[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wstał i wyszedł z poczekalni. Dopiero w domu spostrzegł, że nie ma portfela z
pieniędzmi.  Atonia i  Atrofia w jednym z nocnych lokali bawiły się do świtu.
Major Szczęsny zaszedł do laboratorium, choć mógł po prostu zadzwonić, ale lubił
specyficzną atmosferę tego pomieszczenia. Lubił także porucznika Michalskiego, który miał
naturę kostyczną, sposób bycia gderliwy, nos zagięty jak Rak nad rudawymi wąsami i wesołe
niebieskie oczy. Wszystko razem nie zgadzało się i dlatego major za każdym razem próbował
rozszyfrować niezgłębiony charakter kolegi.
- Co to jest, takie czarne, lepkie? - spytał, dotykając ostrożnie zawartości
plastykowego pudełka.
- Autokit - odparł Michalski.
- Masz samochód?
- Miałem. Teraz mam już tylko kit. Coś chciał, majorze?
- Rozwaliłeś wóz? - zaciekawił się Szczęsny.
Jemu to się jeszcze nie zdarzyło, za bardzo lubił swego malucha.
- W drobny mak. Ale żyję, jak widzisz. Przyszedłeś po wyniki analizy tego listu
 Adámasa , jeżeli mnie pamięć nie myli.
- Nie myli. Masz?
Porucznik podsunął mu kartkę papieru i dalej zajmował się swoją robotą. Major rzucił
okiem, wsunął kartkę do kieszeni, zamyślił się nad czymś.
- To jednak nie był zawodowiec - mruknął na wpół do siebie.
- Morderca z Ogrodu Saskiego? Dlaczego tak sÄ…dzisz?
- Oblatany bandyta, wykształcony przez wszystkie kryminały, nie użyłby własnej śliny
do naklejenia znaczka i zaklejenia koperty, ale wziąłby zwykłą wodę. A tymczasem mamy już
jego grupÄ™ krwi: AB-Rh plus.
- Nie napisałem tego, bo nie mam pewności, ale facet choruje na wrzód żołądka.
Przypuszczalnie jest po czterdziestce.
- Więc coś już o nim wiemy. Diabelnie mało!
Michalski wytarł ręce, usiadł przy stole pełnym plam, wyżartych kwasem i
wypalonych, popatrzał na Szczęsnego i rzekł:
- Znałem sytuacje, kiedy po prostu należało czekać na następne zabójstwo tego
samego rodzaju. Wiem - uniósł rękę, broniąc się przed atakiem - wiem, że nie wolno tak
myśleć, trzeba działać, szukać. No, więc szukasz, ty i ten twój Dębski, nieopierzony
żółtodziób... Przetrząsacie meliny, knajpy, dworce, wypytujecie lokatorów na Hożej,
Marszałkowskiej, może sięgnęliście już na Pragę i %7łoliborz. Zebrałeś mnóstwo domysłów,
plotek, znalazłeś przy okazji paru, jak to się mówi  niebezpiecznych przestępców ,
wystraszyłeś płotki złodziejskie. I co?
- O co ci chodzi? - wybuchnął major z irytacją. - Mam go szukać w kosmosie? Taka
jest nasza cholerna robota i nic na to nie poradzÄ™.
Porucznik milczał, bawiąc się pincetą. W końcu powiedział:
- Ty wiesz, że ja mam rację. Podświadomie czekasz na drugie morderstwo, bo może
wtedy on się czymś zdradzi, zostawi jakiś ślad. Teraz znasz jego grupę krwi, jeżeli ten
 Adámas rzeczywiÅ›cie jest zabójcÄ… Zawilskiego. PrzyjÄ…Å‚eÅ› też mój poglÄ…d o jego chorobie i
wieku. Następnym razem dowiesz się, powiedzmy, jak wygląda. Albo gdzie mieszka.
Szczęsny wstał, rozejrzał się po laboratorium. Czarne wąskie oczy paliły mu się złym
blaskiem. Porucznik trafił bezbłędnie w bolące miejsce. Niemal w trzy tygodnie po
zabójstwie wiedzieli o sprawcy tyle co nic. Nie znali motywu zbrodni, żadnych powiązań z
osobą profesora, żadnych śladów, które poprowadziłyby we właściwym kierunku.
Tak, Michalski właściwie miał rację. Nie przyznając się do tego nawet sam przed
sobą, Szczęsny bezwiednie czekał na następny krok przestępcy. Jeżeli działa bez motywów,
jeżeli to szaleniec, nikt nie będzie w stanie uchronić kolejnej ofiary. A bezsilność to było to,
czego Szczęsny nienawidził z całego serca.
Machnął ręką na pieniądze, nie było ich zbyt wiele w portfelu, ale bez dowodu
osobistego i legitymacji służbowej nie mógł się obejść. Zwłaszcza przy realizacji planów,
które sobie nakreślił. Więc następnego wieczoru znów pojawił się na dworcu, bo sądził, że
rozpozna tę kobietę. Wprawdzie widział ją zaledwie dwie, trzy minuty, miała jednak
charakterystyczny wygląd prostytutki, nieco już podstarzałej, ten wyraz wymalowanej twarzy
z bezczelnym, a jednocześnie przymilnym uśmiechem, rozbiegane oczy pełne tupetu i
arogancji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •