[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A ja myślałam, że jesteś w sali wykładowej. Wychodzi na to, że obie się pomyliłyśmy.
Kat przyglądała się kuzynce i zastanawiała, jak to możliwe, że była tylko rok starsza od niej - a nawet
mniej.
o dziewięć miesięcy. A mimo to wyglądała na dziewięć lat starszą. Była wyższa, bardziej zaokrąglona
i w ogóle bardziej. Przycisnęła się do Hale'a i złapała go mocno za rękę, zostawiając Kat z tyłu, jak
piąte koło u wozu na uliczce tak wąskiej, że ledwie mieściła dwie osoby.
- To gdzie Alfred? - spytała Gabrielle.
- Chodzi ci o Marcusa? - poprawił Hale.
- Co za różnica. - Zbyła swoją pomyłkę machnięciem ręki, a Kat pomyślała, że wielka szkoda, że jej
głowa nie jest tak samo wypchana jak stanik. Ale nagle jej kuzynka powiedziała: Wszystkiego
najlepszego z okazji urodzin"
i z jej ręki błyskawicznie zniknął plik zdjęć, po czym znalazł się w kieszeni Hale'a.
Podanie było gładkie. Swobodne. Wyćwiczony ruch wprawnego zawodowca, członka rodziny.
- Jak tam mama? - spytała Kat.
- Zaręczona. - Gabrielle westchnęła z rozdrażnieniem. - Znów.
- O, gratulacje - powiedział Hale.
- I słusznie. To hrabia. Chyba. A może książę. - Odwróciła się do Hale'a. - Kto jest lepszy?
Zanim zdążył odpowiedzieć, doszli do niskiego kamiennego murku. Za nim, w dolinie Sabiny
ciągnęły się
winnice. %7łyzną ziemię przecinała rzeka, a na odległym wzgórzu pasły się owce. Włochy to jedno z
najpiękniejszych miejsc na ziemi, a jednak Kat nie mogła oderwać oczu od zdjęć w rękach Hale'a.
Widniał na nich potężny budynek nad pięknym jeziorem. Hale oparł się o murek i przerzucał zdjęcia z
coraz większymi zbliżeniami. Po chwili Kat patrzyła na ściany i linie, które jak dotąd widziała tylko
na planie.
- Nie udało ci się podejść bliżej domu? - spytał. Gabrielle mlasnęła gumą.
- Chciałeś powiedzieć: fortecy? Naprawdę niezły wybór, kochani.
- To nie my wybieraliśmy - przypomniała jej Kat.
- Co za różnica. Wokół jest pięciometrowy kamienny mur.
- Wiemy - potwierdziła.
- Cztery wieżyczki na obrzeżach. Ze strażnikami.
- Wiemy. - Kat przewróciła oczami.
- I fosa. O tym też wiedziałaś, mądralo? Wiesz, że jest tam prawdziwa fosa? Taka z niespodziankami
pod wodą? -Gabrielle zadrżała na całym ciele (a niektóre części jej ciała drżały bardziej niż inne), ale
było jasne, co chce powiedzieć.
Hale schował zdjęcia do kieszeni, odwrócił się i oparł łokcie na szczycie murka.
- Zwietnie. A co z raportem policyjnym? - spytała Kat, ale Gabrielle tylko się roześmiała. - Nie byłaś
na policji... w ogóle? Nie pytałaś ich... o nic? - Zmiech poniósł się echem po brukowanej uliczce.
Nawet Hale się uśmiechał. Ale ona stała tylko zdumiona, że ktoś, w kim płynęła ta sama krew co w
wujku Eddiem, mógł nie wiedzieć, że rzadko udawało się całkowicie ukryć skok przed policją.
Ostatecznie ludzie zwykle zauważają, jeśli dwie minuty po ósmej wieczorem na dwadzieścia minut
włączają się
alarmy we wszystkich samochodach w mieście. Albo jeśli między dziewiątą a dziesiątą wyłącza się
piętnaście sygnalizacji świetlnych na ulicach. Albo jeśli radiowóz znajduje porzuconą na poboczu
furgonetkę bez tablic - pełną taśmy klejącej i kolibrów.
To ślady ludzi, którzy ostrożnie stawiają stopy. Mimo wszystko są to jakieś ślady.
- Ludzie pokroju Artura Tacconego nie wzywają policji, Kat - powiedziała bardzo wolno Gabrielle,
jakby Kat podczas swojej nieobecności kompletnie zgłupiała. - Ci, którzy nie porzucają swojej
rodziny, zwykle wiedzą takie rzeczy.
- Jezu, nie było mnie...
- Nie było cię. - Głos Gabrielle był zimniejszy niż wiatr. -1 ciągle siedziałabyś wśród tych
obrośniętych bluszczem murów, gdybyśmy... Ciągle byś tam siedziała.
Kat wiedziała, że autentyczność to bardzo dziwna rzecz. Ktoś rzezbi postać w kamieniu. Maszyna
drukuje wizerunek zmarłego prezydenta na banknocie. Artysta nakłada farbę na płótno. Czy naprawdę
ma znaczenie, kim jest malarz? Czy kopia Picassa jest brzydsza od oryginału? Może Kat była
odosobniona w tej opinii, ale nie uważała, żeby tak było. A mimo to, kiedy patrzyła to na swoją
kuzynkę, to na Hale'a, miała wrażenie, że wyczuwa fałsz.
- Gabrielle - odezwała się powoli Kat. - Skąd wiesz, że w Colgan był bluszcz?
Usłyszała, jak jej kuzynka prycha i naprędce odpowiada, że się domyśliła. Ale przed oczami Kat już
wyświetlił się obraz: ziarniste nagranie z kamery. Ktoś w bluzie z kapturem biegnie przez plac.
Odwróciła się do Hale'a i zdała sobie sprawę, że jest za wysoki i za dobrze zbudowany. Osoba na
ekranie miała posturę na tyle zbliżoną do Kat, że Rada Honorowa Colgan dała się nabrać, ale Kat
martwiło głównie to, że sama też dała się oszukać.
- Gabrielle, Hale? - Kat uderzyła go w ramię. - Nie wystarczy, że przez ciebie mnie wywalili, musiałeś
jeszcze wziąć sobie ją za pomocnika? Gabrielle?
- Ja też tu jestem - zaszczebiotała kuzynka. Hale spojrzał na Gabrielle i kiwnął na Kat.
- Jest urocza, kiedy robi się zazdrosna. - Kat kopnęła go w piszczel. - Ej! Pamiętasz, że nie było innego
wyjścia? A wbrew powszechnemu przekonaniu, wcale nie znam aż tak dużo dziewczyn. - Obydwie
wpiły w niego wzrok. - No dobra, wcale nie znam aż tak dużo dziewczyn, które by miały wasze
wyjątkowe zdolności.
Gabrielle zatrzepotała rzęsami.
- Oj, wiesz, jak sprawić, żeby dziewczyna poczuła się wyjątkowa.
Ale Kat... Kat czuła się jak kretynka. Spojrzała na Hale'a.
- Do zobaczenia w hotelu. - Odwróciła się do kuzynki. - Do zobaczenia w święta albo na którymś
ślubie twojej matki, albo... gdzieś tam. Dzięki, że przyszłaś, Gabrielle. Ale jestem pewna, że istnieje
jakaś plaża, na której za tobą tęsknią, więc pozwolę ci zająć się swoimi sprawami, a ja wrócę do
swoich.
Doszła już prawie do rogu, kiedy jej kuzynka zawołała:
- Myślisz, że jesteś jedyną osobą na świecie, która kocha twojego tatę?
Kat zatrzymała się i przyjrzała Gabrielle. Mogłaby przysiąc, że po raz pierwszy w życiu jej kuzynka
nie starała się jej nabrać. W wieku siedmiu lat Gabrielle nauczyła się już mówić tato" do pięciu
różnych mężczyzn. Był potentat naftowy z Teksasu, miliarder z Brazylii i mężczyzna z bardzo
kiepskim zgryzem, który pracował dla paragwajskiego rządu nadzorującego import albo eksport
jednej czy dwóch kopii Moneta po znacznie zawyżonej cenie, ale żaden z nich nie był jej ojcem.
- Jestem ci potrzebna - powiedziała Gabrielle. W jej głosie nie było słychać żadnych wątpliwości.
%7ładnego flirtu. %7ładnego tonu słodkiej idiotki. Była stuprocentową stryjeczną wnuczką wujka
Eddiego. Zawodowcem. Oszustką. Złodziejem. - Czy ci się to podoba, czy nie, Kitty Kat, czas na
rodzinne spotkanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- 817 DUO Baxter Mary Lynn Ostatnia misja
- Ally Carter 01 Ostatni skok
- Antologia Dawka Milosci
- Zamki państwa krzyżackiego
- Carol Lynne [Cattle Valley 17] Neil's Guardian Angel (pdf)
- survival weather
- 1032. Laurence Andrea Niedosyt wraśźeśÂ
- Feehan Christine Mrok 14 Mroczna śźć dza
- TTC Foundations of Western Civilization Course Gu
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- amerraind.pev.pl