[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Laurel trzyma u mnie furę ciuchów.
 A zatem nie interesujesz się każdą kobietą, która
się napatoczy?
 Bynajmniej. Interesuję się tylko jedną, kuszącą
i wystrzałową pięknością.
 Wystrzałową? Twierdziłeś, że nie pasowałabym
do twojej firmy.
 Kiedyś uważałem, że to ważne. W pewnym
momencie przekonałem się, że cię kocham, więc
chciałem się jakoś przeciwstawić temu uczuciu, bo
nie zamierzałem cię krzywdzić.
 Coś ty powiedział?  Haley chwyciła go za
koszulę i spojrzała mu prosto w oczy.
244 Karen Anders
 O krzywdzeniu?  zapytał zmieszany.
 Nie, nie o tym, głupku.
 Kocham cię, Haley  powiedział po prostu.  Od
samego początku pragnąłem więcej, ale obawiałem się
konsekwencji, które musiałabyś ponieść, gdybym
sięgnął po to, czego chciałem.
 A co z tymi historiami o wizerunku?
 To bzdura. Jeśli Westinom nie spodoba się moja
żona, rozkręcę własny interes. Otworzę agencję re-
klamową. Nikt mi nie będzie mówił, że nie jesteś dla
mnie wystarczająco dobra. Doskonale wiem, że jesteś
aż za dobra  stwierdził żarliwie.  Jesteś dla mnie
idealna.
 Wiesz, bałam się w tobie zakochać i wcale tego
nie chciałam  wyznała Haley.
 Czemu?
Przywarła do niego, czując pod dłońmi twarde
muskuły jego klatki piersiowej.
 Sądziłam, że nie będziesz miał ochoty zrezyg-
nować dla mnie z innych kobiet, a ja chcę być twoją
jedyną i w tej kwestii nigdy nie ustąpię.
Ucałował ją ciepło, delikatnie i uwodzicielsko. Tak
musiał smakować grzech.
 Haley, nikt do ciebie nie oczekuje ustępstw.
Kocham cię. Kocham tylko ciebie. Wyjdziesz za
mnie?
Wyciągnął z kieszeni spodni pudełko z pierścion-
kiem i wsunął je do ręki ukochanej. Oszołomiona
Haley niepewnie przyjęła podarunek.
 Wyjdz za mnie, Haley  powtórzył.  Nie mogę
bez ciebie żyć.
Otworzyła pudełko i zapatrzyła się w kosztowny
Naga prawda 245
brylant w czarnym aksamicie. Drżącymi palcami
wyciągnęła pierścionek z pudełka. Dylan wziął go od
niej i ostrożnie wsunął jej na palec.
Popatrzyła na brylant, a potem na twarz Dylana.
 Kocham cię  wyszeptała.
 Pamiętasz, powiedziałem ci kiedyś, że chciał-
bym zobaczyć twoje ciało skąpane w promieniach
księżyca, zanurzone w krystalicznie czystej wodzie
tej plaży.
Wzięła go za rękę i poprowadziła nad wodę.
Morze było ciepłe i pieściło stopy Haley. Dylan
przystanął i spojrzał w dal, na ciemną linię horyzon-
tu. Zdawało się, że niebo i woda zlały się w jedno.
Haley oglądała profil mężczyzny, dostrzegając, że
wiatr przesuwa kosmyki jego włosów.
Zwiatło księżyca igrało na jego twarzy, tworząc
zawiłe kombinacje jasności i cienia. Odwrócił się ku
niej, wciągając zapach jej włosów.
 Twoje włosy pachną promieniami słońca. Nigdy
nie uda mi się tobą nasycić.
Objął dłońmi twarz Haley i pocałował ją w usta.
Głaskała jego klatkę piersiową i ramiona, aż wresz-
cie zatrzymała się na karku. Chociaż już wiele razy
doświadczała upojnej rozkoszy podczas kontaktu
z jego ciałem, ponownie dopadło ją pożądanie. Nie
miała siły ani ochoty się jej przeciwstawiać.
Kiedy Haley zamierzała zdjąć swoją różową bluzkę
bez rękawów, Dylan odepchnął jej dłonie i powoli,
zmysłowo, sam się tym zajął. Zciągnął z niej bluzkę,
pochylił głowę nad jej okrągłymi piersiami i ucałował
aksamitną skórę. Następnie zręcznym ruchem po-
zbawił ją koronkowego stanika. Jego ręce wkrótce
246 Karen Anders
powędrowały do jej bioder, aby zsunąć z nich szorty
w kolorze khaki. Ukląkł, a jego usta znalazły się na
poziomie pępka, który obsypał gorącymi pocałun-
kami.
Zanurzeni w wodzie, oboje poddali się żarowi
miłości. Poruszali delikatnie złączonymi ciałami, za-
spokajając długo tłumione pożądanie. Popatrzył na
nią z góry, oddychając głęboko.
 Wiedziałem, że będziesz pięknie wyglądała, Ha-
ley  powiedział cicho, wpatrując się w nią przez
przejrzystą wodę.
Zamknęła oczy i poddała się rozkoszy chwili.
Powoli docierała do niej naga prawda. Dylan należał
do niej.
Na zawsze.
Budzik zadzwonił o wpół do trzeciej rano. Dylan
jęknął, przetaczając się na bok i wyłączając go.
 Haley, jesteś pewna, że tego chcesz?  wymam-
rotał sennie, przymykając oczy.
 Daj spokój, leniuchu. Powinieneś cieszyć się
radością poranka. Podobno widowisko jest spektaku-
larne. Wschód słońca w Haleakala to jeden z siedmiu
cudów świata.
 Właśnie to wymyśliłaś  zarzucił jej.
 Niech będzie. Wymyśliłam, ale możesz to zrobić
dla swojej słodkiej, cudownej narzeczonej. W końcu
to ty mi kiedyś mówiłeś, że byłbyś gotów polecieć za
mną na Księżyc. Gdzie się podział mój dzielny
kosmonauta?
 Spędził większą część nocy, kochając się z narze-
czoną. Kończy mi się paliwo.
Naga prawda 247
 Chyba nie chcesz, żeby pojawiły się pogłoski, że
nie potrafisz dotrzymać mi tempa?
Drażniła się z nim i prowokowała, głaszcząc jego
ciepłe ciało. Gdy usiłował ją chwycić, szybko wy-
skoczyła z łóżka.
 Kto i w jaki sposób miałby się o tym dowiedzieć?
 spytał, przewracając się na brzuch.
 Sama rozpuszczę pogłoski  oświadczyła rado-
śnie.
Posłała mu psotny uśmiech i schowała się w ła-
zience przed nadlatującą białą poduszką, którą rzucił
w jej kierunku.
 Coś mi się widzi, że będziesz się nade mną
znęcać do końca mojego nędznego życia.  Niechętnie
wygramolił się z łóżka.
Wyszła z łazienki i zapatrzyła się na muskularne
ciało Dylana, który właśnie się przeciągał. Westchnęła
z zadowoleniem.
 Zrobię, co w mojej mocy  obiecała i sięgnęła
do walizki, aby wyciągnąć cieplejszy strój, niezbęd-
ny na chłodnym wulkanie.  Zresztą i tak będziesz
musiał przysiąc, że zostaniesz ze mną na dobre i na
złe.
Wydobyła dżinsy i gruby sweter.
 To fakt, będę musiał.
 No to wpadłeś jak śliwka w kompot. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •