[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiejsze.
I co? Rick nie odrywał wzroku od szosy.
Nie wyszło, ale to mój problem. Więc - Ivy
wyciągnęła rękę i dotknęła jego ramienia - obiecaj, że
nie będziesz mi już więcej przysyłał swoich kolegów
z przykazaniem, żeby udzielili mi wywiadu. Dobrze?
Spojrzał na nią z ukosa. Zacisnął mocno szczęki.
Zrozumiała, że się na nią gniewa.
- Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, że twój sukces
mógłby leżeć w moim interesie? W ten sposób miałbym
trochÄ™ mniej pracy.
- Kiedyś coś takiego mówiłeś.
- Jak sądzisz, kto odwala całą robotę w redakcji?
Myślisz, że zamierzam spędzić resztę mojego życia jako
niańka dla żółtodziobych reporterów?
- Rozumiem. - Przypomniał jej, gdzie jest jej miej
sce. - Rozumiem - powtórzyła. W samochodzie zapa
nowała wroga cisza.
Zanim dotarli na stadion, gra już się rozpoczęła. Ivy
poszła prosto do loży prasowej. Rick gdzieś zniknął.
Rozglądała się niespokojnie dookoła. Wdychała głę
boko chłodne powietrze, pachnące lekko dymem i sta
rała się na nowo obudzić w sobie dawny entuzjazm dla
REPORTER W SPÓDNICY
99
futbolu. Czekała na dobrze znajome uczucie przejęcia
i podniecenia, które zawsze ogarniało ją na meczu,
kiedy tłumy kibiców skandowały nazwę swojej drużyny,
grała orkiestra i panowała atmosfera wielkiego święta.
Nic. Pozostała obojętna.
Nie jest w stanie cieszyć się meczem, skoro Rick się
na nią gniewa. Odetchnęła głęboko. Była pewna, że
miała rację, prosząc go, żeby traktował ją tak samo jak
innych. Przekonanie o własnej słuszności nie miało
jednak wpływu na samopoczucie. Ivy czuła się bez
nadziejnie ponuro.
Przygnębienie i poczucie porażki nie opuszczało jej
także podczas wywiadów w szatniach. Szło jej fatalnie.
Wreszcie zdecydowała się pójść do szatni zwycięzców.
Przynajmniej oni powinni być w dobrym nastroju.
Dobry nastrój to zbyt skromne słowa, by opisać
panującą w szatni euforię. Drużyna szalała z radości.
Zawodnicy polewali swojego trenera wodÄ…, piwem
i szampanem. W dwie minuty również i Ivy przesiąkła
zapachem tej mieszanki wybuchowej.
Rick złapał ją za ramię i odciągnął na bok. Wyraznie
wrócił mu entuzjazm.
- Widziałaś, kto tu jest? - spytał przejętym szeptem.
-Kto?
- Rudy Allen, agent. - Czujnie rozejrzał się na
wszystkie strony.
- Kogo reprezentuje? - Ta informacja zrobiła na
niej odpowiednie wrażenie. Rudy Allen, sławny jako
agent największych gwiazd sportu, nieomylnie wybierał
zawodników, którzy w najbliższej przyszłości mieli
dołączyć do tego grona.
- Właśnie tego chcę się dowiedzieć. Pogadaj z nim.
Ze mną nie będzie chciał rozmawiać. Kilka razy ostro
się starliśmy i mamy nieco na pieńku. Ciebie nie zna,
więc spróbuj go wybadać.
- Rick, chyba już o tym rozmawialiśmy. Obiecałeś,
że będziesz mnie traktował tak samo, jak wszystkich
innych reporterów.
100 REPORTER W SPÓDNICY
- Nie gadaj głupot, Ivy! Potrząsnął ją za ramię.
- Wcale ci nie pomagam! A teraz idz go przepytać.
Popchnął ją w stronę pryszniców.
W porządku, tym razem go posłucha, ale tylko
dlatego, że dołożył starań, żeby wymyślić przekonywa
jÄ…cy pretekst.
A więc gdzie jest Rudy Allen? Ivy rozejrzała się
po zatłoczonym pomieszczeniu. Wreszcie go zauwa
żyła. Niski, szczupły mężczyzna, właśnie wychodził
bocznymi drzwiami. Ivy odwróciła się na pięcie, za
mierzając złapać go na zewnątrz. Pobiegła koryta
rzykiem i, wpadła prosto na zawodnika, którego kolano
obłożone było lodem.
Obrońca Uniwersytetu Teksańskiego.
Ivy nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Nikt inny
nie przeprowadził z nim wywiadu. Chłopak doznał
kontuzji w trakcie meczu i dopiero w tej chwili wykuÅ›-
tykał z gabinetu zabiegowego.
- Ivy Hall, z Globe"! - zawołała, a jej głos odbił
siÄ™ echem po korytarzu.
Obrońca wyglądał na zaskoczonego, ale szybko się
opanował i uprzejmie odpowiedział na jej pytania.
Nareszcie. Nareszcie się poszczęściło. Nie mogła się
doczekać, kiedy powie o tym Rickowi. Bez jego pomo
cy sama znalazła temat na reportaż. I to jaki! Będzie
z niej dumny.
Gdy tylko skończyła wywiad, popędziła na parking.
Rick przechadzał się obok swojego dżipa. Pomachała
notesem.
- I co? Czego się dowiedziałaś? - spytał, gdy tylko
znalazła się w zasięgu głosu.
- Zrobiłam wywiad z obrońcą! Jako pierwszy,
a w dodatku zapewne jedyny reporter! Patrz na te
notatki! - roześmiała się głośno i wpadła w jego objęcia.
- A co z Rudym? Kogo reprezentuje?
- Ach, Rudy... wyszedł, wiec z nim nie rozmawiałam.
- Niczego się nie dowiedziałaś? Niczego? - twarz
Ricka skamieniała.
REPORTER W SPÓDNICY 101
Nie. lvy zamrugała oczami.
Palce Ricka zacisnęły się na jej ramionach Wyma
mrotał przez zęby coś, czego wolałaby nie słyszeć.
Rzucił się biegiem w stronę wejścia na stadion.
- Rick! Twoje kolano!
Nie słyszał jej albo postanowił nie słyszeć. Czekała
ponad pół godziny. To wystarczyło, by doszła do
słusznego wniosku, że zawaliła sprawę. Rick jej zaufał,
a ona, kierując się wybujałym poczuciem dumy, za
wiodła go.
Nareszcie wrócił. Bardzo utykał, co wcale nie po
prawiło jej samopoczucia. W milczeniu otworzył przed
nią drzwi samochodu. Był zły. Wściekły. I miał do tego
pełne prawo.
Włączył silnik. Przez chwilę siedział bez ruchu.
Nagle uderzył mocno pięścią w kierownicę. Ivy pod
skoczyła.
Możemy przecież dowiedzieć się o nowym klien
cie Rudy Allena z jutrzejszych gazet zauważył
zjadliwie.
Przepraszam powiedziała cichym, nieśmiałym
głosem.
- Rudy pojechał do domu. Drużyna i trenerzy też.
Nawet sprzątacze już kończą pracę.
- Przepraszam - powtórzyła Ivy. Zaczęła się uspo
kajać. W porządku, popełniła poważny błąd. Przyznaje
to.
- Przepraszam? Czy to wszystko, co mi masz do
powiedzenia? Wspaniały temat ląduje tuż przed twoim
nosem, wypuszczasz go z ręki, a potem potrafisz tylko
powiedzieć przepraszam?
Czy ta aureola świętego przypadkiem nie robi się
dla ciebie zbyt ciężka, Rick? - Ivy zupełnie przestała
czuć skruchę.
Rzucił jej wściekłe spojrzenie. Z całych sił wcisnął
pedał gazu. Opony zapiszczały na asfalcie.
Dlaczego? Powiedz mi tylko, dlaczego za nim nie
poszłaś?
REPORTER W SPÓDNICY
102
- Myślałam, że znowu usiłujesz mi pomagać. Za
wsze dajesz mi wskazówki i przysyłasz do mnie ludzi.
Zazwyczaj są to osoby, z którymi już przeprowadziłeś
wywiady. Skąd miałam wiedzieć, że tym razem jest
inaczej?
- Bo tak ci powiedziałem! - warknął. - Powiedzia
łem ci przecież, że Rudy mnie nie lubi. Wiedziałem, że
wyciągniesz z niego więcej niż ja.
- Teraz rozumiem. - To fiasko nie było jednak jej
wyłączną winą. - Ale gdybyś od samego początku
traktował mnie jak każdego innego reportera, nie
byłoby takich nieporozumień.
- Gdybym traktował cię tak, jak każdego innego
reportera, już byś nie miała tej pracy.
- A więc uważasz, że nigdy się nie nauczę tego fachu,
prawda? - zapytała szybko, starając się opanować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- A.J.Quinnell Reporter
- Carrie Jones [Need Pxies 02] Captivate (pdf)
- Faith V Smith [Bound by Blood, The Legends 01] Kensington's Soul (pdf)
- Norton Andre Mistrz zwierzat
- 021 Romantyczne podróśźe Howard Stephanie Pod osśÂ‚onć… dśźungli
- Tinsley_Nina_Spotkanie_z_przeznaczeniem_RPP012
- Burgess Anthony Mechaniczna pomarancza
- śąarnowski J. Polska niepodlegśÂ‚a 1918 1939
- Dziecko Z Rodziny migracyjnej w systemie ośÂ›wiaty. Poradnik dla szkóśÂ‚
- Greg Bear Eon 1 Eon
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agpagp.keep.pl