[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tem odwróciła się, by spokojnie przeczytać list. Amanda po­
deszła tymczasem do piastunki, która towarzyszyła małej
dziewczynce i poprosiła ją o zabranie dzieci do bawialni.
Kiedy Victoria skończyła czytać, otarła dłonią łzy, powoli
złożyła kartkę i wyraźnie wstrząśnięta spojrzała na Amandę.
Z niedowierzaniem pokręciła głową.
- Jak to się mogło stać? Kit w życiu nikogo nie skrzywdził.
Jak można było oskarżyć go o morderstwo? Nie, nie mogę
w to uwierzyć... - Przerwała tknięta nagłą myślą. - Czy Sky
już wie, że jej tata nigdy nie wróci?
- Nie. Kiedy opuszczałyśmy Charleston, było jeszcze przed
egzekucją i od tamtej pory nie dostałam żadnych wiadomości.
Poprosiłam jego przyjaciół, Agathę i jej męża, żeby napisali do
pani i dali znać, kiedy...
Victoria z trudem przełknęła ślinę.
- Dziękuję. Czy pani sądzi... Czy pani sądzi, że on to zrobił?
- Nie. I nie jestem w tym przekonaniu osamotniona. Nie­
stety, udowodnienie niewinności to zupełnie inna kwestia. Na
poparcie jego wersji zdarzeń nie ma cienia dowodu. Jedyny
człowiek, mogący świadczyć na jego korzyść, znikł bez śladu.
- Ale jak mogę powiedzieć Sky, że nigdy więcej nie zobaczy
taty, że tata nie żyje? Nie, nie powiem jej niczego, póki sama
nie dowiem się więcej. Biedny Kit. Nie zasłużył sobie na ta­
ki los. Jeśli jednak odszedł z tego świata, to niech odpoczywa
w pokoju, a gdziekolwiek jest, może być pewien, że wycho­
wam jego córkę najlepiej jak potrafię, tak jak własną.
70
Amanda nie została długo. Przed spotkaniem z Victoria
Hardy była pełna niepokoju, teraz jednak przekonała się, że
niepotrzebnie. Sky natychmiast polubiła Victorię, a fakt, iż
kuzynka Kita miała dzieci, pomógł małej szybko oswoić się
z nowym miejscem. Gdy Amanda odjeżdżała, obie dziew­
czynki bawiły się w najlepsze w pokoju dziecięcym.
A teraz pociąg gnał już na północ, a ona wspominała Kita.
Myślała o tym, jak bardzo musi martwić się o córeczkę, nie­
pewny, czy znalazła dostateczną opiekę. Zastanawiała się, czy
nie mogła zrobić dla niego więcej. Doszła jednak do wniosku,
że nie. W niczym już Kitowi pomóc nie mogła, musiała więc
uznać, że ta sprawa jest zamknięta. Musiała pomyśleć o włas­
nej przyszłości. Rok wdowieństwa szybko przeminie, a potem
będzie mogła już sama o sobie decydować. Wyjrzała przez
okno, usiłując zrozumieć, dlaczego jest jej tak ciężko na sercu,
skoro dopięła swego.
Wewnętrzny głos podpowiadał, że w gruncie rzeczy uda­
ło jej się jedynie przechytrzyć ojca. Była szalona, a teraz bę­
dzie musiała za wszystko słono zapłacić. Chciała mieć męża
na chwilę i miała. Tyle że nie mogła się uwolnić od wyrzutów
sumienia, a w dodatku coraz mocniej tęskniła za Sky.
Zerknęła na Nan, drzemiącą naprzeciwko. Służącej też by­
ło smutno rozstać się z dziewczynką. Nieustanna paplanina
i śmiech małej pomagały znosić trudy podróży. Co zaś do pa­
na Quinna, to od czasu opuszczenia Londynu nie odezwał się
właściwie ani jednym słowem i nawet dziecięce szczebioty nie
były w stanie rozwiać jego posępnego nastroju, więc Amanda
dała mu spokój.
71
Wreszcie dotarli do Sheffield. Na stacji czekał na nich po­
wóz przysłany przez ojca. Amanda wsiadła do środka razem
z Nan, a pan Quinn pomógł tymczasem woźnicy załadować
bagaż. Był piękny letni dzień, żywopłoty cieszyły oczy bujną
zielenią. Podczas sześciomilowego przejazdu ze stacji do Eden
Park Amanda z przyjemnością obserwowała przez okno sza­
chownicę pól i łąk oraz pagórkowate wrzosowiska.
Musiała przyznać, że stęskniła się za ojcem i bardzo chciała
go znowu zobaczyć. Henry 0'Connell był synem irlandzkie­
go robotnika, który przybył z Irlandii do Anglii do pracy przy
budowie linii kolejowej łączącej Liverpool z Manchesterem.
Gdy był dostatecznie dorosły, by pracować ramię w ramię
z ojcem, szybko przekonał się, że gorzki robotniczy chleb go
nie kusi. Zaczął więc wszystko od zera, na własny rachunek.
Żądny sukcesu, krok po kroku piął się w górę. Wiara podsy­
cana ambicją pomogła mu stać się jednym z najbogatszych
ludzi w Anglii.
Amanda była dumna z jego osiągnięć. Zawsze byli sobie
bliscy, a jedynym zgrzytem w ich stosunkach była kwestia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •