[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Walizki zostały zamknięte, a Chris wciąż nie wracał, widocznie uspokajanie zdenerwowanej
Franceski zajęło mu nieco czasu. Ponieważ Tiffany też musiała jakoś dać ujście kłębiącym się
W niej emocjom, zrobiła to. co zawsze jej pomagało uporać się z nimi - zasiadła do pisania.
Włączyła komputer i z szaloną satysfakcją napisała sążnisty artykuł o Brodeyach. nie
zostawiając na nich suchej nitki. Zacytowała daty. fakty, nazwiska...
Gdy skończyła, przeczytała uważnie i roześmiała się głośno. Ależ byłby skandal, gdyby to
wydrukowano! Ale nikt tego nie wydrukuje, ponieważ ona nigdzie tego nic wyśle. Pisanie
było tytko terapią, która odniosła skutek, niczym więcej. Tiffany co prawda zgodnie z dobrym
nawykiem sejfowała tekst podczas pisania, ale teraz zamierzała całość skasować. Nagle
usłyszała szczęk klucza w zamku i pospiesznie wyłączyła komputer.
Chris wszedł do środka, a jego spojrzenie natychmiast padło na stojące na podłodze walizki.
- Co to ma znaczyć? - warknął z wyrazną wściekłością.
- Wiedziałam, że wyrzucisz mnie za drzwi, więc wolałam się przygotować zawczasu.
- Ach. To dlatego ta cała awantura! Chciałaś, żebym kazał ci odejść. - Podszedł do niej.
a jego spojrzenie nie wróżyło nic dobrego. - Wykombinowałaś sobie, że jak się publicznie
pokłócisz z Franceses i będziesz wykrzykiwać moje imię. wywołując skandal, to osiągniesz
swój cel.
Poczuła, że nie jest tak twarda, jak myślała, gdyż mimo wszystko zrobiło jej się jakoś dziwnie
przykro. Nie chciała zranić Chrisa. Naprawdę nie chciała. Najlepiej będzie jak najszybciej
zakończyć tę scenę i rozstać się.
- Nie kłóćmy się już. Po prostu daj mi obiecane tysiąc funtów i pozwól mi odejść.
- Pieniądze! - wycedził z pogardą. - Tylko o nie ci chodzi! Ale nic z tego. Przeliczyłaś
siÄ™. kotku.
Aż otworzyła usta ze zdumienia.
- Jak to? Chcesz, żebym została?
- Owszem - uśmiechnął się mało życzliwie. - Jeszcze z tobą nie skończyłem...
Została więc i ich życie potoczyło się dawnym trybem. Jednakże uwaga Chrisa, że chodzi jej
wyłącznie o pieniądze, nie dawała jej spokoju. Owszem, płacił za jej ubrania i kosmetyki, ale
przecież sam na tym korzystał. Ani nie dawał jej kosztownych prezentów, jakimi zazwyczaj
obsypuje się kochanki, ani też ona nigdy się ich nie domagała. Ech. gdyby mogła mu pokazać,
co to znaczy znalezć się w takiej sytuacji jak ona. nie mieć nic własnego i całkowicie zależeć
od kogoś innego... Marzenie ściętej głowy.
Dwa dni pózniej przyszła do niej odpowiedz z miesięcznika, do którego wysłała swój artykuł.
Nerwowo rozdarła kopertę, z której nieoczekiwanie wypadł czek na pięćset dolarów. Przyjęli
jej tekst do druku!
Przez cały ranek zastanawiała się, jak wydać te pieniądze. Mogłaby na przykład kupić bilet do
Anglii. Odpada, nie ma paszportu. No. to mogłaby ukryć się gdzieś w Ameryce. Nie. pięćset
dolarów na długo nie starczy. Zrobić komuś prezent? Ale komu? Nie miała nikogo na
świecie. Sobie coś kupić? Ale co? Ciuchy miała, mieszkania nie mogła urządzać, bo nie
należało do niej. Co by mogła za to kupić?
Pierwsza, szalona myśl. która od razu przyszła jej do głowy na widok pieniędzy, zaczęła
wracać z coraz większą siłą. Wreszcie Tiffany uległa pokusie, udała się do najbliższego banku
i zamieniła czek na dolarowe banknoty.
Gdy Chris wrócił wieczorem do domu. ujrzał niecodzienny widok: od drzwi ciągnął się szlak
z rozsypanych pieniędzy, wiodący aż do łóżka, na którym leżała cała sterta rozrzuconych
banknotów. Na krześle przy łóżku siedziała z założonymi rękami Tiffany.
- Co to ma znaczyć? - spytał z niebotycznym zdumieniem.
- To twoja zapłata.
- Moje co?
- Teraz ja ci zapłacę za seks. Rozbieraj się.
ROZDZIAA SIÓDMY
- Coś u ciebie nie w porządku ze słuchem? - spytała zjadliwie. - Mówiłam wyraznie, że
masz się rozbierać. A ja będę siedzieć i się przyglądać.
