[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spotkałam, doszłam do wniosku, że ja również nie chcę. Postanowiłam
również nie zadręczać się myślą, że jestem związana z nim genetycznie.
Geny to nie przeznaczenie.
- To dobrze - powiedział, wydając się usatysfakcjonowany. - Nie
warto przejmować się rzeczami, których nie możemy zmienić. Trzeba
realizować to, co leży w naszych możliwościach.
- Kocham cię - powiedziała Kayla. To było to, o czym marzyła. Noah ją
rozumiał.
- Chcesz to zademonstrować? - spytał z błyskiem w oku.
Spojrzała na niego zaskoczona.
- Tutaj?
Rozejrzał się po pokoju.
- Hmm. Może masz rację. Mamy tylko kanapę i biurko. Lepiej będzie,
jeśli pójdziemy do firmowej sypialni.
- Do firmowej sypialni? - powtórzyła za nim jak echo, będąc pewna,
że cokolwiek zasugerował, jest skandaliczne.
- Nie denerwuj się. Mamy tutaj prywatną salę konferencyjną. Jest to
104
RS
pokój używany przez pracowników, którzy zasiedzieli się do pózna i nie
opłaca im się wracać do domu. Sądzę, że możemy z niej skorzystać,
ponieważ nie jesteś już Aowczynią Plotek.
- Nie, nie możemy. Ludzie nas zobaczą - zaśmiała się.
- Nie zobaczą, jeśli będziemy ostrożni.
Zaczęła znowu protestować, ale chwycił ją za rękę i pociągnął za
sobą.
Kayla nie mogła spojrzeć w oczy sekretarce, kiedy przechodzili obok
niej.
- Wrócę za chwilę, Maureen - powiedział do niej Noah. - Odbieraj
informacje i łącz na komórkę.
Zjechali windą na dół. W holu było kilka osób, ale nikt nie był nimi
zainteresowany. Wślizgnęli się ostrożnie do pokoju i Noah zamknął
drzwi na klucz.
Kayla rozejrzała się po pokoju. Stało w nim podwójne łóżko, nocna
szafka, biurko i telewizor. Obok była łazienka.
Nie mogła uwierzyć, że coś takiego robili! Prawie podskoczyła, gdy
Noah podszedł do niej od tyłu, objął ją ramionami i wtulił się w jej szyję.
- Ktoś może nas usłyszeć - powiedziała słabo.
- Nie martw się. Pokój jest dzwiękoszczelny i nic nie wydostanie się
na zewnątrz. - Pocałował ją w szyję. - Chociaż powinniśmy próbować
ograniczyć liczbę decybeli - wymruczał.
- Pomyśl raczej o swojej reputacji w biurze - powiedziała zadyszana,
kiedy włożył dłonie pod jej stanik. - Jeśli ktoś nas usłyszy...
Przerwała, gdy jego ręce zaczęły ją pieścić. Z tyłu za sobą czuła coś
twardego i gorącego.
- Zapraszam cię do dotykania mnie... wszędzie. Wkrótce jego
marynarka znalazła się na ziemi, a po niej kolejne części ich garderoby.
Miłość wyzwoliła ją. Nie czuła już skrępowania i teraz otwarcie
podziwiała go i pieściła bez pośpiechu. Był wspaniały i był cały jej.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały, ujrzała w jego oczach pożądanie.
- Dzięki tobie zyskam opinię wielkiego uwodziciela. Słowa te
przebiegły dreszczem po jej skórze. Chciała czuć go wszędzie.
105
RS
Patrzyła na jego zamknięte oczy i twarz, na której malowała się żądza.
- Nasze wspólne życie będzie fantastyczne, wiesz o tym? - spytał
ochrypłym głosem.
- Mhm - odpowiedziała, głaszcząc go w najczulszym miejscu.
- Och - zajęczał - Kayla.
Po chwili zaczął okrywać pocałunkami całe jej ciało.
- Cii - wyszeptał, parząc ją prawie oddechem.
- Aatwo ci mówić - wymruczała. Wplotła dłonie w jego włosy.
- Och, Noah...
Gdy dostrzegł, że dłużej nie wytrzyma, zanurzył się w jej gorącym
wnętrzu.
- Kocham cię - wydyszała.
- Ja też cię kocham - wyszeptał.
106
RS
EPILOG
to mógł przewidzieć, że Matt będzie ostatnim wolnym
Whittakerem - powiedział Noah z niewiarą w głosie.
K- Kiedy my wszyscy biegaliśmy, żeby nie wypaść z gry, on
siedział z tyłu i patrzył.
- Potwór. - Allison skinęła głową na potwierdzenie słów Noaha.
Noah i Kayla razem z Elizabeth i Quentinem oraz ich synem
Nicholasem przyjechali do domu Allison i Connora znajdującego się w
Beacon Hill, w jednej z dzielnic Bostonu, żeby obejrzeć razem bardzo
prestiżowy mecz futbolowy.
Była wietrzna, chłodna niedziela listopadowa. Siedzieli w salonie
domu Allison i czekali na rozpoczęcie meczu. Nicholas spał na górze.
-Matt również miał tu być, ale wypadł mu obiad biznesowy.
- Matt rozgrywa partię, trzymając karty blisko piersi -powiedział
Quentin. - Nigdy się nie dowiemy, czy pozostanie nieżonatym
Whittakerem jest jego celem, czy też tak mu się układa. Ale on zawsze
był zagadką.
- Tak, ale myślę, że trzeba mu trochę pomóc - przypomniała Allison. -
W końcu i tobie, i Noahowi pomogłam się ożenić, a wy pomogliście
mnie. Jesteśmy mu to winni i nawet uważam to za swój obowiązek.
Noah i Quentin jęknęli zgodnie.
- O co chodzi? - spytała Allison.
Bracia wymienili spojrzenia, po czym Noah powiedział:
- Pozwól powiedzieć sobie czasami, że nie chcemy twojej siostrzanej
lojalności, którą potrafisz doprowadzić do absurdu.
- Tak, ale sprawa istnieje i musimy coś...
- I nie wycofasz się przed wyegzekwowaniem obietnicy przyjęcia
pomocy ode mnie i Quentina - skończył Noah. Allison podniosła brodę
do góry.
- Nie cofnę się przed utworzeniem strategicznego przymierza.
- I niechętnie przyznasz się do porażki.
107
RS
- Faktem jest, że on nie ma żadnej szansy - powiedziała Allison,
ignorując Noaha. - Ty i Quentin wiecie oczywiście, że trudno jest spotkać
odpowiednią partnerkę na życie.
Noah spojrzał na nią sceptycznie.
- To jak zamierzasz założyć Mattowi pęta? Jestem jego bratem, a
nawet nie wiem, czy kogoś ma.
Allison spojrzała na Kaylę.
- Kayla powinna wiedzieć.
Noah również spojrzał na Kaylę. Jak zwykle patrzenie na nią
sprawiało mu przyjemność. Włosy miała związane w koński ogon, a
bladoniebieski golf przyjemnie kontrastował z jej kremową skórą.
Pomyślał po raz nie wiadomo który, że bardzo ją kocha.
- Wiesz, że nigdy mi nie powiedziałaś, kto udzielał ci informacji na
mój temat?
- Hm. - Kayla spojrzała błędnym wzrokiem na Allison. Noah
powędrował wzrokiem za jej spojrzeniem. - Nie...
- Nie pochlebiaj sobie - powiedziała szybko Allison. - No dobrze. -
Machnęła ręką. - Może na jednym czy dwóch przyjęciach powiedziałam,
gdzie będzie można cię znalezć, ale tylko po to, żeby trochę powęszyła
zamiast mnie.
- Rzuciłaś więc własnego brata na pożarcie.
- Nie. - Allison uśmiechnęła się łobuzersko. - Chciałam go tylko
nakarmić niezamężną kobietą. - Przeniosła wzrok na Kaylę. - I nie słyszę,
żebyś się skarżył.
On też spojrzał na Kaylę. Faktycznie, znalazł miłość w najmniej
spodziewanym miejscu.
Otoczył ją ramieniem i przytulił do siebie.
- Czy kiedykolwiek się skarżyłem, Kayla? Spojrzała w zielone oczy
mężczyzny, dzięki któremu poznała, czym jest bliskość, i była pewna
jego miłości.
- Nie skarżysz się, ale szepnę słówko Jody Donaldson i Sybil LaBreck,
że twój tytuł kawalera do wzięcia przeszedł na Marta.
Allison roześmiała się.
108
RS
- Kochanie, nie mów mi, że przejmiesz teraz pałeczkę od Allison i
wykorzystasz rubrykę towarzyską do swatania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •