[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kapitan statku ryknął, że za pięć minut wypływają. Marynarze zaczęli wchodzić na
pokład, podwajając wysiłki, by opuścić port i wyruszyć rzeką Avery ku Wielkiemu Oceanowi.
Do Wendlyn.
Przełknęła ślinę.
Zrób, co musisz, powiedziała Elena.
Oznaczało to, że ma zabić królewską rodzinę Wendlyn, czy coś innego?
Słona bryza zmierzwiła jej włosy, gdy zrobiła krok do przodu. Lecz wtedy ktoś wysedł
z cienia między budynkami.
- Czekaj - powiedział Chaol.
Celaena zamarła, gdy do niej podszedł, ale nie ruszyła się, gdy stanął przed nią i mogła
spojrzeć mu w twarz.
- Czy rozumiesz, dlaczego to zrobiłem? - zapytał cicho.
Skinęła głową, ale powiedziała:
- Muszę tu wrócić.
- Nie - powiedział, jego oczy zabłysły. - Ty...
- Posłuchaj.
Miała pięć minut. Nie mogła mu tego wyjaśnić... nie mogła mu powiedzieć, że król go
zabije, jeśli ona nie wróci. Ta wiedza mogłaby być dla niego zabójcza. I nawet jeśliby uciekł, król
mógł skrzywdzić też rodzinę Nehemii.
Ale wiedziała, że Chaol próbował ją chronić. I nie mogła go zostawić nieświadomego.
Bo jeśli umrze w Wendlyn, jeśli coś jej się stanie...
- Słuchaj uważnie tego, co ci powiem.
Uniósł brwi. Nie dała sobie chwili do zastanowienia, nawet sekundy na zmianę decyzji.
Najzwięzlej jak mogła, opowiedziała mu o Kluczach Wyrda. Powiedziała też o Wrotach
Wyrda i o %7łółtonogiej Wiedzmie. O dokumentach, które ukryła w grobowcu... zagadce o miejscu,
gdzie znajdują się klucze. A wtedy powiedziała mu o tym, czego dowiedziała się na temat króla... I
że pod biblioteką znajduje się martwy demon. I że ma nigdy nie otwierać drzwi do katakumb -
nigdy. A także o tym, że Roland i Kaltain mogą być częścią jakiegoś większego, niszczycielskiego
planu.
A gdy wyjawiła mu tę straszną prawdę, zdjęła z szyi Oko Eleny i położyła je na jego
dłoni.
- Nigdy go nie zdejmuj. Ochroni cię przed złem.
Potrząsnął głową, jego twarz była śmiertelnie blada.
- Celaena, nie mogę...
- Nie obchodzi mnie, czy będziesz szukał kluczy, ale ktoś musi o nich wiedzieć. Ktoś
inny poza mną. Wszystkie dowody są w grobowcu.
Chaol chwycił jej rękę wolną dłonią.
- Celaena...
- Posłuchaj - powtórzyła. - Jeśli nie przekonałbyś króla, by mnie odesłał, moglibyśmy...
moglibyśmy szukać ich razem. Lecz teraz... - Dwie minuty, krzyknął kapitan.
Chaol patrzył na nią, a w jego oczach czaił się taki smutek i strach, że zawiodły ją
słowa.
I wtedy zrobiła najbardziej lekkomyślną rzecz, jaką kiedykolwiek w swoim życiu
uczyniła.
Stanęła na palcach i szepnęła mu do ucha kilka słów
Słowa te sprawią, że zrozumie. Zrozumie dlaczego to było dla niej takie ważne i co
oznacza to, że musi wrócić.
I gdy już zrozumie, może znienawidzić ją za to na zawsze.
- Co to znaczy? - zażądał odpowiedzi.
Uśmiechnęła się smutno.
- Dowiesz się. I gdy to się stanie... - Potrząsnęła głową, wiedząc, że nie powinna tego
mówić, lecz i tak ro zrobiła. - Gdy to się stanie, chcę, byś pamiętał, że dla mnie nie ma żadnej
różnicy. Gdy chodzi o ciebie, to nic nie zmienia. Zawsze wybiorę ciebie.
- Proszę, proszę powiedz mi co to znaczy.
Lecz nie było czasu, więc potrząsnęła głową i cofnęła się.
Chaol zrobił krok w jej stronę. Jeden krok, po którym powiedział:
- Kocham cię.
Zdusiła szloch, który niemal wyrwał jej się z gardła.
- Przepraszam - powiedziała, mając nadzieję, że pózniej będzie pamiętał te słowa...
pózniej, gdy dowie się już wszystkiego.
Znalazła siłę, by odejść. Wzięła oddech. I ostatni raz spoglądając na Chaola, wspięła po
trapie.
Nie zwracając uwagi na nikogo, odstawiła torbę i oparła się o reling. Spojrzała w dół,
na port, gdzie ujrzała nadal stojącego w tym samym miejscu Chaola.
Kapitan statku zarządził wypłynięcie. Marynarze rozbiegli się dookoła, rozwiązując
liny, odrzucając je. Statek przechylił się.
Zacisnęła ręce mocno na poręczy, a rana na dłoni zabolała.
Statek zaczął płynąć. A Chaol - mężczyzna, którego nienawidziła i kochała tak bardzo,
że mogła myśleć tylko o nim - po prostu tam stał, obserwując, jak się oddala.
Prąd porwał statek, a miasto stawało się coraz mniejsze wraz ze zwiększającą się
odległością.
Wkrótce jej szyję zaczęła pieścić oceaniczna bryza, lecz ona bez przerwy patrzyła na
Chaola. Patrzyła w jego stronę, dopóki szklany zamek nie stał się malutkim punkcikiem
majaczącym w oddali. Patrzyła w jego stronę, dopóki nie zaszło słońce i na niebie pojawiły się
gwiazdy. Dopiero, gdy zaczęły jej opadać powieki i zaczęła słaniać się na nogach, Celaena
przestała patrzeć w stronę Chaola.
Zapach soli wypełniał jej nozdrza, tak różny od soli w Endovier, a porywisty wiatr
szarpał jej włosami.
Sycząc przez zęby, Celaena Sardothien odwróciła się plecami do Adarlanu i popłynęła
w kierunku Wendlyn.
TAUMACZENIE: KlaudiaBower
Rozdział 56
Chaol nie rozumiał, co mu powiedziała, te słowa wyszeptane do jego ucha. To była
data. Nawet nie podała roku.
Miesiąc i dzień - data sprzed wielu, wielu tygodni. Tego dnia Celaena opuściła miasto.
Tego dnia, rok temu została wtrącone do Endovier.
Tego dnia zginęli jej rodzice.
Przebywał w porcie długo po odpłynięciu statku, obserwując jak sę oddala, w głowie
powtarzając wciąż i wciąż tę datę.
Dlaczego nie powiedziała mu tego wszystkiego o Kluczach Wyrda, tylko dała mu tę
niejasną wskazówkę? Co mogło być ważniejsze od tej strasznej prawdy o królu, którą mu
wyjawiła?
Klucze Wyrda, które napawały go przerażeniem, miały sens. Wyjaśniały tak wiele.
Ogromną moc króla, jego niekończące się podróże, podczas których ginęli ludzie, to,
jak Kain nabrał sił. To, jak Chaol patrzył na Perringtona i widział jego ciemniejące, dziwne oczy.
Lecz gdy mu powiedziała, czy zdawała sobie sprawę, przed jakim wyborem go postawiła? I co
mógł z tym zrobić będąc w Anielle?
Chyba, że znalazłby wyjście z obietnicy, którą złożył.
Nigdy nie powiedział, kiedy wróci do Anielle.
Pomyśli o tym jutro.
A teraz...
Gdy Chaol wrócił do zamku, wszedł do jej komnat, przeglądając rzeczy leżące na
biurku. Lecz nie było tam nic związanego z tą datą.
Sprawdził testament, który napisała, ale został on podpisany kilka dni pózniej.
Cisza i pusta jej komnat pochłonęła go całkowicie i już miał wyjść, gdy dostrzegł stos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- 292. Macomber Debbie Synowie PĂłĹnocy 01 Narzeczona dla brata
- Kraszewski JĂłzef Ignacy PĂłĹdiablÄ weneckie
- Dick Philip Prawda pĂłĹostateczna
- Excel Nieoficjalny podrecznik excnop
- Ian Morson [William Falconer Mystery 03] Falconer and the Face of God (pdf)
- Juan_Manuel_Infante El_Conde_Lucanor
- Redwood Pack 7.2 The Hunted Heart Carrie Ann Ryan
- Stasheff, Christopher Starship Troupers 3. A Slight Detour
- Mankell Henning Joel 03 ChśÂopiec, który spaśÂ pod pierzynć ze śÂniegu
- su(4)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- amerraind.pev.pl