- Co to za gra. Tiffany?
- Ta sama. co przedtem. Tylko gracze zamienili się miejscami. Teraz ty będziesz
zabawka, w moich rękach i teraz ty będziesz spełniał moje zachcianki.
Oparł się o framugę, a na jego ustach nieoczekiwanie pojawił się kpiący uśmieszek.
- A gdybym nie miał ochoty brać udziału w grze?
- Problem polega na tym. że nie ma się wyboru - zakomunikowała lodowatym tonem. -
Jak się nie zagra, to nie dostanie się jedzenia i miejsca do spania, a w końcu zostanie się
wykopanym na bruk. Zaczynasz rozumieć?
Jego twarz przybrała jakiś dziwny wyraz, którego Tiffany nie potrafiła określić. Jednak po
chwili jego rysy stwardniały.
- SkÄ…d masz pieniÄ…dze?
- Zarobiłam je. ale nie tak. jak myślisz. Pewien magazyn ma wydrukować mój artykuł,
zapłacili mi za to pięćset dolarów. Całą tę sumę dostaniesz co do centa za swoje usługi.
Doceń moją hojność. No. czemu nie zaczynasz pokazu? - drwiła bezlitośnie. - Mogę zgasić
część świateł i włączyć nastrojową muzykę, żeby ci było łatwiej. Ty sobie nie zawracałeś
głowy takimi drobiazgami, ale ja jestem gotowa pójść na pewne ustępstwa, gdyż rozumiem,
że pierwszy raz jest zawsze trudny. A to będzie pierwszy raz. kiedy to ty zostaniesz
wykorzystany.
Widać było. że Chris z całej siły zacisnął szczęki.
- Aż tak mnie nienawidzisz? - spytał zmienionym głosem.
- Tak.
Przez długą chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu, po czym odwrócił się plecami i wyszedł
z sypialni.
- Wracaj, tchórzu! - krzyknęła za nim. - Wracaj i sam się przekonaj, dlaczego cię
nienawidzÄ™!
Wrócił i bez słowa zaczął się rozbierać. Robił to spokojnie, ani na chwilę nie spuszczając
wzroku z Tiffany i nie okazując śladu zażenowania. Nie pozował też, nie udawał. nie napinał
mięśni, żeby jej się bardziej podobać. Po prostu był sobą.
Tiffany czuła, że dzieje się z nią coś dziwnego. Zamiast satysfakcji z upokorzenia go, czuła
palący wstyd za to. co zrobiła. Zemsta wcale nie okazała się słodka, a wymierzone w Chrisa
ostrze nieoczekiwanie obróciło się przeciw niej. Chciała, by się zbuntował, by przerwał tę
niesmaczną farsę, którą sama wyreżyserowała.
- A teraz na łóżko - zakomenderowała, gdy stał przed nią zupełnie nagi. co zresztą nie
ambarasowało go w najmniejszym stopniu.
- Na pieniÄ…dze?
- Tak, tam jest twoje miejsce - zacytowała z pogardą.
Miała nadzieję, że jej nie posłucha, lecz po chwili zastanowienia wykonał polecenie. Teraz
ona się rozebrała, lecz Chris wcale na nią nie patrzył, jego wzrok był wbity w sufit. Uklękła
przy nim i zaczęła go dotykać, tak jak on miał to zwyczaj robić z nią. Była sfrustrowana i zla
na siebie, ale duma nie pozwalała jej się wycofać. Tiffany postanowiła do końca
przeprowadzić swój plan, który miał dać Chrisowi posmak tego. przez co ona musiała przejść.
Nadał leżał na wznak i starał się nie reagować, lecz jego ciało zdradzało go, tak samo jak
niegdyś jej ciało zdradzało ją.
- Pragniesz mnie. prawda? - wyszeptała uwodzicielsko Tiffany, po czym nagle cisnęła
mu w twarz garść banknotów. - To musisz się zadowolić tylko tym. bo ja nie chcę ciebie! -
Wyskoczyła z łóżka i zamierzała go tak zostawić. Zapomniała przy tym jednak, ze z Chrisem
nie pójdzie jej lak łatwo. Chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Owszem, chcesz! I zaraz ci to udowodniÄ™.
I udowodnił, a Tiffany mimo wszystko jakoś nie za bardzo się broniła...
Kiedy potem została sama w sypialni, gdyż Chris poszedł wziąć prysznic, popatrzyła
bezradnie na pomięte banknoty, a w jej oczach pojawiły się łzy wstydu. Jak mogła coś takiego
zrobić? Jak mogła tak obrzydliwie postąpić? Nagle poczuła się strasznie nieszczęśliwa.
Gdzieś z dali dobiegło wycie karetki i Tiffany nagle poczuła złość na samą siebie. Inni ludzie
mają sto razy poważniejsze problemy, spotykają ich prawdziwe tragedie, a ona użala się nad [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •