X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

by wnieść je wszystkie na górę. Zajmie mi to jeszcze co
najmniej dwie godziny. Wiesz, Rosy, powinnaś była dobrze
się zastanowić, zanim zdecydowałaś się wyjść za Guarda.
Wzięłaś na siebie poważne ryzyko.
Poczuła, że serce zaczyna walić jej w piersi niczym młot
kowalski.
- Co masz na myśli? - zapytała, wiedząc, że podejmuje
temat co najmniej tak samo ryzykowny, jak jej decyzja
o zamąż pójściu.
- Chyba nie muszę tłumaczyć ci abecadła. Guard
opanował sztukę uwodzenia kobiet do perfekcji i dla nie�
go to żaden problem wybrać sobie kandydatkę na żo�
nę, a potem zaciągnąć ją do ołtarza. Czy jednak postawi�
łaś sobie pytanie, dlaczego właśnie na ciebie padł jego
wybór?
- To proste. Ponieważ zakochał się we mnie - odparła
bez chwili namysłu.
Było jasne, że Edward coś podejrzewał. Ale wiedziała
teraz przynajmniej tyle, iż błądził po omacku i że nie wszy�
stkie jego podejrzenia były tramę. Tak czy inaczej, nie było
sensu kontynuować tej rozmowy. Więc odwróciła się i bez
słowa odeszła.
O%7łEC SI ZE MN 121
Wykąpawszy się, wyszła z wanny i sięgnęła po ręcznik.
Czuła się odświeżona, lekka, a zarazem półsenna, zaś nie�
zbitym dowodem nastroju odprężenia i chwilowej ulgi był
uśmiech na jej twarzy.
Znikł jednak dokładnie w chwili, gdy uświadomiła sobie
po otwarciu szafy, że wszystkie jej nocne koszule, a także
komplety bielizny, zostały w jej dawnym pokoju. W gorą�
czce sprzątania tej sypialni zapomniała całkiem o przenie�
sieniu swych osobistych rzeczy.
Zastanawiała się właśnie, czy przed wyprawą po nocną
koszulę naciągnąć z powrotem na siebie dopiero co zrzu�
cone ubranie, czy też zadowolić się samym ręcznikiem,
kiedy drzwi otworzyły się i do sypialni wszedł Guard.
Sprawdziła szybkim spojrzeniem, czy ręcznik szczelnie
zasłania jej nagość.
- Miałeś zjawić się tu dopiero po dwóch godzinach.
- Tak, lecz przykleił się do mnie Edward i zaczął raczyć
niesmacznymi komentarzami na temat pracujących męż�
czyzn i nagich kobiet, niecierpliwie oczekujących na nich
w łóżku.
- Czy nadal się tam kręci? - zapytała z niepokojem.
- Tak, wnosi jakieś paczki na górę. Dlaczego pytasz?
Przełknęła ślinę.
- Zapomniałam wziąć moją osobistą bieliznę.
Wzruszył ramionami.
- Więc wezmiesz ją jutro rano. Jeśli natkniesz się na
Edwarda i on zahaczy cię jakimś pytaniem, powiesz mu po
prostu, że nie miałaś czasu zająć się tym przed ślubem.
Rosy niespokojnie poruszyła się.
- Nie rozumiesz, Guard. Ja tutaj nie mam niczego, do�
słownie niczego. Nie mam nawet w czym spać. W tym
O%7łEC SI ZE MN
122
zamęcie, jaki wywołał Edward swoim pojawieniem się,
całkiem zapomniałam o nocnej koszuli. Nie mam wyboru.
Po prostu muszę iść po nią.
- Nie.
- Nie możesz mi tego zabronić. Przecież nie będę spała
nago - powiedziała z rozpaczą w głosie.
- A dlaczego by nie? Trzecia czy czwarta noc to ciągle
noc poślubna i nie zdarza się, by nowożeńcy włóczyli się
wówczas po korytarzach w poszukiwaniu nocnych koszul
czy piżam. Nie. Spędzisz tę noc w tym, w czym jesteś, to
znaczy we własnej skórze.
Rosy patrzyła nań jak zahipnotyzowana.
- Nie mogę...
- Oczywiście, że możesz. Ja robię to co noc.
Jęknęła.
- I mamy spać nago pod jedną kołdrą? Przecież to się
nie godzi...
Guard uniósł brwi.
- W takim razie masz bardzo dziwny pogląd na mał�
żeństwo. Właśnie w przypadku współmałżonków godzi się
to jak najbardziej. - Zlustrował ją uważnym spojrzeniem
od palców stóp po czubek głowy. - I zapewniam cię, że
nie ma nic przyjemniejszego od zetknięcia ciał dwojga
kochających się ludzi.
Ciało obok ciała, ciało przy ciele, ciało spojone z cia�
łem. .. Ta sugestywna wizja...
- Co się z tobą dzieje, Rosy? - zapytał Guard sarkasty�
cznym tonem. - Czyżby twoje spuszczone ze smyczy żą�
dze chciały rzucić się na moje nagie, bezbronne ciało i roz�
szarpać je na kawałki?
Rosy wiedziała, że Guard po prostu nabija się z niej, a jed-
O%7łEC SI ZE MN 123
nak w jego żarcie był bez wątpienia okruch prawdy, a nic
tak nas nie wyprowadza z równowagi, jak wytknięcie nam
czegoś, do czego żadną miarą nie chcemy się przyznać;
Chwyciła więc poduszkę i cisnęła nią w żartownisia.
Złapał ją w locie z kuglarską zręcznością, wybuchając
szczerym, niepowstrzymanym śmiechem.
- Dziecino, bardzo ci do twarzy z tym buntowniczym
błyskiem w oczach.
Podbiegł, objął ją wpół i zakręcił się z nią wokół włas�
nej osi.
Przypominał teraz jej ojca, który zawsze dawał się na�
mówić swojej córce na zabawę w karuzelę.
Ale Rosy nie była w nastroju do zabawy. Wyrywała się,
zapierała nogami, syczała z bezsilnego gniewu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.