[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uznał, że zagrożenie musiało zniknąć wraz ze śmiercią Szarego Proroka, wcale nie musiało to
być prawdą. Czaszkolicy wciąż żył. A przecież przebywał razem z Gaxarem i musiał być ściśle
związany z jego diabolicznym planem.
Konrad wziął pochwę i wsunął do niej miecz. Nie zainteresował się żadnymi elementami
zbroi& Zbyt dobrze pamiętał spiżowy pancerz i pułapkę, w którą został złapany. Udało mu się
odnalezć swój sztylet, a potem podszedł do jednego z koni, które nie uciekły daleko od ognia,
chwycił cugle i wskoczył na siodło.
Wilk nie skomentował jego wyboru. Podał mu wodze jucznego konia i Konrad ruszył za
najemnikiem przez ciemną i cichą wioskę. Wszystkie drzwi były zamknięte, okna zasłonięte
okiennicami, a mieszkańcy kryli się, ogarnięci przerażeniem, przed niszczącą eksplozją
przemocy, która wdarła się w ich spokojne życie.
Odjeżdżając, Konrad spojrzał w stronę karczmy. Płomienie nie buchały tak gwałtownie,
bo nie miało już co się palić. Do świtu zostaną jedynie zgliszcza i kilka poczerniałych kości
wśród dymiących popiołów.
Wilk również spojrzał przez ramię.
- Szkoda - oznajmił. - Na wiele mil wokoło było to jedyne miejsce, gdzie można było się
napić.
* * *
- Zobaczyłem ich na trakcie w połowie drogi między tamtą wiochą a Altdorfem - wyjaśnił
Wilk. Siedzieli przy ognisku, które Konrad rozpalił, aby ogrzewało ich w czasie długich godzin
dzielących od świtu. - I postanowiłem pojechać za nimi, żeby się przekonać, o co im chodzi. A
potem zobaczyłem ciebie.
- A co robiłeś na drodze? - spytał Konrad.
Wilk zapatrzył się w ogień, aż w końcu się odezwał:
- Byłem w stolicy, a potem wyjechałem. Mogłem ruszyć dowolnym szlakiem, ale
wybrałem tę drogę. Albo może została wybrana dla mnie? - wpatrywał się w płomienie, a w
końcu zapytał: - A ty Konradzie, co robiłeś od pierwszego dnia lata?
Konrad wzruszył ramionami, nie wiedząc ani od czego ma zacząć, ani ile chciałby
powiedzieć Wilkowi. Było wiele spraw, których wolał nie wyjawiać nikomu. Wilk był oprócz
Elyssy najważniejszą osobą w jego życiu, ale tak wiele zdarzyło się od chwili, gdy udali się
każdy swoją drogą, że teraz wydawał mu się właściwie kimś obcym.
- Widziałem wojownika ze spiżu - rzekł Konrad. - Czy Anvila powiedziała ci o tym?
Wilk skinął głową.
- Ostatni raz widziałem go pięć lat wcześniej, dokładnie pięć lat. W przeddzień
zniszczenia mojej wioski przez hordę zwierzołaków. A dzień po tym, jak spotkałem go w
Kislevie, kopalnia została zniszczona przez wojsko najezdzców.
W mroku Wilk ponownie skinął głową.
- Znalazłeś go?
- Zanim zszedłem z gór, już zniknął. - to była prawda, ale prawdą był również fakt, że
nieco pózniej Konrad odnalazł wojownika ze spiżu. Nie wspomniał o tym jeszcze i nie wiedział,
czy kiedykolwiek to zrobi. - Kiedyś mi powiedziałeś, że był twoim bratem, bratem-blizniakiem i
że spotkał go los gorszy od śmierci. Został stworem Chaosu?
- Tak.
- Jak się to stało?
Wilk milczał chwilę. Wciąż patrzył w płomienie ogniska i Konrad doszedł do wniosku, że
już nie odpowie, gdy jego towarzysz zaczął mówić.
- Jestem starszy o kilka minut. Fizycznie byliśmy identyczni, tyle tylko że moje włosy
były białe, a jego czarne. Pod każdym innym względem byliśmy jednak swoimi
przeciwieństwami. Może początkowo różniło nas niewiele, ale Jurgen stał się& inny. Jego
zainteresowanie magią i czarnymi sztukami doprowadziło go do skażenia. Zaczął wierzyć, że jest
tylko połową człowieka, że nie stanie się całością, dopóki nie zniszczy mnie i nie pochłonie mej
duszy. Był przekonany, że musi mnie zabić, musi uczynić to, używając broni, a nie magii.
Stworzył spiżową zbroję, aby posłużyć się nią w czasie walki ze mną. Ale& tak się nie stało.
Wilk zamilkł ponownie i Konrad zastanawiał się, czy jego towarzysz kiedykolwiek
opowiadał o tym komukolwiek. Wciąż wpatrywał się w płomienie, ale jego oczy widziały coś
bardzo odległego - dawno minioną część jego życia.
- Zdradzony przez najbliższą osobę - rzekł cicho Konrad, wspominając coś, co Wilk
powiedział wkrótce po ich spotkaniu, ale ten nie usłyszał albo udał, że nie słyszy.
Konrad zastanawiał się również nad zbroją Wilka, czarnym pancerzem, który najemnik
nosił od tak dawna. Miał też ciężki, czarny miecz oraz czarną tarczę bez żadnego herbu - te same,
co pięć lat temu. Rzadko którym elementom uzbrojenia udawało się wytrzymać tak długo,
ponieważ krew zwierzołaków i ich wstrętnych sojuszników działała jak kwas, powodując
rdzawienie metalu, jego nadwątlenie i kruchość. Miecz Wilka przelał wiele takiej krwi, ale jego
klinga nie nosiła żadnych śladów uszkodzeń. Czy istniał jakiś związek między zbroją ze spiżu a
czarną zbroją? Ta pierwsza zawierała spaczeń& ale ta druga?
Gdyby był to ktoś inny, a nie Wilk, Konrad podejrzewałby, że w produkcji czarnej zbroi
zastosowano jakieś magiczne procesy. Ale Wilk zawsze nienawidził magii i magów - zapewne
nienawiść ta wynikała ze zdrady jego brata blizniaka.
Jurgen von Neuwald wykonał zbroję ze spiżu, a Litzenreich ją rozmontował. Brat Wilka i
mag z Middenheimu: kolejny wątek. Im więcej Konrad wiedział, tym bardziej skomplikowana
stawała się oplatająca go sieć.
Spiżowa zbroja musiała pożreć Jurgena, wysysając jego siły życiowe dokładnie tak samo,
jak zaczynała pożerać Konrada. Pancerz Chaosu nosiło zapewne wielu innych wojowników, nie
tylko Jurgen i Konrad. Wszystkich zniszczył bez reszty. Jurgen był pierwszy, Konrad ostatni i
tylko on zdołał się ocalić.
Konrad czekał, aż Wilk zacznie mówić dalej, ale ciszę przerywało jedynie potrzaskiwanie
palących się szczap i odległe pohukiwanie sowy w lesie. Bez słowa dotknął bandaża na szyi.
Krew już wyschła, rana zaczynała się zasklepiać i dlatego nieco rozluznił pasek materiału. Głowę
i policzek miał identycznie opatrzone.
Niegdyś Konrad martwiłby się, że zginie od trucizny na klindze przeciwnika. Pozornie
niewinne skaleczenie mogło spowodować śmierć w męczarniach, jak po ugryzieniu jadowitego
węża. Ale w ciągu minionych lat był wielokrotnie ranny i zawsze wracał do zdrowia. Przestał się
więc przejmować takimi obrażeniami. Istniała możliwość bolesnej śmierci w przypadku, gdyby
drobna rana zaczęła się paskudzić zamiast goić, ale teraz było to już bardzo mało
prawdopodobne.
Przez chwilę Konrad myślał o Taungarze i o tym, co się z nim stało. Przecież sierżant
wspominał, że w czasie oblężenia Praag nieomal zginął; tymczasem stał się stworem Chaosu.
Czy to właśnie niekiedy zdarzało się wojownikom, którzy walczyli z najezdzcami z północy?
Zaczynało ich zatruwać obecne zewsząd skażenie. Rana wcale nie musiała być śmiertelna, ale
powodowała przemiany, podobnie jak ugryzienie wampira mogło spowodować śmierć albo
stworzyć kolejnego takiego samego stwora. Niewykluczone, że między innymi dzięki temu
legiony przeklętych stawały się coraz liczniejsze, ponieważ rekrutowały nowych wojowników z
tych oddziałów, które usiłowały odrzucić je z powrotem w piekielne regiony, w których się
wylęgły.
W kilku krótkich zdaniach Wilk więcej powiedział o swoim wcześniejszym życiu niż w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •