[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Z Paryża zdążył jeszcze wrócić do Moskwy i tam chyba lepiej, że tam właśnie umarł.
Dopiero wtedy wszyscy poczuli, co stracili, także i ci, którzy za życia go nie doceniali.
Kiedy odszedł, serca milionów ludzi zamarły z rozpaczy: nie tylko jego rosyjskich słuchaczy
także tych, którzy go choćby raz słyszeli.
41
Przez wiele lat dostawałem mnóstwo listów z całego Związku Radzieckiego. Ze
zrozumiałych powodów: sporo moich filmów trafiło na ekrany tamtejszych kin,
otrzymywałem nagrody na festiwalach, występowałem też gościnnie z Teatrem Narodowym.
Do dziś jestem przekonany, że po polskiej jest to moja najwspanialsza publiczność.
Bardzo liczna Potop obejrzało 70 milionów widzów, nie licząc publiczności telewizyjnej.
Wajda jest tam legendą, a ja miałem szczęście zagrać w dziesięciu jego filmach. Opowiadał
mi Barysznikow, że hanuszkiewiczowskiego Hamleta obejrzał jeszcze jako student szkoły
baletowej dwukrotnie. Za każdym razem na stojąco!
Był taki czas, że do Teatru Narodowego przychodziło tygodniowo kilkaset listów
adresowanych do mnie. Nawet nie miałem czasu ich wszystkich przeczytać. Po wybuchu
Solidarności w ogóle przestały przychodzić, jak nożem uciął.
Popatrzcie tylko, jaki to dobrze zorganizowany kraj, jak ta komuna kiedy chce
doskonale działa. Oczywiście, potrafi tylko niszczyć. Ileż to energii pochłonęło utrudnianie
życia ludziom i całym narodom, ileż wysiłku kosztowało podzielenie ich i zantagonizowanie,
a ile czasu i pieniędzy zmarnowano na utrudnienie wszystkiego, co tylko chora imaginacja
mogła uznać za podejrzane. Sam się o tym przekonałem, kiedy wyjeżdżałem na drugie
wspominki Wysockiego...
Jeszcze w Paryżu obiecałem Marinie, że będę w Moskwie, choćby się waliło i paliło, 40
dnia po jego śmierci. Według religii prawosławnej w tym dniu dusza już ostatecznie żegna się
z ciałem.
Drugi raz mieliśmy wspominać Wołodię 2 września. Dzień czy dwa wcześniej poszedłem
do Filmu Polskiego , współwłaściciela naszych paszportów. W ten chytry sposób trzymano
nas na uwięzi: Jak będziecie grzeczni, to zagracie za granicą w grzecznych filmach... A jak
nie, to nie będziecie w ogóle grali . Takie panowały reguły. W ten sposób straciłem wiele
filmów, nie mając o tym pojęcia. Nawet w Blaszanym bębenku mogłem nie zagrać, bo ktoś za
mnie już powiedział nie . W tym czasie zmarł szef resortu kultury Janusz Wilhelmi. Jego
następcy powiedziałem, że nie chciałbym przekradać się przez zieloną granicę , ale jeśli nie
dostanę zezwolenia na granie w tym filmie, będę do tego zmuszony. Panie Danielu
usłyszałem wówczas jasne, że zagra pan oficjalnie. Przecież taki rozkaz jest głupi . Ten pan
nazywał się Jan Mietkowski i warto go wspomnieć dobrym słowem. Tylko parę miesięcy był
ministrem kultury i niczego złego nie zrobił. Dzięki niemu Polska była współproducentem
Blaszanego bębenka.
Przy okazji chciałbym złożyć wspierający donos na ówczesnego dyrektora Filmu
Polskiego , młodego, inteligentnego faceta, Janka Zaporowskiego. Poszedłem do niego i
powiedziałem:
Muszę jechać na wspominki mego przyjaciela Wysockiego do Moskwy.
Spojrzał na mnie z ukosa i spytał:
Nie mogłeś wybrać sobie czegoś łatwiejszego? Jakiś Hongkong, Tajwan, Amerykę
Południową, załatwię od ręki. Akurat teraz do Moskwy? Przewiduję kłopoty.
No, ale właśnie tam to się odbywa.
No dobrze usłyszałem. Pani Jadziu, proszę pisać... rozumiesz musimy rzucić jakimś
nazwiskiem, żeby wyglądało na to, ze jedziesz na spotkanie z kimś ważnym.
Pomógł mi, jak tylko potrafił. Na odchodnym dodał:
Jak mnie wyrzucą to przynajmniej będę wiedział za co.
Wyjechałem tego samego dnia wieczorem.
W Moskwie wylądowałem o zmroku. Z daleka zobaczyłem oczekujących mnie Siewę,
Kolę, kogoś jeszcze. Ruszyłem w ich stronę, a oni dają mi znaki, że ktoś jeszcze na mnie
czeka. Spostrzegłem machającego do mnie, sympatycznie wyglądającego, dobrze ubranego
42
mężczyznę. Wiem doskonale, kim on jest, co najmniej w randze majora. Byłem mu nawet
wdzięczny, gdyż przeprowadził mnie przez odprawę celną bez najmniejszych kontroli, jak
VIP a. Okazało się, iż doskonale wie, że przyjechałem tu na wspominki po zmarłym
przyjacielu. Stwierdził, że jest od tego, aby się mną opiekować, służy swoim samochodem.
Upewnił się, że mam zabookowane miejsce w samolocie na jutrzejszy poranny lot, schował
mój bilet i paszport:
%7łeby nie zginęły wyjaśnił. Na pewno sobie trochę wypijecie, bo jakże tu nie wypić na
wspominkach. Ja jestem do pana dyspozycji. Jutro o 5 rano będę na pana czekał przed
domem. Samolot ma pan wcześnie.
Trzeba przyznać, że wspaniale to zostało zorganizowane. Wszystko odbyło się szybko i
sprawnie. Było mi to nawet na rękę, ponieważ wszędzie mnie podwiózł, a zachowywał się
bardzo dyskretnie.
Wszystkie moje pobyty w Moskwie wyglądały mniej więcej tak: lotnisko, samochód,
przyjÄ™cie, czyjÅ› dom, hotel. ZupeÅ‚nie jak u Jerofiejewa w Moskwa Pietuszki: «Wszyscy
mówią Kreml, Kreml , od każdego to słyszę, a ja sam ani razu Kremla nie widziałem. A ileż
to już razy (chyba z tysiąc razy) na bani albo z kacem Moskwę schodziłem z północy na
południe, z zachodu na wschód, od krańca do krańca, i na ukos, i jak popadło, a Kremla ani
razu nie widziaÅ‚em». Podobnie i ja naprawdÄ™ nigdy nie widziaÅ‚em Moskwy. Dane mi byÅ‚o
poznać wielu wspaniałych ludzi, a na tym zależało mi bardziej niż na murów pięknie .
43
Ta jedna noc w Moskwie była moją pierwszą nie protokolarno teatralno festiwalową, lecz
całkowicie prywatną wizytą w Związku Radzieckim. Przyjechałem pełen wrażeń i emocji,
przecież tak wiele działo się w moim kraju. Wprost z lotniska udałem się do mieszkania
Wołodi na Małą Gruzińską. Byli tam już oba jego synowie z pierwszego małżeństwa (jeden
jest aktorem, drugi scenarzystÄ…), Marina, Demidowa, Achmadulina, Jurski, Smiechow,
Jewtuszenko, Wozniesienski, Okudżawa, Michałkow i wielu, wielu innych. Zwracała uwagę
zapłakana młoda dziewczyna. Okazało się, że to Lusia, telefonistka z internacjonalnej . To
ona, kiedy Wysocki nocami poszukiwał Mariny, odnajdywała ją gdziekolwiek była i
natychmiast łączyła. Zawsze. Złapała ją nawet u fryzjera! w Brazylii, dokąd Marina po
kłótni z Wołodią wyjechała, nic nikomu nie mówiąc. Lusia i tam ją znalazła. Na szczęście.
Wysocki poświęcił Lusi kilka piosenek, choć nigdy jej na oczy nie widział.
Po wspominkach na Małej Gruzińskiej pojechałem z Mariną na grób Wołodi. Padał
deszcz, było ciemno. Z Małej Gruzińskiej blisko na cmentarz Wagańkowski. Całą drogę
towarzyszyły nam nieprzebrane tłumy, tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi. Jechaliśmy bardzo
wolno, Marina siedziała obok, rozpoznawano nas, ludzie się rozstępowali. Im bliżej
cmentarza, tym wyrazniej widzieliśmy łunę. Płonęły wielkie ogniska. Zobacz, z czego one
są zwróciła się do mnie zapłakana Marina. Patrzę, oczywiście, drewno. Ale jakie?! Z
połamanych gitar!
Na grób Wołodi przyjechali ludzie z całego wielkiego kraju, łamali swe instrumenty i palili
na stosach. Tak żegnali największego z nich.
Nie bardzo chciałbym się wtrącać do dyskusji, czy pomnik Wysockiego, na który
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- Frederik Pohl & Cecil Kornbluth Gladiator at Law
- Dumas, Alejandro El caballero de la maison rouge
- James Herbert Once
- Trafna diagnoza
- Zeydler Zborowski Zygmunt Dśźem z czarnych porzeczek
- Emily Ryan Davis [Taken in Bondage 03] Tangled & Bound [EC Taboo] (pdf)
- Chemical Wizardry Anabolic Stero
- Dan Millman Droga milujacego pokoj wojownika
- Asimov, Isaac Robot 2 The Naked Sun
- Cabot Meg Pamić™tnik Ksi晜źniczki 1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- filmowka.pev.pl