[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego oczach zniknął. Widziała tylko pożądanie.
- Nie mogę patrzeć na ciebie obojętnie. Chciała, aby jej pragnął, aby ją
całował. Jęknął i Kamila pomyślała, że myśli te stały się dla niego tak jasne,
jakby je głośno wyraziła. Przyciągnął ją do siebie gwałtownie i całował
zapamiętale. Jednak dziewczyna odsunęła się od niego.
- Możesz skorzystać z telefonu w sypialni. Tam będzie ciszej.
- Ty mi wcale nie przeszkadzasz - powiedział, zdejmując płaszcz i
sięgając po książkę telefoniczną. - Wynająłem kiedyś faceta do zwykłych
spraw zawodowych i okazał się bardzo dobry. %7łebym tylko przypomniał
sobie jego nazwisko. Zapisałem je w biurze, no, ale na razie nie będę miał z
tego większego pożytku.
- Chcesz na lunch grzanki z serem?
- No pewnie, wspaniale! - odpowiedział, pochłonięty szukaniem
nazwiska w książce telefonicznej. - Jesse Early. To właśnie jego wynająłem.
Millie zajęła się przygotowywaniem posiłku. W tym czasie Ken
rozmawiał z detektywem, ustalając szczegóły i tłumacząc, czego od niego
oczekuje. Nie zdradził jednak miejsca swego pobytu. Potem zadzwonił do
adwokata i opowiedział mu o wszystkim. Nagle, gdy słuchała opowiadania
po raz trzeci, przyszła jej do głowy pewna myśl. Postawiła na stole
miseczkę z chipsami i nalała do kubków parującą czarną kawę. Podsunęła
jeden Kenowi. Mówił chłodno i z rozmysłem. Kiedy odłożył słuchawkę,
spojrzał na dziewczynę.
- Cholera, ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego. Nie wiedziałem, że ktoś
mnie aż tak nienawidzi.
RS
46
- Sam mówiłeś, że w grę wchodzą sumy, które mogą wszystko zmienić.
- Tak, ale jednak wydaje mi się to dziwne. Poza tym, wiesz... moja złość
na Waltera, na jego przebiegłość i bezwzględność... już minęła. Nigdy nie
będę patrzył na życie tak samo, jak przed tym weekendem -powiedział
poważnie.
- Nie wstawiałam grzanek, bo nie chciałam, żeby wystygły.
- Poczekaj kilka minut - poprosił wstając. - Mam jeszcze dwa telefony.
Wyszedł z pokoju, co na pewno oznaczało, że chce zadzwonić do
kobiety. Chciał być sam. Patrzyła, jak idzie przez pokój i serce jej zamarło.
Gdy wyszedł, zrobiło się nagle pusto i cicho. Zaczęła się zastanawiać, czy
zmieni się po rozmowie z inną kobietą.
Gdy wrócił, podszedł prosto do niej i, otoczywszy ją ramionami, wyjął
jej z rąk talerz i postawił na stole.
- Nie trzymałem cię w ramionach już chyba od kwadransa. To stanowczo
za długo.
- Tak. - Wątpliwości pierzchły. Objęła go w pasie. - Twój lunch stygnie.
Jedz - dodała po chwili.
Uśmiechnął się i usiadł.
- O trzeciej muszę pojechać do przytułku. Pracuję.
- O Boże! Będę tu sam zamknięty, nie mając nic do roboty.
Mimo że zachowywał spokój, wiedziała, że to tylko pozory.
- Odechciało mi się jeść. Nie chodzi o twoje gotowanie. - Odłożył
grzankę.
- Może powinnam zrobić coś, co pomoże ci zapomnieć o kłopotach. -
Przycisnęła stopę do jego nogi.
Gniew Kena zniknął równie szybko, jak się pojawił.
Całą uwagę skupił teraz na niej. Uśmiechnął się i rozluznił ramiona.
- Nie trać ducha, a może ci się uda.
Gdy skończył jeść, a kubki zostały ponownie napełnione kawą, Kamila
odezwała się:
- Myślałam o tej całej historii. Powtórz jeszcze raz, co Walter Poplin
zdążył ci przekazać przed śmiercią.
- Wydaje mi się, że powiedział:  ...wiedzieć, że tu będziesz..." Nie wiem,
czy chodziło mu o mordercę, czy o mnie.
- Przypomnij sobie resztę.
-  ...zorganizował... bo pieniądze... wiem wszystko... to raczej... chciał
wszystko..."
- Powiedziałeś, że to nie miało sensu i że niektóre słowa były urwane.
Skinął głową.
RS
47
- Tak. Przyszło ci coś do głowy?
- Myślę o tych czterech facetach, o których mi opowiadałeś. Wyobraz
sobie, że Walter nie powiedział:  To raczej... chciał wszystko".
- O Boże! - wykrzyknął, zgadując, co miała na myśli. - Mógł powiedzieć
 Ratchett". To wyraznie pasuje.  To Ratchett chciał wszystko". Tak mogło
być.
Skinęła głową, obserwując jego wzburzenie. Potarł dłonią kark.
- To chyba to! Zadzwonię do Jesse'a Early'ego. - Nagle pochylił się i
ścisnął ją za ramiona. - Ależ ty jesteś mądra!
Szybko pocałował Kamilę i wyciągnął rękę, przechylając się w tył na
krześle, aby sięgnąć po aparat. Rozmawiał krótko z detektywem. Kamila
sprzątała ze stołu. Odłożył słuchawkę i schwycił dziewczynę w chwili, gdy
sięgała po dzbanek do kawy. Pociągnął do siebie na kolana.
- Co za umysł!
- Logiczne rozumowanie, a może tylko szczęście.
- Pozwól mi podziękować - powiedział wesoło i oboje utonęli w
gorących pocałunkach, które odsunęły na bok wszystkie troski.
- Nie cierpię tego przerywać - stwierdziła, całując go w szyję i zanurzając
palce w jego gęstej czuprynie -ale mam obowiązki. - Umknęła mu z kolan. -
W jakich jesteś stosunkach z igłą i nitką?
- Strasznych. Nie musiałem szyć, bo w domu miałem mamę i siostry, a
potem, kiedy wyjechałem, właściwie nie było takiej potrzeby. Odpruł ci się
guzik? -zapytał, przesuwając dłoń z jej szyi na piersi.
Zaśmiała się, odsuwając rękę mężczyzny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •