[ Pobierz całość w formacie PDF ]

komisarzowi historię naszego spotkania z tajemniczym dziadkiem.
- Ja mam wierzyć w takie bajki? - rzekł Drezyna z niedowierzaniem.
Wzruszyliśmy ramionami. Komisarz odszedł jakby trochę obrażony.
Wróciliśmy do reszty i powiedzieliśmy o znalezisku policji. Wszyscy byli równie
zdumieni jak my.
- Bierzmy się do roboty - Sarmata przerwał ogólne milczenie. - Otóż mój plan jest
taki. Trzeba pójść w tamto miejsce, gdzie wskazywał Paweł i odegrać scenę. Dwie osoby
będą udawać tych ukrywających skrzynię, reszta wartowników. Potem jedna osoba w
tajemnicy spróbuje zabrać dokumenty i ukryć je trochę dalej.
Nie sądziłem, że ta gra może przynieść jakiś skutek, ale sam nie miałem lepszego
pomysłu.
Natychmiast harcerze drogą losowania podzielili role. Poszliśmy w pobliże kwater
oficerskich. Wszystkie rogi baraków zostały oznaczone palikami z chorągiewkami z bibuły.
Zosia i Jacek, szczęśliwi, bo to oni mieli odegrać role oficerów ukrywających dokumenty,
zaczęli krążyć po lesie. Co rusz jakiś harcerz, który był wartownikiem albo innym oficerem,
krzyczał:  Widzę was .
Dziennikarka przyglądała się naszej zabawie z rozbawieniem. Leśnik wzruszył
ramionami i wrócił do obozu. Olbrzym siedział na pieńku, a potem zaczął wszystko
fotografować.
W końcu Zosia i Jacek znalezli odpowiednie miejsce. Wszyscy tam pobiegli. Widać,
że rosło tam kiedyś olbrzymie drzewo, a teraz został tylko ogromny lej po jego korzeniach.
Harcerze zaczęli nożami sprawdzać ściany dołu. Po dwóch minutach grzebania druh Plucha
wykopał małe metalowe pudełko. To była papierośnica. W środku leżała jakaś kartka papieru
złożona we czworo.
Serca nam szybciej zabiły. Delikatnie rozkładaliśmy papier. Niestety prawie wszystko
było rozmyte. Dziennikarka pierwsza zaczęła się śmiać.
- To list miłosny podpisany przez jakąś Helgę - śmiała się.
Patrzyłem na lej i myślałem, że być może to tutaj było to, czego szukaliśmy.
Druh Plucha, który został Belowem, długo zastanawiał się, w którą pójść stronę.
Potem spojrzał na trzymaną przeze mnie mapę kwatery i poszedł w stronę torów. Szedł w
odległości około stu metrów od drogi przecinającej szyny. Nie rozglądał się ani nie
zatrzymywał.
W końcu dotarliśmy do torów. Przed nami były resztki kamiennego wiaduktu. Jakieś
sto metrów na prawo od nas był normalny przejazd kolejowy.
- Po co był ten wiadukt? - ktoś zapytał.
- Jeżeli tam jest dworzec - Zosia wskazała w prawą stronę - to kiedy zatrzymał się tam
długi pociąg, nie można było normalnie przejechać przez tory. Wtedy samochód mógł
przejechać tędy.
- Może tamtędy wjeżdżano, a tędy tylko wyjeżdżano - gdybał któryś z harcerzy.
- Dlaczego przyprowadziłeś nas tutaj? - zapytałem Pluchę.
- To proste - odpowiedział. - Mówiliście, że mnie nie lubią w kwaterze, więc jak mam
jakiś skarb, to go z niej wynoszę. Tędy było najbliżej na zewnątrz. Myślę, że pod mostem nikt
by tego nie szukał.
Mnie nagle oświeciło.
-  Spójrz, bracie, na nasze jeziora i wodzów naszych, prowadzą naród ku chwale
tworząc krzyż. Jego podstawę dają pruskie fundamenty Bismarcka. Pierś w środku niesie
godło w świat. Lewe ramię daje najwierniejszą osłonę, a prawe najmocniejsze uderzenia.
Głowa pcha mężczyzn ku zwycięstwu. Gdzieś wdziera się zwątpienie. Trzeba zdrajców
zniszczyć i dam ci siłę. Jest ona skryta w paszczy lwa, pomiędzy żelazem i kamieniem, gdzie
często bywaliśmy - zacytowałem.
- O, kurczę - mruknął Olbrzym.
- To jasne, jesteśmy pomiędzy żelaznymi torami a kamiennym mostem, pod którym
jezdziły pociągi do wszystkich kwater nazistów na Mazurach - powiedziała Zosia.
ROZDZIAA PITNASTY
POSZUKIWANIA POD MOSTEM " PRZYBYWA PAN SAMOCHODZIK
" SKARB PRZY KAMIENIU " GDZIE S DOKUMENTY? "
TAJEMNICZA MAPA " PO%7łAR LASU " ATAK LUDZI BATURY " KTO
OKRADA ZAODZIEJA? " POGOC ZA MARGARET FOREST " NOWY
SZYFR " POMOC LEZNIKA " ODZYSKANY SKARB
Wszyscy byliśmy podekscytowani. Czułem ściskanie w dołku. Czym prędzej chciałem
rozkopać cały teren.
- Dwóch harcerzy niech idzie po saperki, a ja skoczę po mój wykrywacz metali -
powiedziałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •