[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na Agatę.
- Mówiłaś im coś? - zapytałem dziewczynę.
- Wybacz, ale nie jestem gladiatorem - odpowiedziała. - Opowieści dziadka nie
uważam za tak cenne, żeby mieli wam coś zrobić.
- Użyliśmy małego podstępu - pochwalił się Batura. - To przedziwne, że wasza ofiara
tak was polubiła, iż powiedziała wszystko, co chcieliśmy wiedzieć. Wskazała nam miejsce
ukrycia tego - w tym momencie Batura wyjął z wewnętrznej kieszeni zamykaną torebkę
foliową z mapą w środku. - Wiesz, co to jest?
- Miejsce wiecznego spoczynku niemieckiego okrętu podwodnego - odpowiedziałem.
- Nie mieliście pewności, gdzie on leży. Dlatego nurkowaliśmy za pierwszym razem przy
jakimś U-Boocie. Szukaliście tego właściwego. Ile leży na dnie w okolicach Helu?
Batura obejrzał mapę.
- Trzy - stwierdził. - Ten, który odwiedziliście, był tym właściwym.
- Do czego wam jesteśmy potrzebni? - odezwał się Michał.
- Teraz już do niczego - oświadczył Batura. - Początkowo Sebedian chciał was
wykorzystać do znalezienia informacji o tym okręcie, potem okazało się, że jesteście idealną
przynętą dla policji. Za pózno odkryliście chipy w waszych piankach.
- To co teraz z nami zrobicie? - dopytywał się Michał.
Nie mieliśmy okazji usłyszeć odpowiedzi, bo do kajuty wszedł Kostia i pochylił się do
ucha Batury. Poczuliśmy drżenie kadłuba  Filadelfii , która przyspieszyła.
- Pan Tomasz nie daje za wygraną - powiedział do mnie Batura wychodząc do
sterówki.
Sara i Finder przez cały czas milczeli, bo rozmawialiśmy po polsku i oni nie rozumieli
ani słowa. Odwróciłem się do Michała, lecz nie zdążyłem nic powiedzieć.
- Macie milczeć! - krzyknął Finder.
Po kilkudziesięciu minutach  Filadelfia zacumowała do  Diabolo . Batura przyszedł
po nas i kazał nam wejść do ładowni statku. Czekał tam na nas liczny komitet powitalny.
Mister Sebedian palił cygaro. Danielle miała zimne spojrzenie. Wzrokiem szukałem twarzy
Julia. Tylko na niego mogliśmy tutaj liczyć. Stał w ostatnim szeregu i zauważywszy moje
spojrzenie puścił oko.
- I znowu się spotykamy, panie Pawle - odezwał się Mister Sebedian. - Ostatnio
opuścił pan nasze gościnne progi w dużym pośpiechu. Teraz możemy nadrobić zaległości i
trochę sobie porozmawiać. Zapraszam do mesy.
Rozdzielono nas z Agatą.
- Kawy? - zapytał Sebedian podchodząc do stolika, gdzie stały czajniczki.
W mesie byli jeszcze Danielle i Steve. Nikt nie zareagował na jego propozycję.
- Nie? - Sebedian uśmiechnął się. - Macie wobec mnie dług do spłacenia. Musicie
skończyć pracę, którą rozpoczęliście.
Milczeliśmy patrząc na Sebediana, który usiadł naprzeciw nas zakładając nogę na
nogę. W jednej dłoni trzymał spodek, w drugiej dwoma palcami filiżankę. Popijał kawę
drobnymi łykami.
- Mieliście okazję dopłynąć do drzwi ładowni - mówił. - Wiecie, że drzwi są
zaminowane. Mam tu schemat. Proszę powiedzieć, czy to da się pokonać? - zapytał Michała
podając mu kartkę z rysunkiem.
Przyjaciel nie wziął jej do ręki, więc kartka swobodnie opadła na blat.
- Pan wie, że wszystko da się obejść - odpowiedział Michał patrząc w oczy Sebediana.
- Tylko czy nam się będzie chciało?
- Będzie. Zapominacie o swojej uroczej koleżance. To twarda dziewczyna, ale nawet
ona nie przeżyje dłużej niż pół godziny w morzu, gdyby na przykład wypadła za burtę.
- Gdyby jej los był nam obojętny? - Michał nie dawał za wygraną.
- Wylądowałaby w morzu. Następny w kolejce byłby pan Paweł.
- Dobrze, pójdziemy tam - odezwałem się.
Sebedian uśmiechnął się zadowolony.
- To rozsądna decyzja - rzekł kiwając z zadowoleniem głową.
- Co stanie się z nami po wykonaniu zadania? - zapytałem.
- Nie lubię zabijać bez potrzeby - oznajmił Sebedian. - Zabierzemy was na długą
wycieczkę, a po drodze wysadzimy w takim miejscu, żebyście nie mogli nam zaszkodzić.
- Jaką mamy gwarancję?
- %7ładnej.
Pozwolili nam się zdrzemnąć trzy godziny. Potem zjedliśmy lekki posiłek i
rozpoczęliśmy przygotowania do nurkowania. Osobiście sprawdzaliśmy każde urządzenie,
zawór, wężyk. Założyliśmy pianki do nurkowania i zeszliśmy do  Filadelfii . Na pokładzie
okrętu podwodnego byli też Rosjanie, Sara, Julio i Hans.
Po kilkunastu minutach weszliśmy z Juliem do śluzy na dziobie. Woda powoli
podnosiła się.
- Jak wam było na wolności? - zażartował Julio.
- W porządku - odpowiedziałem. - Nie urwali ci głowy za to, że dałeś nam pistolet?
- O niczym nie wiedzieli.
- Wiecie, że nie przeżyjemy tego nurkowania? - odezwał się Michał.
- Czemu? - zdziwił się Julio.
- Drzwi ładowni są zamknięte na prymitywny zamek szyfrowy, do którego
mechanizmu podłączono ładunki wybuchowe - tłumaczył Michał. - Po tylu latach w wodzie
wszystko to stanowi jeden wielki szmelc, którego nikt rozsądny nie powinien dotykać. Nawet
najmniejsza detonacja w ciasnym pomieszczeniu przedsionka ładowni zabije nas. To misja
samobójcza. Mamy nie otworzyć, a zamknąć dostęp do środka  Wilhelma Gustloffa . Jakie
jest twoje zadanie? - Michał zapytał Julia.
- Mam was pilnować, żebyście nie uciekli - oznajmił.
- Chyba rozumiem - olśniło mnie. - Sebedian chce spowodować wypadek na
 Gustloffie , żeby na niego zwrócić uwagę władz. W tym czasie dobierze się do U-Boota.
- Przecież nie może być w dwóch miejscach jednocześnie - zauważył Julio.
- Ma przecież  Filadelfię .
- Pomożesz nam? - spytałem Julia.
- Jasne, co mam zrobić?
- Pomóc nam w ucieczce odwracając uwagę załogi  Filadelfii .
- Nie ma sprawy. Mój aparat oddechowy coś się psuje.
Woda sięgała już naszych ust, więc założyliśmy maski. Po kilku minutach otworzyły
się drzwi śluzy. Julio wypłynął pierwszy. Michał zatrzymał mnie na chwilę. Wyjął z ust ustnik
i coś jeszcze. Dwoma palcami trzymał pocisk pistoletowy. Domyślałem się, że pochodził z
Glocka podarowanego nam przez Julia. Mój przyjaciel złamał pocisk na pół. Zrozumiałem, że
nie powinniśmy ufać Julio, skoro dał nam broń, która nie mogła zrobić krzywdy załodze
 Diabolo .
Popłynęliśmy w zielonkawy mrok kierując się w stronę światła latarki Julia. Michał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •