[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na widok nagiego torsu Harlana niezmiennie ogarniało ją podniecenie. Chwyciła za dół podkoszulka
i ściągnęła przez głowę, odsłaniając jego twarde mięśnie i burząc czuprynę. Włosy opadły mu z
powrotem, ale były malowniczo potargane. Parę kosmyków zsunęło się na czoło.
- O niebo lepiej - wyszeptał, przyciągając ją do siebie. Oboje byli rozebrani do pasa.
Pocałunek trwał całą wieczność. Sage miała coraz większą ochotę najeszcze. Delikatnie ocierała się
o tors Harlana, drażniąc swą gładką skórę jego owłosieniem. Jej brodawki również stwardniały.
Dostrzegł to natychmiast i zaczął je łagodnie pieścić - najpierw opuszkami palców, a potem
wargami. Wkrótce usta Harlana wędrowały po całym jej ciele.,
W końcu opadł na krzesło i obsypał pocałunkami jej brzuch i wystające kości biodrowe. Przez
chwilę przyglądał się meszkowi pomiędzy jej udami. Pózniej zaczął się nim bawić.
Serce Sage zabiło mocniej. Oddychała coraz szybciej. Wszystko dookoła pociemniało. Wkrótce
widziała już tylko Harlana i przymglony płomień świecy.
Gdy dotknął ją tam ustami, jęknęła cichutko i zatopiła palce w jego włosach. Słodkie pocałunki
dostarczały jej tak ogromnej rozkoszy, że było to prawie nie do zniesienia.
Harlan przyklęknął. Delikatnie rozchylił miękkie ciało opuszkami palców, a potem uczynił coś
cudownego ustami.
Jej cichutkie jęki wyrażały pożądanie, ale i wątpliwość.
Odczucia, których nigdy przedtem nie doznała, ogarnęły całe ciało. I choć wprawiły ją w dziką
ekstazę, przestraszyła się siły doznania.
Odsunęła się od Harlana i opadła na łóżko, chowając twarz w poduszkę. Palce zacisnęła na kołdrze,
bo podniecenie wcale jej nie opuszczało. Wstrząsały nią dreszcze. Nie mogła pohamować urywanego
oddechu.
Materac ugiął się pod ciężarem Harlana, który wyciągnął się obok i głaskał ją po włosach.
- Co się stało, Sage? Czego się boisz?
Odwróciła się na plecy, nadal rozogniona i bez tchu. Chodziło jednak o dumę.
- Nie boję się niczego!
- To dlaczego uciekłaś?
Zakłopotana, odwróciła głowę. Schwycił ją za podbródek zmusił, by spojrzała mu w oczy.
- Drżałaś. Tak niewiele brakowało, czułem to przecież. Czemu uciekłaś? - Jego oczy żądały
wyjaśnień.
- Bo mnie to zaskoczyło - odpowiedziała ochryple.
- Czy nigdy się tak nie kochaliście z Travisem?
To przypuszczenie zdumiało ją. Zaprzeczyła gwałtownie.
- Ten facet jest idiotą albo urwał się z choinki - wymamrotał
Harlan. - Sage, czemu ty się właściwie nigdy z nikim nie kochałaś?
Jestem pewien, że nie narzekałaś na brak powodzenia.
- Masz rację.
- Więc czemu?
- Nie wiem, Harlan. Nie męcz mnie.
Ujął jej głowę w obie dłonie.
- Posłuchaj mnie. Od dwóch tygodni staram się trzymać od ciebie z daleka. Nie jest to łatwe. Prawie
każdy twój gest, słowo, uśmiech, mina działają na mnie jak prąd. I dlatego, do cholery, należy mi się
odpowiedz na to proste pytanie.
Sage czuła się nadal bardzo podniecona. Jego słowa bynajmniej jej nie uspokoiły.
- To wcale nie jest proste pytanie, Harlan. Odpowiedz jest bardzo złożona. A co więcej, nawet ja jej
nie znam.
- A mnie się zdaje, że potrafię zgadnąć. Nie dałaś szansy Travisowi, w obawie, że zawiedziesz jego i
samą siebie.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Co ty pleciesz?
- Nasłuchałaś się historyjek o podbojach miłosnych swoich braci. Wiedziałaś, że nie masz szans
zwyciężyć w rywalizacji z nimi, chyba że stałabyś się rozpustnicą...
- To mi wygląda na obłudę!
- Masz rację, ale tak właśnie jest. Postanowiłaś więc, że w dziedzinie seksu nie będziesz nawet
próbowała im dorównać.
- Nigdy w życiu nie wymyśliłabym takiej bzdury.
- Pewnie, że nie. Bo to wszystko gra podświadomości. Ale posłuchaj mnie teraz. - Zacisnął ręce
wokół jej głowy. Pochylił się, wsunął udo pomiędzy jej nogi. Materiał dżinsów wydał jej się
niemożliwe szorstki, a zarazem miękki. - Jesteśmy tylko we dwoje, Sage. Ja nie wystawiam ocen.
Nie musisz mi niczego udowadniać.
Podniecasz mnie i tak. Wiem też, że i ty mogłabyś się rozgrzać, gdybyś tylko zechciała. Lecz jeśli
powiesz  nie , zostawię cię w spokoju. Bez żadnych komentarzy. Wiesz, że pragnę cię rozpaczliwie,
ale wszystko zależy od ciebie. A więc?
- Chcę... - Umilkła, niezdolna wydusić z siebie prośby.
- Powiedz to, co pomyślałaś. Raz w życiu bądz po prostu sobą.
Nie rozważaj, czego należałoby się w danej sytuacji spodziewać po Sage Tyler, córce Buda i Laurie,
młodszej siostrze Chase a i Lucky ego.
Odetchnęła głęboko, a potem wyszeptała pośpiesznie:
- Chcę, żebyś mnie dotykał.
- Gdzie?
- Wszędzie.
- Powiedz mi to wyraznie.
- Mam ci powiedzieć słowami?
- Masz mi powiedzieć słowami.
Uczyniła to. Chłopakowi pociemniały oczy. Patrzył na nią intensywnie.
- Chcesz tego? - wydyszał ciężko.
- Kiedy mnie całujesz...
- Tak?
- Bądz wszędzie. Bierz mnie tak, jakbyś pochłaniał swój ostatni w życiu posiłek.
- Niezle ci idzie - szepnął. - Mów dalej.
Zmysły i nerwy pulsowały w niej jak pod wpływem silnego narkotyku. Czuła się cudownie
ożywiona, tryskała podnieceniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •