[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tęczą jedwabi i atłasów. Dwie eleganckie smukłe kobiety gawędziły przy oknie. Na ich
widok przerwały rozmowę i podeszły bliżej, taksując Sarah uważnym spojrzeniem.
- Sarah, poznaj Natalie i Cristinę. Są stylistkami i pomogą ci wybrać coś odpo-
wiedniego na dzisiejszy wieczór.
Sarah pomyślała z niepokojem o liliowej sukience spoczywającej w jej torbie i za-
rumieniła się z zakłopotania. Najwyrazniej okazja była dużo poważniejsza, niż jej się
wydawało.
R
L
T
- Dzięki - wymamrotała, ściskając chłodne wypielęgnowane dłonie obu kobiet.
- Kosmetyczka przyjdzie, kiedy już wybierzesz suknię, a pózniej fryzjerki i maki-
jażystki.
Sarah słuchała, zaskoczona.
- Ale tych rzeczy jest strasznie dużo. Jak mam sobie poradzić z wyborem?
- Po to właśnie są tu Natalia i Cristina. Nie martw się, nie będą cię do niczego
zmuszać. Nie pozwól się tyranizować.
Natalie i Cristina roześmiały się grzecznie, kiedy Lorenzo odwrócił się do wyjścia.
Wciąż patrzyły na Sarah w bardzo denerwujący sposób.
- A ty? - odwróciła się do Lorenza, próbując opanować panikę.
- Mam kilka spotkań. Wrócę po ciebie około szóstej.
Dlaczego, zastanawiała się Sarah trzy godziny pózniej, leżąc na łóżku z twarzą
wciśniętą w poduszkę, kobiety poddają się czemuś podobnemu dobrowolnie? Krzyknęła
z bólu, kiedy kosmetyczka brutalnie zerwała pasek wosku z jej prawej łydki. Już roze-
branie się przed Natalie i Cristiną do okropnej bielizny koloru gumy do żucia było wy-
starczająco stresujące, ale dzień zmienił się w koszmar, kiedy pojawiły się kosmetyczki.
Parówka twarzy, peeling, wyskubywanie brwi - w lustrze wyglądała na zgnębioną i obo-
lałą i tak się czuła. Innym kobietom najwyrazniej to nie przeszkadzało. Sarah wszystkie
te zabiegi przypominały wyszukane tortury.
- Nogi gotowe - mruknęła kosmetyczka, oskubując sobie resztki wosku z palców.
Teraz zajmiemy siÄ™ liniÄ… bikini.
- Nie! - Sarah usiadła gwałtownie, owijając się szlafrokiem.
Kosmetyczka popatrzyła na nią z dezaprobatą, zupełnie jakby oznajmiła, że nie
zamierza nigdy więcej myć zębów.
- W takim razie paznokcie.
Jednak Sarah musiała przyznać, że jest coś w powiedzeniu, że trzeba cierpieć, żeby
być piękną. Kiedy nadszedł czas włożenia bielizny, którą wybrały dla niej Natalie i Cri-
stina, w końcu przestała się czuć zażenowana i unikać widoku swojego odbicia w lustrze.
Wprost trudno jej było uwierzyć, że to gładkie opalone ciało należy do niej. Natalie i Cri-
R
L
T
stina pomogły jej włożyć wybraną suknię. Była atłasowa, w kolorze truskawek ze śmie-
taną, a styl empire doskonale podkreślał piękny dekolt Sarah. Chociaż buty nigdy nie ro-
biły na Sarah specjalnego wrażenia, teraz przyznawała, że dobrane odcieniem do sukni,
jasnoczerwone sandałki na wysokim obcasie były po prostu prześliczne. Ale zródłem
największej radości było okiełznanie przez dwie fryzjerki jej nieposłusznych loków. Te-
raz włosy spadały jej na ramiona ciężką jedwabistą falą.
- Bella. Se bella - oznajmiła z satysfakcją Natalie, a reszta zespołu zgodziła się z
niÄ… z entuzjazmem.
Sarah poczuła się szczęśliwa i promieniowała tym szczęściem na zewnątrz. Jeszcze
nigdy nie była tak usatysfakcjonowana swoim wyglądem jak dzisiejszego wieczoru.
Zapukano do drzwi i nagle pokój wypełnił się nerwową krzątaniną. Natalie i Cri-
stina strzepnęły i wygładziły nieistniejące pyłki i fałdki, by błyskawicznie zniknąć wraz z
resztą dziewcząt w przyległej sypialni.
A potem w progu stanÄ…Å‚ Lorenzo.
Sarah wstrzymała oddech.
Nienaganny w czarnym garniturze i czarnej, rozpiętej pod szyją koszuli. Był świe-
żo ogolony, a włosy miał jeszcze mokre po kąpieli. Wyglądał arogancko, wyniośle i tro-
chę groznie, gdy tak badał ją wzrokiem. Pochwyciła króciutki błysk rozczarowania, a po-
tem spotkali; siÄ™ wzrokiem.
- Wyglądasz pięknie - powiedział szorstko.
Podniosła srebrzystą kopertówkę.
- Idziemy?
Na szczęście zdołała pokryć uczucie przykrości uśmiechem. Wyglądała pięknie.
Ale on najwyrazniej spodziewał się doskonałości.
R
L
T
ROZDZIAA ÓSMY
Lorenzo szedł za nią, niezdolny oderwać oczu od pełnych bioder obleczonych w
różowy atłas. Przynajmniej jedno, czego w niej nie zmieniły, pomyślał ze znużeniem. To
była prawda. W kosztownej sukni, butach na wysokim obcasie i w makijażu Sarah wy-
glądała rewelacyjnie, ale całkiem obco. Różnica była taka jak pomiędzy bujną, pachnącą
różą z przydomowego ogródka a sztywną, nawoskowaną, perfekcyjną w każdym calu
różą w celofanowym opakowaniu, kupioną w renomowanej kwiaciarni. On wolał to
pierwsze.
Wsiedli do windy i Sarah wcisnęła przycisk parteru.
- Piękne paznokcie - powiedział miękko. - Takie, jakich zawsze pragnęłaś.
Były bladoróżowe, z delikatnymi półksiężycami bieli na czubkach, takie jak opisa-
ła mu wtedy, u Gennara. Wyciągnęła dłonie i podziwiała je przez chwilę.
- W końcu przypominam prawdziwą kobietę. Szkoda, że Lottie nie może tego zo-
baczyć.
Prawdziwa kobieta, pomyślał. Przypomniał ją sobie w kuchni, z potarganymi wło-
sami i piersiami poruszającymi się pod spłowiałą zieloną koszulką, pochylającą się, by
włożyć coś do zmywarki, w krótkiej dżinsowej spódniczce, odsłaniającej fantastyczne
nogi... Była prawdziwą kobietą w każdych okolicznościach, a nie jedną z tych lalek, któ-
re Lottie scharakteryzowała tak trafnie, a tak pogardliwie.
Taksówka wodna czekała w hotelowej przystani i kiedy Lorenzo pomagał Sarah
wsiąść, doleciała go delikatna woń.
- Pięknie pachniesz.
Uniosła starannie ukształtowane brwi w geście zdziwienia.
- Naprawdę? Chciały mnie czymś spryskać, ale się nie zgodziłam. Może to coś do
włosów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •