[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie uważasz, że tworzymy parę ładnych dziewcząt?  spytała ze śmiechem.  Czy
nie miło pomyśleć, że ludzie będą na nas patrzyli z przyjemnością? Wiele osób mogłoby
ładnie wyglądać, gdyby tylko zadało sobie nieco trudu. Trzy tygodnie temu w kościele
rozmyślałam o otaczających mnie ludziach i starałam się ich upiększyć. Skręciłam włosy
Miry Addison, Jankę Arden obdarzyłam śnieżną cerą, Emmę Dil ubrałam na niebiesko, a nie
na brązowo, a Charlotcie Blair kazałam włożyć suknię w paski, zamiast tej okropnej
kraciastej. Zgoliłam też Tomaszowi Andersonowi długie, brudne bokobrody. Po tych
zmianach z pewnością byś ich nie poznała. Co więcej, sami mogliby ich dokonać. Julianno,
twoje oczy mają herbaciany kolor. Bursztynowoherbaciany. Postaraj się dziś wieczorem
zachować zgodnie z nazwiskiem, jakie nosisz*. Potok powinien płynąć wesoło i lśnić w
słońcu.
 Nie potrafię.
 Ależ doskonale potrafiłaś przez cały ubiegły tydzień. Więc możesz być taka.
 Sprawiły to czary Zielonego Wzgórza. Gdy wrócę do Summerside, dla Kopciuszka
wybije północ.
 Zabierzesz te czary ze sobą. Spójrz tylko. Zobacz, jak powinnaś zawsze wyglądać.
Julianna rzuciła okiem w lustro, jakby powątpiewając, czy to rzeczywiście jest jej odbicie.
 Wydaję się dużo młodsza  przyznała.  Masz rację, uczesanie i strój zmieniają
kobietę. Wiem, że wyglądam na więcej lat, niż mam, ale nie obchodziło mnie to. Po co?
Nikogo to nie obchodziło. Nie jestem taka jak ty, Aniu. Najwyrazniej urodziłaś się, wiedząc,
jak żyć. Ja nie mam nawet podstaw tej wiedzy. Ciekawe, czy nie jest za pózno, żeby ją
posiąść. Od tylu lat jestem zgorzkniała, że nie wiem, czy umiałabym być inna. Ironia była
moją jedyną bronią w walce z ludzmi. Zawsze gdy znajdowałam się w jakimś towarzystwie,
wydawało mi się, że to, co powiem, zostanie uznane za głupie i że wszyscy będą się ze mnie
śmieli.
 Julianno, spójrz w lustro i zabierz ze sobą ten obraz. Wspaniałe włosy, zamiast sterczeć
z tyłu głowy, otaczają twarz. Oczy błyszczą jak dwie ciemne gwiazdy, a na policzkach
kwitnie rumieniec podniecenia. Zwiadomość, że tak wyglądasz, pozbawi cię lęku. Chodzmy.
Pewnie się spóznimy, ale szczęśliwie osoby biorące udział w koncercie mają zapewnione
* Brook (ang.)  potok.
miejsca siedzące   zakonserwowane jak mówi Tola*.
Jak za dawnych dni Gilbert zawiózł je na koncert. Tylko miejsce Diany zajmowała
Julianna. Ania westchnęła. Diana miała teraz co innego do roboty. Dla niej skończył się już
okres młodzieńczych rozrywek, koncertów i zabaw.
Był piękny wieczór. Drobny śnieżek właśnie przestał prószyć. Droga lśniła srebrzyście, a
na zachodzie widniało bladozielone niebo. Orion wędrował wśród gwiazd, mrugających nad
pogrążonymi w perłowej ciszy polami, lasami i wzgórzami.
Recytacja Julianny zachwyciła wszystkich. Na zabawie dziewczyna nie mogła się opędzić
od tancerzy. Zmiała się wesoło, nieoczekiwanie dla samej siebie. Po powrocie na Zielone
Wzgórze dziewczęta wygrzały stopy przy kominku. Pani Linde zajrzała do nich, pytając, czy
nie potrzebują jeszcze jednego koca. Zapewniła też Juliannę, że jej piesek smacznie śpi w
koszyku za piecem.
 Uzyskałam nowe spojrzenie na świat  myślała Julianna, zapadając w sen.  Nawet nie
przypuszczałam, że istnieją ludzie tacy jak ci, z którymi tu się zetknęłam .
 Niech pani do nas jeszcze przyjedzie  powiedziała Maryla przy pożegnaniu. A
Maryla nie zwykła była zapraszać ludzi, których nie miała ochoty oglądać.
 Oczywiście, że Julianna jeszcze nieraz tu przyjedzie  powiedziała Ania.  Na soboty
i niedziele, a potem na wakacje. Urządzimy święto palenia liści w ogrodzie, będziemy
zbierały jabłka, pasły krowy, pływały po jeziorze łodzią i błądziły w lesie. Julianno, chcę ci
pokazać ogród Helenv OraV, Chatkę Ech i Dolinę Fiołków, gdy kwitną w niej kwiaty.
* Tola przekręciła słowo reserved (ang.)  zarezerwowane na preserved (ang.)  zakonserwowane.
VII
Szumiące Topole
Ulica, po której powinny chodzić duchy
5 stycznia
Wielce poważany przyjacielu!
Babka cioci Misi nie napisała niczego takiego. Ale na pewno mogłaby użyć tego zwrotu,
gdyby jej przyszedł na myśl.
Uczyniłam noworoczne postanowienie, że będę pisała sensowne listy miłosne. Czy
uważasz, że to jest możliwe?
Opuściłam kochane Zielone Wzgórze, lecz wróciłam do kochanych Szumiących Topoli.
Rebeka Dew napaliła w mojej wieży i przygotowała dla mnie butelkę z gorącą wodą.
Jak to dobrze, że lubię Szumiące Topole. Okropnie by było mieszkać i nie lubianym domu,
który nie wydawałby mi się przyjazny, który by mnie nie witał szeptem:  Cieszę się, że
wróciłaś . Szumiące Topole cieszą się 2 mojego powrotu. Ten staroświecki i odrobinę
prymitywny dom mnie lubi.
Z radością witałam ciocie i Rebekę Dew. Nie mogę nie widzieć ich słabostek i śmiesznych
wad, ale tym więcej je kocham.
Wczoraj Rebeka Dew powiedziała mi coś bardzo miłego.
 Od kiedy pani do nas przyjechała, panno Shirley, Aleja Duchów jest tym samym
miejscem co niegdyś. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •