[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prosiłaś. Przeleciałem cię, no i co z tego?!
Paige zarumieniła się.
- To, co powiedziałeś, było nikczemne i tanie.
- Naprawdę? W każdym razie takie samo jak ty.
123
RS
- Nie jestem tania! - krzyknęła. - Ty świnio!
Zamachnęła się na niego, lecz chwycił ją za rękę. Stali tak przez
chwilę i nagle przestraszyła się tej bliskości i samej siebie, ale raptem
odepchnął ją. Spóznił się o sekundę, gdyż zdążyła spostrzec w jego oczach
cień paniki. Odpowiedziała spojrzeniem, w którym błysnęła nadzieja i
odrobina triumfu. Znienawidził ją za to jeszcze bardziej. Siebie również -
za to, że pozwolił sobie okazać słabość.
- Wynoś się! - powiedział. - A jutro rano fora ze dwora!
- Ani myślę. - Spojrzała na niego otwarcie.
- Co to ma znaczyć?!
- Nigdzie się nie ruszę. Zaprosiłeś mnie i zostanę.
- A to dopiero zakała! - Roześmiał się ochryple. - Wyniesiesz się,
nawet jeśli będę musiał wyrzucić cię na ulicę własnymi rękami!
- Aadnie cię obsmarują w gazetach!
- Nie próbuj mnie szantażować, bo to nic nie da. Nie chcę cię
widzieć, nigdy, a co dopiero mieszkać z tobą pod jednym dachem!
Wyniesiesz się?
- O której?
- Słucham?
- O której godzinie będziesz mnie wyrzucał? Chciałabym to
wiedzieć, żeby powiedzieć fotoreporterom, kiedy mają się zjawić.
Milo zacisnął pięści.
- W porządku - powiedział rozdrażniony do najwyższych granic. - Ty
zostajesz, ja się wynoszę.
- I tak się dowiem, gdzie jesteś. Pójdę do firmy i zrobię ci scenę.
Tego sobie życzysz?
124
RS
- O co ci chodzi? Czy nie ukarałaś mnie już dostatecznie za zbrodnię
polegającą na tym, że cię kochałem i chciałem się z tobą ożenić? Czy nie
dasz mi spokoju do końca życia?
- Za nic cię nie karzę! - krzyknęła. - To ty sam siebie karzesz.
- No pewnie! Uwielbiam rozdzierać stare rany i czuć, jak się jątrzą...
A ty... Co chcesz zyskać, zostając tutaj, czepiając się mnie? Między nami
wszystko skończone. Mam cię, o... potąd. I przestań już mówić, bo i tak w
nic nie uwierzę. Jesteś mściwą, podłą gadziną. Bawisz się ludzkimi
uczuciami, cieszy cię, gdy masz nad mężczyzną władzę, grasz, ciągle
grasz...
- Oddałam ci się! - krzyknęła. - Czy zrobiłabym to, gdyby tak było?
- I tylko dlatego, z wielkiej wdzięczności, mam ci wszystko
wybaczyć? Chciałaś mi tym zamydlić oczy, na wypadek gdybym odkrył
prawdę?
- Miałam zamiar ci powiedzieć. Zależało mi...
Przerwał jej gorzkim śmiechem.
- Nie przyznałam się do tego, że wraca mi pamięć, bo cię kocham.
Zawsze cię kochałam. I wierzę, święcie wierzę w to, że ty też mnie
kochasz. Nie pozwolę ci tego zniszczyć. %7łebyś nie wiem jak mi ubliżał,
zostanę. Zmuszę cię do tego, żebyś przyznał, że ci na mnie zależy.
Milo obserwował ją z cynicznym podziwem. Uniósł ręce i klasnął.
- Brawo! Genialne przedstawienie! Szkoda, że nie jesteś aktorką -
publika wyłaby z zachwytu. Ale ja ciebie nie chcę. Czemu więc po prostu
nie wrócisz do tego Francuzika i nie wleziesz mu do łóżka. Jestem pewien,
że byłby chętną ofiarą twoich małych, sadystycznych zagrań i...
125
RS
Uderzyła go tak nieoczekiwanie, że cofnął się, żeby uniknąć
spoliczkowania. Zaczęła go jednak okładać pięściami.
- Oszalałaś?! - Poderwał ją z ziemi i przerzucił sobie przez ramię,
przytrzymując kopiące nogi i czując razy na plecach. Zaniósł ją do pokoju
na górze i rzucił na łóżko, lecz natychmiast zerwała się na równe nogi i
zaatakowała go z furią. Trwało to jakiś czas, dopóki nie straciła siły i nie
rzuciła się na łóżko, twarzą do poduszki.
Milo podszedł do drzwi, udał, że je zamyka, lecz nie ruszył się z
miejsca. Paige nie odwróciła głowy. Po chwili usłyszał, że cicho płacze.
Dopiero wtedy wyszedł, zostawiając ją samą.
126
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Tej nocy nie spał wcale, nawet nie próbował. Zszedł do saloniku,
nalał sobie mocnej whisky, ale zbrzydła mu już po pierwszym łyku.
Poszedł do kuchni, wylał ją do zlewu i napił się wody. Potem zaczął
chodzić od obrazu do obrazu, próbując skupić na nich uwagę, ale nie
znalazł w tym żadnej przyjemności. Zaklął, przypominając sobie pogróżki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •