[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niała.
- Słyszałam, że była pani u Yardleyów - odezwała
się dyszkantem. - Jak widać, książę Sharnbrook podjął
w końcu tę mężną decyzję. Sophia to takie mile słodkie
dziecko. Mam nadzieję, że zrobi pani wszystko, aby
pięknie wyglądała, madame. Nikt nie przypuszczał, że
Sharnbrook da się zakuć w małżeńskie kajdany. Jako
kawaler do wzięcia jest już stracony, więc teraz kolej
na Angmeringa. On powinien być następny.
- Och, milady - uśmiechnęła się głupawo poczwara
strzegąca jej torebki - czy możliwe, żeby pani o tym nie
słyszała? Lord Angmering założył się z Jackiem Perce-
vałem, że na pewno przez następny rok zostanie jeszcze
kawalerem. Dodał również... - zaczerwieniła się lekko
i urwała.
Lady Leominster, która znana była z tego, że nie
przebierała w słowach, poleciła jej z naciskiem:
- Wypluj wreszcie z siebie te sÅ‚owa, moja droga. Je­
stem pewna, że madame nie wezmie ci za zÅ‚e tej otwar­
tości. Jakby nie było, jest Francuzką, a wszyscy wiemy,
jacy sÄ… Francuzi.
- On powiedział, że woli niezobowiązujący układ,
jeżeli rozumie pani, co mam na myÅ›li. TwierdziÅ‚, że da­
my, które godzÄ… siÄ™ na wolny zwiÄ…zek, sÄ… mniej wyma­
gające od żon - lub coś w tym sensie.
- Typowe dla mężczyzny - odparÅ‚a milady, spoglÄ…­
dając na Louise. Jej spojrzenia nie można było określić
inaczej niż znaczące. - Chodzą wieści, że znalazł sobie
raka damę. Ciekawe, kto to może być?
Nie zamierzała być złośliwa. Powiedziała to tylko,
zęby rozbawić siebie i swoje otoczenie. Louise czuła,
ze jej policzki pokrywajÄ… siÄ™ krwistym rumieÅ„cem. Sko­
rzystała z okazji i uklękła, aby upiąć suknię, którą jej
krojczym zdążyÅ‚a już wÅ‚ożyć na damÄ™ przed jej powro­
tem od Yardleyów.
- Nie mam pojęcia, milady. Wiem tyle samo co pani.
Odpowiedz nie dotknęła ważnej klientki, wrÄ™cz od­
wrotnie, nawet ją ubawiła. Wczoraj wieczorem Jack
Perceval powiedziaÅ‚ jej w wielkim zaufaniu, że ma po­
wody, aby sądzić, że lord Angmering zadurzył się
w madame Felice. Należało podziwiać czelność, z jaką
Francuzka wyparła się tej prawdy.
Lady Leominster pochyliła się i słodziutkim głosem
zasyczała do ucha Louise:
- Jestem pewna, że wie pani znacznie lepiej ode
mnie, moja droga, ale życzę pani szczęścia. Angmering
jest wspaniałym młodym dżentelmenem, aczkolwiek
trochÄ™ ekscentrycznym. Uchodzi za milczka.
Louise podniosła się z kolan i rozprostowała plecy.
- Nie wydaje mi siÄ™, aby ten kolor byÅ‚ dla pani sto­
sowny, milady - zauważyła sucho. - Jest za bardzo
krzykliwy. Uważam, że w innym kolorze byłoby pani
znacznie bardziej do twarzy. Delikatna czerwieÅ„ w od­
cieniu fioletu byłaby odpowiedniejsza dla pani cery niż
taki zdecydowany szkarłat jak ten.
Damie z towarzystwa z pewnoÅ›ciÄ… nie wypada mru­
gać okiem, ale lady Leominster to właśnie zrobiła -
mrugnęła do Louise porozumiewawczo.
- W takich wypadkach zawsze zdajÄ™ siÄ™ na pani zda­
nie, madame. Ma pani Å›wietny gust, a pani kreacje od­
znaczajÄ… siÄ™ wyjÄ…tkowym smakiem. Zamierzam zawsze
się u pani ubierać. Przez tę kiepską krawcową, u której
dotychczas sobie szyłam, wyglądałam jak Cyganka na
jarmarku.
Słowa  Cyganka na jarmarku" przypomniały Louise
o Marcusie, lordzie Angmering, który robił paskudne
zakÅ‚ady z takimi ludzmi jak Jack PercevaÅ‚. Nigdy wiÄ™­
cej nie nazwie go panem Marksem. Pan Marks nie bÄ™­
dzie więcej uwodził biednych dziewcząt i niszczył ich
życia, aby wygrać haniebny zakład. Natomiast lorda jak
widać, stać na wszystko. Niech no tylko zjawi się w jej
domu w sobotę! Pomyśleć tylko, jakim językiem ta
pewna siebie i rzekomo dobrze wychowana dama roz­
mawiała z nią przed chwilą; zmyje mu za to głowę, to
pewne!
Nadeszła sobota. W Marcusie wszystko dygotało
wewnÄ…trz z niecierpliwoÅ›ci. WróciÅ‚ do domu przy Ber­
keley SÄ…uare w piÄ…tek wczesnym popoÅ‚udniem, a wie­
czorem zjawiÅ‚ siÄ™ Jackson z sensacyjnymi wiadomo­
ściami. Marcus wysłuchał go, żałując tylko, że musi
czekać aż do rana, aby poinformować Louise, że jest
naprawdę Louise Cleeve i że on ma w ręku dokumenty
potwierdzajÄ…ce ten fakt.
ZdziwiÅ‚o go jednak, kiedy po przybyciu do jej dom­
ku w Chelsea sÅ‚użąca wprowadziÅ‚a go do pustego salo­
nu. Oznajmiła, że madame jest zajęta i że zejdzie do
niego wtedy, gdy skończy to, co ma do zrobienia.
Nigdy w życiu nie rozsadzała go taka niecierpliwość. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •