X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak.
- Dlaczego?
- Bo to... brzmi prawdopodobnie.
- Gdybyś przed laty dała mi szansę, powiedziałbym to samo - rzekł z
goryczą. - Zrobiłem wszystko, żeby dotrzeć do ciebie i wyjaśnić, o co chodzi.
- 45 -
S
R
Twoi rodzice byli bardzo mili, ale też niczego nie rozumieli. Mijał czas... W
końcu nawet najbardziej zakochany człowiek traci serce. I zainteresowanie.
- Rozumiem. Jednak uważam, że mój błąd można wybaczyć...
- Ja nie mogę.
Jego słowa zamiast zmartwić ją, dodały otuchy. Gwałtowne zaprzeczenie
oznaczało, że jeszcze trochę mu na niej zależy. Zbierało się jej na płacz, więc
prędko zamrugała.
- Może to dziwne, ale nadal chcę wiedzieć, kto jest ojcem Fenny.
Właściwie jest to bez znaczenia, bo i tak traktujemy ją jak siostrę. Ale oczy...
Nie dokończyła, ponieważ przypomniała sobie, kto jeszcze ma takie oczy.
- Znowu nie zgadłaś, bo mój ojciec jest wiernym mężem - rzekł Jonah. -
Fenny nie jest ani moją córką, ani siostrą. Jest NASZ kuzynką.
ROZDZIAA SZ�STY
- Widziałaś mojego wuja tylko jeden raz - rzekł Jonah. - Na przyjęciu,
jakie moi rodzice urządzili z okazji naszych zaręczyn.
Leonie doskonale pamiętała piękny letni dzień w Hampstead. Była bardzo
szczęśliwa, więc pózniej z tym większym bólem myślała o swych zaręczynach.
Richarda Savage'a zapamiętała z dwóch powodów. Po pierwsze wysoki brunet
w eleganckim jasnym ubraniu podobał się jej jako mężczyzna. A po drugie
zjawił się ze swoją żoną, będącą na wózku inwalidzkim.
- Nie oceniaj ich pospiesznie i zbyt surowo - ciągnął Jonah. - Wuj zawsze
był dobrym mężem, ale widzisz, ciotka po wylewie uległa paraliżowi, a on był
mężczyzną w kwiecie wieku.
- Jak Rachel go poznała?
- 46 -
S
R
- Kiedyś ojciec zaprosił wujostwo na kolację służbową, na której ona też
była. Ciotka nie zawsze miała nastrój, żeby wyjść z domu i akurat wtedy wuj
przyjechał sam.
- Aha. - Ze zrozumieniem pokiwała głową. - Zaraz po tej kolacji wyznali
sobie miłość, tak?
- Nie wiem. Ale zakochali się od pierwszego wejrzenia. To czasem się
zdarza... Moi rodzice niczego nie podejrzewali, a ja też dowiedziałem się
dopiero podczas tej rozmowy...
- Dlaczego cię wtajemniczyła?
- Bo gdy wydało się, że jest w ciąży, pomyślałem sobie to samo, co ty.
Przez ułamek sekundy podejrzewałem ojca. To było koszmarne... Rachel
zdenerwowała się i w samochodzie zaczęła prawić mi kazanie, ale zrobiło się jej
niedobrze i musieliśmy przystanąć. Jak wiesz, zabrałem ją do siebie. W końcu
była zmuszona powiedzieć mi o wuju, choćby tylko ze względu na dobre imię
mojego ojca. Musiałem przysiąc, że nigdy nikomu nie zdradzę tajemnicy. Wuj
Richard już wtedy nie żył, ale Rachel chciała oszczędzić bólu jego schorowanej
żonie.
- Czyli mówiła o twojej ciotce, a ja myślałam, że o mnie - szepnęła
Leonie. - Biedna Helen. I biedna Rachel.
- Wuj zginął w katastrofie samochodowej, nic nie wiedząc o ciąży. Rachel
nie mogła sobie darować, że nie powiedziała mu o dziecku, którego od tak
dawna pragnął.
Leonie ścisnęło coś w gardle.
- Mama martwiła się o Rachel, bo widziała, że coś się z nią dzieje. Ale ja
byłam taka...
- Jaka?
- Tak zajęta tobą, taka zakochana, że nic nie zauważyłam. A ty się
domyślałeś?
- Nie. Z tego samego powodu... - Wzruszył ramionami.
- 47 -
S
R
- Lubiłem i ceniłem twoją ciotkę, ale widziałem tylko ciebie.
Przynajmniej wtedy.
- Czy... tylko ciebie wtajemniczyła?
- Nie wiem. Przyznam się, że miałem ochotę powiedzieć rodzicom, ale
chyba lepiej, że nie wiedzą, bo na pewno chcieliby spotykać się z Fenny. A twoi
rodzice?
- Muszą wiedzieć - odparła Leonie z przekonaniem. -
Rachel prosiła ich, żeby wychowali dziecko, więc raczej powiedziała,
zanim... przed śmiercią.
- Co rodzice wam powiedzieli na temat Fenny?
- Niewiele... %7łe ciocia nie chciała wiązać się z nikim na stale, ale
zdecydowała się urodzić dziecko i sama wychowywać. %7łe przed śmiercią
powierzyła córeczkę nam, żebyśmy ją kochali jak siostrę. Wszystko to prawda.
Byliśmy pogrążeni w rozpaczy, nikt nie pytał o szczegóły. A ja... - W jej głosie
zabrzmiała nuta goryczy. - Uważałam, że wiem lepiej.
- Czy to wpłynęło na twój stosunek do Fenny?
- O dziwo nie. - Leonie uśmiechnęła się krzywo. - Od samego początku
mnie zawojowała.
- Doskonale to rozumiem. Poznałem ją niedawno, ale też chwyciła mnie
za serce.
- Jak dziwnie układają się losy. Silna Rachel zmarła, a krucha Helen żyje.
W jakiej jest formie?
- Zdumiewająco dobrej. Nie chciała wyprowadzić się z domu, bo wuj
dostosował go do jej potrzeb i może względnie swobodnie się poruszać. Teraz
korzysta tylko z parteru, a jej dwie owdowiałe siostry zajęły resztę. - Jonah
lekko się uśmiechnął. - Powiada, że to sytuacja trochę jak u Czechowa, ale bez
udręki tamtych trzech sióstr. Wiesz, zajęła się malowaniem kwiatów. Rodzice
często ją odwiedzają.
Leonie spojrzała na zegarek i poderwała się.
- 48 -
S
R
- Zobacz, która godzina! Muszę wracać do domu.
- No tak. Płaszcz chyba już wysechł.
W drodze prawie się nie odzywali, a gdy samochód stanął, przelotnie na
siebie spojrzeli.
- Wejdziesz? - zapytała niepewnie.
- Nie, jeszcze mam trochę pracy. A właśnie. - Wyjął z kieszeni złożoną
kartkę papieru. - Dotrzymuję słowa. Dokument teraz należy do ciebie.
- Nie mogę przyjąć. Jeżeli jesteśmy ci coś winni, musimy się rozliczyć.
- Uznaj dług za spłacony. - Pomógł jej wysiąść. - Nie lubię nie
zakończonych spraw.
Zrozumiała, jaki koniec to oznacza. Jeśli Jonah pragnął zemsty, wyraził ją
tymi słowami. Czy zrobił to z premedytacją? Wsiadł do samochodu i przez okno
powiedział:
- Przeproś rodziców, że tak pózno cię odwiozłem. Dobranoc, Leo.
Ogarnęło ją przygnębienie i z niechęcią myślała o czekających ją
pytaniach. Lecz matce wystarczyło jedno spojrzenie na ściągniętą twarz córki.
Wolała o nic nie pytać.
- Ale zmokłaś! Prędko wez gorącą kąpiel i wysusz włosy. Na pewno
miałaś ważne powody, żeby wychodzić w taką pogodę, lecz wyjaśnienia mogą
poczekać do rana. Albo dłużej.
- Mamusiu, przepraszam, że przeze mnie jeszcze nie śpisz - rzekła
skruszona Leonie.
- Napijesz się herbaty?
- Nie, dziękuję. - Pocałowała matkę. - Marzę o tym, żeby się umyć i
położyć.
Miała nadzieję, że prędko uśnie, ale to, czego się dowiedziała, odebrało
jej sen prawie na całą noc. Zasnęła, gdy świtało, a obudziła się po dziesiątej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.