzwi, Jonas krzyknął:
 To David! To on zabił Alanę. Cathlynn jest w niebezpieczeństwie.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Kiedy David zamurowywał pomieszczenie, które miało stać się jej
grobem, Cathlynn rozpaczliwie szukała jakiegoś wyjścia. Nie miała zamiaru
umierać w lodowatej piwnicy klasztoru. Palcami związanych rąk obmacywała
ścianę, aż natrafiła na wystający lekko kamień. Rozsuwając dłonie tak daleko,
jak na to pozwalała lina, zaczęła trzeć naprężonym sznurem o ostrą krawędz.
Musiała odwrócić uwagą Davida. Zaczęła z nim rozmawiać.
 Powiedz mi  spytała, sama zdziwiona spokojnym tonem swego głosu 
czy to ty spłoszyłeś wtedy nad rzeką nasze konie?
 To był przypadek.  David przeszedł na drugą stronę zamurowywanego
otworu, pozostawiając ją w środku.  Chciałem zabrać z chaty habit mnicha. Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •