[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Więc nie mówmy o niej. - Rzuciła nerwowe spojrzęnie w
stronę Akiko i Toho, którzy siedzieli na kanapie i z
zainteresowaniem obserwowali całą scenę.
Jane błagalnym wzrokiem spoglądała na Casey. Wes i Brenda
powrócili z kuchni. Powietrze wypełnił smakowity zapach. Casey
zaczęła napełniać kubki gorącą czekoladą. Czuła się jak
Zwariowany Kapelusznik, zapraszający Alicję na podwieczorek w
Krainie Czarów.
- Jak w biurze? - spytała beztrosko, choć nadal nie potrafiła
zrozumieć zachowania asystentki. Jane miała wyrazne kłopoty z
przełknięciem ciastka, więc tylko wzruszyła ramionami.
Ku zdziwieniu wszystkich Brenda zaproponowała wspólną
wycieczkę na narty.
- Akiko i ja wróciliśmy niecałą godzinę temu - zaoponował
John. - Poza tym, nie wyglądasz zbyt dobrze...
- Właśnie - wtrącił Wes. - Masz takie zimne ręce... Dotknął jej
czoła.
- Cała drżysz! - zawołał.
- yle się czuję... - Kobieta wstała gwałtownie i spojrzała na
eks-małżonka. - Nie masz na górze kilku tabletek aspiryny?
- ...Oczywiście - odparł John. Lecz nim zdążył się podnieść,
głos zabrał Wes.
- Mam coś lepszego niż aspiryna. Chodz, Bren. Brenda usiadła.
- Nie trzeba... już mi przechodzi.
140
RS
- Co przechodzi? - nieoczekiwanie wtrącił się Toho.
- Ból... głowy - odpowiedziała Brenda. Akiko uśmiechnęła się
ze współczuciem.
- Wiem, co to znaczy. Moja córka też często miewa migrenę.
To wynik stresu.
Jane w rekordowym czasie opróżniła kubek z czekoladą.
- Casey, muszę z tobą porozmawiać.
Gospodyni skinęła głową. Chciała czym prędzej zamienić kilka
słów z asystentką i wysłać ją w dalszą drogę. Instynktownie czuła,
że obecność nowego gościa przywróciła nerwowość i stan
napięcia.
- Przepraszam na chwilę. - Zwróciła twarz w stronę Toho. -
Muszę przekazać mojej asystentce kilka uwag. Jane, jeśli będziesz
miała czas, to przejrzyj moje notatki podczas pobytu u rodziców, a
po powrocie do pracy wyślij je faxem do Tokio.
- O... oczywiście - wymruczała Jane. Gdy obie kobiety
skierowały się w stronę drzwi, za ich plecami rozległo się głośne
westchnienie i brzęk rozbijanego kubka. Brenda osunęła się na
podłogę.
Wes przyklęknął, podniósł ją i ostrożnie ułożył na kanapie.
Casey pobiegła po wodę, ale nim zdążyła wrócić, Brenda
odzyskała przytomność.
- Odsuńcie się trochę, bo tamujecie dopływ powietrza. -
Wręczyła Brendzie szklankę.
Klęcząca obok kanapy Akiko uniosła wzrok.
- Może nie miałam racji, mówiąc o stresie? Brenda zrobiła
zdziwioną minę.
- Co... masz... na myśli? Akiko skierowała wzrok na Wesa.
- Czy to pierwszy raz, kiedy Brenda słabnie i odczuwa ból
głowy?
Casey rzuciła przerażone spojrzenie w stronę Johna, ale ten
powoli pokręcił głową. Brenda początkowo nie zrozumiała, o czym
mówi Akiko. Po chwili zatrzepotała powiekami.
141
RS
- Nie... nie - zaprotestowała. - Nie jestem... nie mogę być... w
ciąży.
Mówiąc ostatnie słowa, zerknęła na Johna. Casey wybiegła z
salonu. Z trudem powstrzymywała łzy.
- Casey! - niemal jednocześnie zawołali John i Jane. Pobiegli za
nią.
Brenda usiłowała się podnieść, ale napotkała na opór ze strony
Akiko. Westchnęła i spojrzała na Wesa. Mężczyzna po krótkim
wahaniu usiadł obok.
- Wszystko w porządku, Bren. Przyrzekam, że się z tobą
ożenię.
- Co oznacza koniec mych złudzeń - smutnym głosem uzupełnił
David.
Akiko z uśmiechem skierowała wzrok w stronę Toho, po czym
zabrała się do uprzątania z podłogi odłamków potłuczonego
kubka.
Tymczasem Casey wpadła do sypialni i rzuciła się na łóżko.
- Wynoście się oboje! - zawołała na widok Johna i Jane. Do tej
pory wierzyła opowieściom, że pomiędzy jej  mężem" i Brendą nie
pozostał nawet cień uczucia głębszego niż przyjazń.
U boku Johna czuła się zdolna podbić świat, nie wspominając o
kontrakcie z Matokim. Teraz wszystko straciło sens. Odeszło w
przeszłość.
- Casey, uwierz mi. Brenda nie jest w ciąży - odezwał się John.
Nawet jeśli to była prawda, Casey wciąż pamiętała pełne winy
spojrzenie, jakim Brenda obdarzyła swego eks-mał-żonka.
- Posłuchaj, kochasiu - wycedziła Jane. - Słyszałeś chyba, że
Casey chce być sama? Zrób, o co prosiła, i się wynieś.
John zerknął na nią spod oka.
- Mówiła to do nas obojga. Skąd ci przyszło do głowy...
- Kim ty, u diabła, jesteś? Dlaczego udajesz męża Casey?
- To mąż Brendy - wtrąciła Casey.
- Były mąż - odparł John.
142
RS
- Były mąż? - zmarszczyła brwi Jane.
- Brenda nie jest w ciąży. Przynajmniej nie ze mną -powtórzył
John. - Musisz mi uwierzyć.
- Nie wierzyłabym w ani jedno słowo tego faceta -
ostrzegawczym tonem wtrąciła Jane.
Casey westchnęła.
- Nawet go nie znasz. - Po chwili zrozumiała, że podjęła się
obrony Johna i dodała:
- Ale masz niezłą intuicję.
- Casey, nie czas na podobne zachowanie. Zapomniałaś o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •