[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Słuchała go z uwagą, nie wiedząc, dokąd zmierza.
- Obawiasz się, że zawiedziesz rodzinę?
- Zrobiłbym, co w mojej mocy, jednak obserwując szwagierkę i mamę, wiem, ile
pracy wymaga utrzymanie rodziny. Ja siÄ™ do tego nie nadajÄ™.
Niemal prychnęła z niedowierzaniem, jednak powstrzymała się w ostatniej chwili.
Powiedział, że nie ma w zwyczaju okłamywać ludzi, i zapewne miał rację. Podejrzewała
jednak, że okłamuje sam siebie. Mężczyzni często miewają problemy z oswojeniem
własnych lęków, zwłaszcza jeśli takie lęki dotyczyły poświęcenia serca dziecku.
- Jesteś szczęśliwy, żyjąc samotnie?
- Mam wokół siebie wielką rodzinę i satysfakcjonującą karierę. To dobre życie.
- O czymÅ› jednak zapominasz.
- Zapewne mi powiesz o czym. - Przynajmniej uśmiech powrócił na jego twarz.
Płomienie świec tańczyły na wietrze, a ich blask odbijał się w błękicie jego oczu.
Znów dotknęła jego dłoni, czując szalejący puls.
- Nie uciekaj przed faktem, że już jesteś ojcem.
Utkwił spojrzenie w jej oczach. Silne. Nieodgadnione. Delikatnie przesunęła pal-
cami po jego nadgarstku, nie majÄ…c wcale takiego zamiaru.
R
L
T
- A ty jesteś żoną.
Uniósł się lekko i pochylił nad stołem. Wiedziała, na co się zanosi, ale nie potrafiła
znalezć słów, by go powstrzymać przed pocałunkiem. Ich usta zbliżyły się, a dreszcz
emocji, który przeszył jej ciało, zaskoczył ją swoją mocą. Potraktowała reakcję na poca-
łunek w urzędzie jako niecodzienną anomalię, wspomnienie poprzedniego ślubu, ale do
licha, pragnęła więcej.
Rozchyliła usta, mruknął słodko, a ona poczuła pełen bukiet merlota. Jego dłonie,
wciąż oparte o stolik, oplatały jej palce. Delikatnie dotknął jej ust swoimi, potem musnął
językiem. Jego zapach otaczał ją słodkim huraganem podniecenia, przypominając
pierwsze chwile, kiedy go zobaczyła... Kiedy jego głos tak bardzo podziałał na jej zmy-
sły.
Powinna była to przerwać, pokazać, że jest silna, stanowcza i nie ma zamiaru
zmieniać swoich postanowień dotyczących tego wieczoru. Uniosła dłonie, by lekko ode-
pchnąć się od jego ramion, jednak on odsunął się pierwszy.
Kręciło się jej w głowie i nie mogła obwiniać wina, jako że wypiła jedynie jeden
kieliszek. Pocieszył ją widok jego klatki piersiowej unoszącej się i opadającej w rytmie,
w którym poruszała się jej pierś. Musiała się pozbierać. Nie mogła mu pozwolić zdobyć
się tak łatwo, jak udało mu się z Biancą czy Lucy.
Kiedy usiadł, wypiła szklankę wody. Musiała się skupić na tym, co najważniejsze.
Nie powinna tracić rezonu w taki sposób. Miała nadzieję, że kolacja skończy się jak naj-
szybciej, a ona będzie miała czas, by zastanowić się, jak w przyszłości radzić sobie z ta-
kimi emocjami.
- Kiedy musisz ponownie zgłosić się do bazy?
- Właśnie skończyłem z całą dokumentacją. - Wpatrywał się w nią, jego pierś
wciąż poruszała się w szybkim tempie. - W przyszłym tygodniu będzie po wszystkim.
- Więc masz urlop.
Ale jak długi? - zastanowiła się. Nie miała nawet pojęcia, gdzie była jego baza. Po-
ślubiła obcego faceta, który doprowadzał ją do szaleństwa swoimi pocałunkami.
- Dobrze chyba odpocząć po tak długiej służbie - dodała po chwili.
R
L
T
- Nie jestem na urlopie. - Poprawił się na krześle. - Zakończyłem służbę w siłach
powietrznych. Mieliśmy to ogłosić na koniec przyjęcia, ale pojawiłyście się z Niną i od
tej pory wszyscy zajmowali się bieżącymi sprawami.
Nagle zaszumiało jej w uszach i tętno przyspieszyło.
- Co to dokładnie oznacza?
- Od dzisiaj nie służę już w wojsku. Zajmę się filią Fundacji Landisów. Jestem
całkowicie do twojej dyspozycji.
Godzinę pózniej Phoebe stała w pokoju Niny, bawiąc się jedwabnymi dekoracyj-
nymi wstążkami. Kontrola opuściła ją tak nagle jak łzy, które popłynęły po policzkach.
W co ona się wpakowała?
Ocierając łzy, spojrzała na kołyskę ze śpiącą dziewczynką, którą kochała tak moc-
no. Phoebe poprawiła małej kocyk, odgarnęła włosy z buzi i zobaczyła uśmiech Kyle'a
malujÄ…cy siÄ™ na niej przez sen.
%7łycie bezlitośnie maszerowało naprzód bez jej męża. Na tyle straciła kontrolę nad
emocjami, że obawiała się, czy jeszcze kiedykolwiek ją odzyska. Teraz sam Kyle i nie-
zliczone inne pokusy czekały na jej drodze przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Co sprawiło, że informacja o odejściu Kyle'a z armii jej umknęła? - zastanowiła
się. Może nie słyszała albo słyszała tylko to, co chciała. Jedno było pewne - za pózno na
odwrót. Musi przeć naprzód i starać się nie myśleć o tym, jak bardzo pragnie, by poca-
łował ją raz jeszcze.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Tydzień pózniej Kyle stał w wejściu do pokoju dziecinnego, sprawdzając radiową
nianię i upewniając się, czy urządzenie na pewno działa. Odsuwał i przybliżał do ucha
głośnik, naciskał guziki i przełączniki. Ewidentnie słychać było szum. Dobry Boże, po-
myślał, urządzenia dla dzieci były niejednokrotnie bardziej skomplikowane niż sprzęt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •