[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niczego, odwróciłem się, żeby wyjść z powrotem na korytarz, i o mało nie wpadłem na Lauren Wells, która
także sprawdzała przegródkę na korespondencję.
- Przepraszam - powiedziałem.
- Cześć - rzuciła odruchowo Lauren, zanim jeszcze spojrzała, kto chciał ją staranować, a kiedy zobaczyła
mnie, uśmiechnęła się ciepło, zaskoczona. Miała na sobie elastyczny jednoczęściowy dres lekkoatletyczny i
białe adidasy, była już przygotowana do lekcji wychowania fizycznego. - Cześć - powtórzyła. - Co słychać?
Lauren osiadła w Old Fairfield cztery lata wcześniej, rzuciwszy szkołę średnią w New Haven, gdzie nauczał
jej były mąż.
Kiedy ich małżeństwo się rozpadło, uznała, że nie chce pracować dalej w tym samym budynku, co on, a
przynajmniej tak głosiła plotka. Mając reputację wyróżniającej się trenerki, której uczniowie wygrywali w kilku
różnych zawodach okręgowych, mogła pewnie do woli wybierać w ofertach innych szkół, gdyż niewątpliwie
wszyscy dyrektorzy przyjęliby ją do pracy z otwartymi ramionami.
W tej konkurencji wygrał Rolly. Wyznał mi w tajemnicy, że zatrudnił ją ze względu na wszystko, co Lauren
mogła wnieść do naszej szkoły, a co obejmowało też, ma się rozumieć,  oszałamiającą figurę, faliste
kasztanowe włosy i niesamowite piwne oczy .
Zdziwiłem się wtedy:
- Kasztanowe włosy? Kto ci to powiedział?
Widocznie gapiłem się na niego w osłupieniu, gdyż poczuł się zobligowany do przybrania oficjalnego tonu:
- Spokojnie, to tylko zwykła uwaga. Jedyny przyrząd, na którym jeszcze zaciskam palce, to wędka do połowu
okoni.
Od chwili przybycia do szkoły Lauren Wells zdawała się mnie nie zauważać, ale tylko do czasu emisji
reportażu o zaginięciu rodziny Cynthii. Teraz, ilekroć się spotykaliśmy, zawsze pytała z zaciekawieniem, co
nowego.
- Są jakieś ciekawe kąski? - dodała.
- Słucham? - bąknąłem zdziwiony, rozglądając się po stolikach, jakby rzeczywiście chodziło jej o jakieś
łakocie. Ostatecznie bywały dni, że jakimś cudem w sali nauczycielskiej pojawiała się taca pełna pączków.
- Po reportażu w telewizji - wyjaśniła. - Minęło już kilka tygodni, prawda? I co? Nikt się nie zgłosił z żadnymi
informacjami pozwalającymi wyjaśnić, co się stało z rodziną Cynthii?
O mało się nie zaśmiałem, gdy z jej ust padło imię Cynthii, jakby się bała mówić o  mojej żonie . Można było
odnieść wrażenie, że świetnie się znają z Cynthią, chociaż ani razu się nie spotkały, a przynajmniej nic mi na
ten temat nie wiadomo. Nie mogłem wykluczyć, że w ciągu tych czterech lat poznała moją żonę na jakimś
przyjęciu czy zabawie, gdzie zazwyczaj bywaliśmy razem.
- Nie - odparłem.
- Podejrzewam więc, że Cynthia jest bardzo rozczarowana - powiedziała, współczującym gestem kładąc dłoń
na moim ręku.
- A, tak, owszem, na pewno byłoby lepiej, gdyby ktoś się jednak odezwał. W końcu ktoś powinien coś
pamiętać mimo upływu lat.
- Niemal bez przerwy myślę o tej sprawie - przyznała Lauren. - Przedwczoraj wieczorem opowiedziałam
znajomemu o waszym przypadku. Dlatego ciekawa jestem, jak się trzymacie. U ciebie wszystko w
porządku?
- U mnie? - zapytałem zdumiony. - Oczywiście, że wszystko w porządku.
- Bo czasami wyglądasz tak - dodała ściszonym głosem - jakbyś... no, sama nie wiem... może nie powinnam
o tym mówić, ale czasami w pokoju nauczycielskim wyglądasz, jakbyś był tym wszystkim zmęczony. I
zasmucony.
Nie potrafiłem określić, co z tego, co mnie uderzyło, jest bardziej znaczące: czy to, że Lauren uważa, iż
wyglądam na zmęczonego i zasmuconego, czy to, że w czasie przerw obserwuje mnie w pokoju
nauczycielskim.
- Nic mi nie jest - zapewniłem. - Naprawdę.
Uśmiechnęła się.
- To dobrze, bardzo dobrze. - Odchrząknęła. - No cóż, muszę już iść na salę gimnastyczną. Kiedyś
powinniśmy dłużej porozmawiać. - Po raz kolejny wyciągnęła rękę, położyła mi na ramieniu, przytrzymała
chwilę, po czym cofnęła szybko, odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju nauczycielskiego.
Idąc na zajęcia z pisarstwa kreatywnego w mojej pierwszej klasie, pomyślałem, że ktoś, kto układał plan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •